Niemcy się burzą
8 czerwca 2011Formuje się ruch oporu przeciwko magistralom wysokiego napięcia. Tymczasem w związku z produkcją energii wiatrowej potrzeba 24 nowych tras przesyłu. Nikt jednak nie chce masztów wysokiego napięcia w pobliżu swego domu. Od dwu lat Gunnar Hemme, rzecznik inicjatywy „Obywatele pod napięciem”, walczy wraz z setką sympatyków przeciwko planom budowy naziemnej magistrali wysokiego napięcia. Czy jest alternatywa? Zdaniem Hemmego to trakcja podziemna. Tymczasem zaledwie w 4 projektach pilotażowych przeprowadzono sprawdzian kabli podziemnych: trzy w Dolnej Saksonii, a jeden w Turyngii. W Brandenburgii żadnego.
Nad ziemią taniej
Hemme podkreśla, że nie jest talibem: „Nie sprzeciwiamy się trasom energetycznym, tylko żądamy podziemnej, a nie naziemnej” – mówi. I przytacza powody: planowana magistrala liczy 115 kilometrów i ma 30 metrów szerokości. Już choćby dlatego niszczy środowisko naturalne. Słupy trakcji, liczące 70 m wysokości, dwukrotnie przewyższają drzewa, szpecąc rezerwat biosfery. Do tego – dodaje – promieniowanie elektromagnetyczne zagraża zdrowiu. A miejscowym farmom, zarabiającym na produkcji ekologicznej i ekoturystyce, zagraża plajta. Tymczasem trakcja jest niezbędna. Inwestor się niecierpliwi. Sieci energetycznej grozi kolaps. Kabel? Jest drogi i trudniejszy w utrzymaniu – mówi Volker Kamm, inwestor z firmy 50 Hertz.
Svenja Pelzel /Andrzej Paprzyca
red. odp.: Monika Skarżyńska