Zbrodnie nazistów. Trudne poszukiwania ostatnich sprawców
13 kwietnia 2025Klaus Barbie, szef gestapo w Lyonie w latach 1942-1944, znany jako „rzeźnik Lyonu” ze względu na swoje okrucieństwo. Albo Kurt Lischka i Herbert Hagen, odpowiedzialni za deportację 76 tys. Żydów z Francji do obozów zagłady, w tym ponad 11 tys. dzieci.
To tylko trzech z wielu nazistowskich zbrodniarzy wojennych i kolaborantów, którzy zostali wytropieni przez znanych łowców nazistów Serge'a i Beate Klarsfeldów, a następnie skazani. Dzięki zaangażowaniu małżeństwa nie mogli cieszyć się spokojną starością.
W przeciwieństwie do wielu innych nazistów, którzy żyli bez przeszkód pomimo popełnionych przez nich okrucieństw.
– Ścigaliśmy tylko zbrodniarzy, którzy podejmowali decyzje o masowym losie Żydów, ścigaliśmy tylko przywódców odpowiedzialnych za tzw. Ostateczne Rozwiązanie (czyli Zagładę Żydów – red.). Nasze poszukiwania i zaangażowanie w aresztowanie Barbiego po dwunastoletniej walce w latach 1971-1983 przyniosły nam wielkie uznanie we Francji – napisał DW Serge Klarsfeld, prawnik, który sam jest ocalonym z Holokaustu.
Także w Niemczech, które przez dziesięciolecia ograniczały poszukiwania sprawców Holokaustu do zaledwie kilku czołowych postaci, spektakularne odnalezienie Barbiego w Boliwii wywołało poruszenie i spotkało się z aprobatą. Klarsfeldowie, którzy za swoje zaangażowanie otrzymali w 2015 roku Order Zasługi Republiki Federalnej Niemiec, uczynili z polowania na nazistów dzieło swojego życia.
W ten sposób położyli podwaliny pod historyczną decyzję Bundestagu z 3 lipca 1979 r.: po prawie 20 latach debaty na temat ścigania zbrodni nazistowskich parlament zdecydował, że morderstwa i ludobójstwo nie powinny już podlegać przedawnieniu.
– Gdyby Niemcy przyjęły ustawę z 1979 r. już w 1954 r., sprawy tysięcy nazistowskich zbrodniarzy zostałyby rozpatrzone przez prokuratorów, a następnie przez sądy. Ale wielu sędziów należało do partii nazistowskiej i było wobec nich pobłażliwych – wyjaśnia Serge Klarsfeld.
Symbol późnej sprawiedliwości
Wiele małych trybików w nazistowskiej machinie zbrodni również miało nadzieję na łagodne traktowanie. Jak Irmgard Furchner, która zmarła w styczniu tego roku w wieku 99 lat. Była sekretarka w obozie koncentracyjnym Stutthof została w 2022 uznana za winną pomocnictwa w morderstwie w ponad 10 tys. przypadków. Postępowanie zostało wszczęte przez prokuratora Thomasa Willa, który od pięciu lat kieruje Centralą ds. Badania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu.
– Naszą misją jest nadal znajdowanie ludzi, którzy mogą zostać postawieni przed sądem. Wciąż badamy dokumenty obozów koncentracyjnych. Wciąż żyje wiele osób, których nie udało nam się jeszcze odnaleźć – mówi Thomas Will. Jednak tylko kilka roczników kwalifikuje się do ścigania. – Realistycznie rzecz biorąc, pod uwagę brane są tylko lata 1925-1927, 1928.
Trudne poszukiwania ostatnich oprawców
W sądzie okręgowym w Hanau sądzony jest obecnie 100-letni były strażnik z obozu Sachsenhausen. Odpowiada za pomocnictwo i podżeganie do morderstwa w ponad 3300 przypadkach.
Wytropienie tych nazistowskich sprawców prawie 80 lat po zakończeniu wojny jest herkulesowym zadaniem dla Thomasa Willa i jego zespołu. To raczej wyjątek niż reguła, że dostępne są pełne dane osobowe, w tym miejsce i data urodzenia. Ale im mniej danych, tym mniejsze prawdopodobieństwo sukcesu. – Znalezienie na przykład Karla Müllera, bez żadnych dodatkowych informacji, jest praktycznie niemożliwe – mówi Will.
Od rozpoczęcia działalności Centrali 1 grudnia 1958 r. zgromadzono 1,78 miliona kart indeksowych z osobami, miejscami zbrodni i jednostkami. W prokuraturach i sądach w Niemczech wszczęto prawie 19 tys. postępowań. Poszukiwania prowadzone są jednak nie tylko w Niemczech, ale na całym świecie z pomocą systemu informacyjnego Schengen i Interpolu, bo wielu sprawców nazistowskich zbrodni wyemigrowało.
Morderstwo się nie przedawnia
Ale jaki sens ma występowanie do sądu przeciwko 100-latkom, którzy często są uznawani za niezdolnych do udziału w procesie? Thomas Will jest o to często pytany i ma jasną odpowiedź. – Sam wyrok skazujący jest bardzo ważny, ponieważ ustala odpowiedzialność karną i winę, choć na późnym etapie. Nie sposób przecenić, jak ważne jest to dla krewnych ofiar – mówi.
Thomas Will krytykuje, że od zakończenia II wojny światowej 80 lat temu w Niemczech zapadło zbyt mało wyroków skazujących wobec sprawców nazistowskich zbrodni. Jedną z przyczyn było ogólne prawo karne, które nie zostało zaprojektowane do ścigania masowych zbrodni popełnianych przez państwo. Co więcej, początkowo podstawowe podejście było takie, że z jednej strony byli główni sprawcy, którzy byli odpowiedzialni za wszystko, a z drugiej strony tylko „wprowadzeni w błąd wspólnicy narodowego socjalizmu”.
– Najpierw musiały zmienić się warunki społeczne. Ale nie ma wątpliwości, że nawet w tym przypadku mogło i powinno być więcej wyroków skazujących. Dlatego ważne jest również zrozumienie pracy Centrali i wielu dokumentów, które pojawiły się od tego czasu, jako dowodów na to, jak powojenne społeczeństwo radziło sobie z nazistowską przeszłością – mówi Thomas Will.
Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do nas na Facebooku!
Sprawie powojennych losów niemieckich zbrodniarzy, którzy uniknęli odpowiedzialności, poświęcony był cykl reporterski „Zbrodnia bez kary” przygotowany wspólnie przez redakcje Deutsche Welle, Wirtualnej Polski oraz Interii. Publikacje z tamtego cyklu znaleźć można tutaj.