Reakcje na wybory w USA oraz co z Dniem Jedności?
4 listopada 2004Ponieważ George Bush uzyskał większość głosów w wyborach i tym samym zrzucił spoczywający na jego barkach balast niechlubnego zakończenia wyborów w 2000 roku może się zdaniem berlińskiej DIE WELT spokojnie nastawić na urzędowanie w drugiej kadencji. Gazeta uważa, iż nie bez znaczenia jest przy tym fakt, że w demokratycznych wyborach uzyskał od swego elektoratu jakby potwierdzenie słuszności swej spornej na świecie polityki zagranicznej. Od tego momentu wszystko co robi jest - zgodnie z demokratycznymi pryncypiami - legalne niezależnie od tego, co się o tym myśli - zauważa berlińska gazeta.
"Czyżby Amerykanie nie zmądrzeli po szkodzie? pyta KOELNISCHE RUNDSCHAU. Zmobilizowani jak nigdy przedtem zwolennicy republikanów zdają się nie mieć Teksańczykowi za złe, że wywołał wojnę w niewłaściwym miejscu i bez konkretnej przyczyny.
Nadto ufają Bushowi, iż przy pomocy swej wątpliwej polityki zagwarantuje bezpieczeństwo Ameryki; polityki, która jest najlepszym środkiem rekrutacji ekstremistycznego narybku. Ironizując kolońska gazeta dodaje, iż elektorat Busha zapewne wybacza mu też, że poważnie zagraża amerykańskiemu stylowi bycia "American Way Of Life", zatapiając kraj w długach.
Teraz wygląda na to, że największe niezadowolenie i zmienne nastroje charakteryzowały jedynie obóz opozycji; że to nie potężna fala zalała kraj - pisze FRANKFURTER RUNDSCHAU.
Ameryka rozbita na dwa bloki postawiła na swą konserwatywną duszę. Różnica głosów nie była zbyt duża, za to wyraźna.
Zdaniem frankfurckiej gazety w narodzie nastąpił bardziej kulturalny rozłam niż polityczny.Ową przepaść znakomicie uosabiali podczas kampanii wyborczej kandydaci Bush i Kerry.
Według FRANKFURTER RUNDSCHAU na pobożnej prowincji wyborcy woleli w ważnych kwestiach społecznych zgadzać się z Bushem niż z każdym detalem jego polityki. W jej przekonaniu jego walka wyborcza była dokładnie na ten rodzaj klienteli nastawiona. Prawdopodobnie ta taktyka zaważyła też na jego zwycięstwie - kończy frankfurcka gazeta.
MITTELDEUTSCHE ZEITUNG z Halle tak oto interpretuje wynik wyborów w USA: w niepewnych czasach Amerykanie szukają oparcia w wartościach konserwatywnych: w rodzinie, religii, patriotyźmie i gotowości do ponoszenia ofiar. Bush uosabia te wartości. Ich obrona była jego prostym, ale wymownym politycznym posłaniem.
Halleńska gazeta zastanawia się, czy ten prosty program może posłużyć za podstawę drugiej kadencji amerykańskiego prezydenta.
NEUE PRESSE uzupełnia twierdząc, że Amerykanie zostali tak otumanieni i przestraszeni, że nawet sobie nie uświadamiają, iż oparcia szukają akurat u kogoś, kto ich do tego stanu doprowadził.
Brzmi to może absurdalnie, ale to fakt - czytamy w gazecie z Hannoweru.
Bush wygrał wybory, ponieważ po 11 września przeobraził USA w naród bądący permanentnie w stanie wojny a prezydenta na wojnie się nie wymienia.
Zmieniamy temat: czerwono-zielona koalicja chce zlikwidować Swięto Jedności Niemiec, które obchodzi się tu 3 października i przenieść je na niedzielę.
Rząd chce ten dzień przesunąć, by zaoszczędzić na jednym święcie.
DIE WELT stwierdza, że tym samym rząd likwiduje resztki kultury upamiętniania tego dnia, która pozostała jeszcze po wielkich emocjach związanych z przywróceniem zjednoczenia kraju.
Berlińska gazeta jest przekonana, że budżetowi Eichela to nic nie da, najwyżej wzrostowi gospodarczemu.
Ponieważ dzień ten znalazł się niczym anemiczne dziecko w towarzystwie wielkich historycznych świąt, stał się łatwą zdobyczą.
Ponieważ na przestrzeni ostatnich 15 lat pokrył się patyną przywróconej godności, tak ważnej dla republiki, gazeta uważa, że jego likwidacja z powodu bezradności polityki budżetowej byłaby pożałowania godną decyzją.