Westerwelle na Bałkanach
10 sierpnia 2011Na początek Guido Westerwelle odwiedził jednak dwa inne kraje. Stosunki z Czarnogórą i Chorwacją uchodzą za dobre. Niemcy od dawna popierali aspiracje Zagrzebia do członkostwa w Unii Europejskiej i z zadowoleniem przyjęli zakończenie negocjacji akcesyjnych. Państwo to w 2013 roku stanie się 28 członkiem UE. Czarnogóra chce podążyć tym torem i liczy na pomoc Berlina. Ta nadzieja może się spełnić. Jeszcze w czerwcu 2011 roku Westerwelle zapewnił w rozmowie z premierem Czarnogóry Igorem Luksicem o poparciu Niemiec.
Westerwelle ostrzega
Bardziej skomplikowana jest sytuacja w Kosowie. Bezpośrednim powodem wizyty Westerwellego jest rozgorzały niedawno konflikt graniczny między Kosowem i Serbią. Razem z brytyjskim ministrem spraw zagranicznych Williamem Hague'm Westerwelle ostrzegł, że obu państwom grozi zaprzepaszczenie „historycznej szansy” i perspektyw na przystąpienie do UE. Obaj szefowie dyplomacji wykorzystali swój autorytet już na jesieni 2010 roku i namówili Serbię do złagodzenia propozycji projektu rezolucji ONZ w sprawie Kosowa. Pierwotnie Belgrad chciał, by wspólnota międzynarodowa potępiła Kosowo za odłączenie się od Serbii. W efekcie powstał jednak dokument, który przewidywał rozmowy między stronami konfliktu.
Silne atuty
Według Dusana Reljica, eksperta berlińskiej fundacji „Nauka i Polityka”, Westerwelle i Hague mają w ręku argumenty, by wywierać nacisk na strony konfliktu. „Większość państw tego regionu chce członkostwa w UE. To w dużym stopniu zależy od poparcia Niemiec jako jednego z najbardziej wpływowych państw w Unii. Berlin stawia na umiarkowane rozszerzenie Unii Europejskiej i obstaje przy spełnieniu wszystkich warunków członkostwa dla potencjalnych kandydatów. A są one surowsze niż dotąd” - powiedział Reljic w rozmowie z portalem tagesschau.de. Jednym z takich warunków są dobre stosunki z sąsiadami. Odnosi się to także do Serbii i Kosowa.
Stosunki między Serbią a Kosowem są napięte od 17 lutego 2008 roku. W tym dniu Kosowo ogłosiło swoją niepodległość. Jednak Serbia uważa Kosowo za zbuntowaną prowincję. Status tego państwa na arenie międzynarodowej nie jest jednoznaczny. Niepodległość Kosowa uznało 77 ze 193 członków ONZ, w tym Niemcy i Polska. ONZ jako całość traktuje Kosowo jako część Serbii. Bardziej zdecydowanie zachowuje się Parlament Europejski. Eurodeputowani z zadowoleniem przyjęliby do wiadomości uznanie niepodległości Kosowa przez wszystkie państwa członkowskie UE – wynika z uchwalonego przez Europarlament oświadczenia.
„To za mało”
Dla Wolfgana Klotza z biura fundacji im. Heinricha Bölla w Belgradzie to jednak za mało.
Jego zdaniem to właśnie Unia Europejska jest współodpowiedzialna za lipcową eskalację konfliktu na granicy Serbii z Kosowem. „W Kosowie aż roi się od przedstawicieli Unii Europejskiej, ale w samej Unii nie ma jednomyślności co do tego, czy uznać niepodległość tego kraju” - powiedział w wywiadzie dla radia Deutschlandfunk. Dodał, że paraliżuje to efektywność działań w wielu dziedzinach.
Berliński politolog Ingo Peters jest przekonany, że Niemcy mogą przyczynić się do rozwiązania konfliktów na Bałkanach. Tym bardziej, że mają w tym też swój interes. Stabilna sytuacja polityczna i gospodarcza w tym regionie ważna jest dla polityki imigracyjnej. Tylko w 1995 roku ONZ szacowała, że kraje byłej Jugosławii opuściło 730 tys. osób. Połowa z nich trafiła do Niemiec.
Ute Welty, tagesschau.de / Bartosz Dudek
red. odp.Monika Skarżyńska