"Teflonowa" Merkel: Megaprzeciek WikiLeaks
29 listopada 2010Głęboki sceptycyzm w odniesieniu do państw sojuszniczych i ich przywódców oraz polityka zagraniczna, ciągle zdominowana strachem przed terroryzmem - to obraz, jaki wyłania się z opublikowanych w niedzielę (29.11) przez dziennik „New York Times” i tygodnik „Der Spiegel” setki tysięcy tajnych dokumentów znajdujących się w posiadaniu portalu WikiLeaks. Wśród upublicznionej poufnej korespondencji są nawet wskazówki na temat rzekomego podsłuchiwania liderów Narodów Zjednoczonych, podaje brytyjski „Guardian”.
„New York Times” mówi o „bezprecedensowym wglądzie w kuluarowe negocjacje ambasad na całym świecie, szczere do bólu wypowiedzi na temat zagranicznych przywódców i przekonanie o terrorystycznym i nuklearnym zagrożeniu”. Afgański prezydent Hamid Tarzaj ma „słabą osobowość” i jest opanowany „paranoją” i „teoriami spisku”, informuje „Spiegel”. Władimir Putin jest nieokrzesanym "samcem alfa", a Dimitrij Medwiediew „mdły” i „niestanowczy”. Nicolas Sarkozy to "nagi cesarz" jak z bajki Andersena. W aktach są tajne informacje wagi państwowej, ale i wiele mniej salonowych „bajek”. Na przykład na temat libijskiego Muammara al.-Gaddafiego dyplomaci informowali, że w podróżach zawsze towarzyszy mu piersiasta, ukraińska pielęgniarka.
Policzek dla Merkel i Westerwellego
Autorzy raportów amerykańskiej dyplomacji nie oszczędzają także niemieckich polityków, informuje „Der Spiegel”. Kanclerz Angela Merkel jest „teflonowa”, „rzadko kreatywna” i stroni od ryzyka, a szef niemieckiego MSZ, Guido Westerwelle - jest "niedoświadczony w polityce zagranicznej" a jego wypowiedzi są "pozbawione substancji".
Wśród 250 000 upublicznionych dokumentów 1719 to raporty z amerykańskiej ambasady w Berlinie. Z opublikowanych dokumentów wynika, że Amerykanie szczególnie krytycznie oceniają szefa niemieckiej dyplomacji. Na krótko przed wyborami parlamentarnymi do Bundestagu w 2009, amerykański ambasador w Berlinie, Philip Murphy, według „Spiegla”, miał powiedzieć o Guido Westerwelle, że „pod bezpośrednią presją, zwłaszcza ze strony politycznych rekinów, staje się agresywny i negatywnie wyraża się o opiniach innych ludzi”.
Przed spotkaniem z prezydentem Barackiem Obamą w kwietniu 2009, jeden z amerykańskich dyplomatów doniósł do Waszyngtonu, że Merkel jest „znana ze swojego oporu w angażowanie się w agresywne polityczne debaty”. A ponieważ problemy odbija niczym piorunochron, dyplomaci z USA okrzyknęli ją „Angelą „Teflon” Merkel” - to aluzja do nie sklejających patelni teflonowych.
Piasek w trybach amerykańskiej dyplomacji
„Prezydent Obama popiera odpowiedzialny, niezawodny i transparentny styl rządzenia na własnym podwórku i na całym świecie, ale takie bezmyślne, niebezpieczne działanie przeczy tym celom”, powiedział rzecznik Białego Domu, Robert Gibas. Ambasador USA w RFN Philip Murphy, bronił siebie i swoich kolegów słowami, że po prostu wykonują pracę. „Rozmawiamy z ludźmi, poznajemy się, ufamy sobie, i dzielimy się naszymi uwagami”, skomentował w wywiadzie dla „Spiegla”. Zarazem dodał, że jest „wściekły” na tych, którzy rozpowszechnili tajne informacje.
Doświadczeni politycy niemieccy wykazują rezerwę co do upublicznionych dokumentów. Przynamniej w kwestii dwustronnych stosunków niemiecko-amerykańskich, „powinniśmy w Niemczech spokojnie do tego podejść. Proponuję zignorować te rewelacje“, skomentował rządowy koordynator ds. współpracy transatlantyckiej, Hans-Urlich Klose (SPD), dziennikowi „Hamburger Abendblatt“. To zupełnie normalne, także na arenie polityki zagranicznej, że mówi się o sobie wzajemnie. Ale „gdy się robi z tego notatki, to nie jest to zbyt mądre”, powiedział Klose.
90 procent dokumentów powstały po 2005 roku, informuje „Spiegel”. Tylko sześć procent z nich zakwalifikowano jako „tajne”, a 40 jako „poufne”. Najwięcej materiałów pochodzi z ambasady w Ankarze, a w dalszej kolejności - z Bagdadu.
Marko Langer/dpa/Magdalena Szaniawska-Schwabe
red. odp. Bartosz Dudek