Turcja do UE
7 października 2004Kanclerza Gerharda Schroedera, który w minionych dniach wielokrotnie wyrażał swoje pozytywne oczekiwania, pomyślna wiadomość z Brukseli osiągnęła w Indiach. Na konferencji prasowej w Delhi nie ukrywał swej satysfakcji:
"Raport Komisji Europejskiej honoruje olbrzymie postępy jakie Turcja poczyniła w kierunku integracji z Europą; z drugiej strony wylicza jednak także deficyty" - powiedział kanclerz, uznając za słuszną strategię, przewidującą, iż w rocznych odstępach Unia Europejska sprawdzać będzie dalszy rozwój procesu demokratyzacji kraju. Gerhard Schroeder z swej strony wypowiedział się raz jeszcze z uznaniem o reformach wdrażanych przez rząd w Ankarze i zapowiedział, że na decydującym szczycie Unii Europejskiej w grudniu Niemcy głosować będą za podjęciem z Turcją negocjacji akcesyjnych.
Zdaniem rządu federalnego w Berlinie członkostwo Turcji wniesie nowe impulsy do Unii Europejskiej. "Połączenie nie-fundamentalistycznego islamu z wartościami europejskiego oświecenia prowadziłoby do wzrostu stabilizacji w całym regionie i dodatkowej poprawy bezpieczeństwa Europy. To leży także w interesie Niemiec, podobnie zresztą jak efekty ekonomiczne przyjęcia Turcji do UE" - zwrócił uwagę kanclerz Schroeder.
Podobne stanowisko reprezentują współrządzący w Berlinie Zieloni. Negatywnie reagują natomiast partie chadeckiej opozycji CDU i CSU. Przewodnicząca CDU Angela Merkel uważa, że warunki stawianie Turcji w raporcie Komisji Europejskiej są mydleniem oczu. Ostrzegła, że nawet jeżeli przyjąć, iż wynik negocjacji akcesyjnych ma być otwarty, to z chwilą, kiedy rozmowy zostaną rzeczywiście podjęte, trudno będzie je przerwać, albo ogłosić ich fiasko. To musiałoby prowadzić do poważanych komplikacji w Turcji. Toteż szefowa CDU uważa, iż wątpliwości i zastrzeżenia zawarte w raporcie Komisji Europejskiej nie mają większej wartości.
Jeszcze bardziej drastycznie wyraził to Peter Hinze, rzecznik frakcji CDU-CSU w Bundestagu do spraw polityki europejskiej. On obawia się, że członkostwo Turcji w UE może prowadzić do jej rozkładu; przyjęcie do Unii kraju o tak dużej liczbie ludności i tak wielkich problemach społeczno-politycznych i gospodarczych przekracza jego zdaniem możliwości Unii Europejskiej.
Zwłaszcza ten aspekt akcentuje także przewodniczący bawarskiej CSU Edmund Stoiber. Koszty związane z integracją Turcji szacować należy według premiera Bawarii na 30 do 40 miliardów euro. "Z pozycji obecnej sytuacji finansowej Unii Europejskiej oferowanie temu krajowi członkostwa jest nieodpowiedzialne" - stwierdził Edmund Stoiber.
Na problematykę wysokich kosztów integracji i sytuację w zakresie praw człowieka zwracają także uwagę liberałowie z FDP, uzasadniając swoje sceptyczne w kwestii członkostwa Turcji w Unii Europejskiej. Szef frakcji FDP w Bundestagu Wolfgang Gerhard wypowiedział się wprawdzie pozytywnie na temat podjęcia negocjacji akcesyjnych z Ankarą, ale tylko pod warunkiem, że wynik tych negocjacji będzie otwarty, to znaczy członkostwo Turcji w UE sprawą nie przesądzoną z góry.