Żaglowiec Gorch Fock "pływającym burdelem"
23 stycznia 2011Była członkini załogi na szkoleniowym żaglowcu "Gorch Fock" w wywiadzie dla agencji dapd opisywała skandaliczne warunki, w jakich szkoleni są kadeci. Wojskowy dryl, zastraszanie i brak snu są elementami szkolenia, opowiadała Maria S. (imię nadane przez red.) "Wrzask i dryl były systematyczną musztrą, jak z koszmarnego filmu". W czasie jej szkolenia miał miejsce wypadek: w listopadzie 2010 młoda kadetka doznała śmiertelnych obrażeń spadając z 27-metrowego masztu.
Jak opowiada Maria S. wspinanie się na maszty było wymuszane przez dowódców. "Kiedy jest taki rozkaz, to musisz wspinać się na maszt. Inaczej jest to uznawane za odmowę wykonania rozkazu". Dowódcy systematycznie wywierali na kadetów presję. "Byliśmy cały czas pod presją. Od pierwszego dnia było jasne: kto się nie podporządkuje, ten wylatuje - najpierw z powrotem do domu, potem ze szkolenia podoficerskiego".
Nieludzkie warunki służby
Maria S. nie żałuje też słów krytyki wobec przebiegu służby i warunków panujących na pokładzie, które określa jako "przedpotopowe". Rektuci muszą spać w hamakach, nie mając zupełnie prywatności. Prawdą okazuje się być na "Gorch Fock" marynistyczna legenda, że pokład trzeba było szorować szczoteczką do zębów. Sztywno ustalona jest także "hierarchia dziobania": kadeci są na pokładzie "Gorch Focka" dolnym elementem tego porządku, nacechowanego przez "przesadną surowość i samcze zachowania", twierdzi kadetka.
Dla kadetów największym problemem w czasie rejsów szkoleniowych jest brak snu, twierdzi Maria S. To właśnie mogło być jedną z przyczyn wypadków, jakie zdarzały się na pokładzie, sugeruje. Oprócz wypadku pod koniec roku 2010, podobny incydent miał miejsce dwa lata wcześniej, kiedy kadetka pełniąca wartę na pokładzie wypadła za burtę i utonęła.
Sytuacja uciążliwa dla kobiet
Sytuacja panująca na "Gorch Fock" jest szczególnie trudna dla kobiet, twierdzi Maria S. Podczas rejsów "spotykały ją jednoznaczne i bardziej niż jednoznaczne propozycje". "Niektóre kobiety odbierały to jak molestowanie". Z tego względu w kręgach kadetów o "Gorch Fock" mówi się jako o "największym pływającym burdelu Niemiec". "Znane są historie, które ujęte zostały w skargach i podaniach", zaznaczyła.
Dochodzenie na miejscu
Obecnie żaglowiec stoi na redzie w argentyńskim porcie Ushuaia, skąd niezwłocznie ma się udać na zarządzenie ministra obrony Guttenberga do rodzimego portu w Kilonii. Po listopadowym incydencie na żaglowcu doszło do utarczek pomiędzy dowództwem łodzi i załogą, co określono wręcz mianem buntu. Dowódca żaglowca, kapitan żeglugi morskiej Norbert Schatz został zdymisjonowany przez szefa MON. Minister Guttenberg powołał specjalną grupę dochodzeniową z inspektorem marynarki, wiceadmirałem Axelem Schimpfem na czele. Grupa ma szczegółowo zbadać okoliczności śmiertelnego wypadku, jaki zdarzył się w listopadzie ubiegłego roku. Grupa ma przybyć na pokład żaglowca 27 stycznia.
dapd / Małgorzata Mtzke
red.odp.: Barbara Coellen