Prasa przed wyborami: Niemcy potrzebują mentalnej odbudowy
22 lutego 2025„Sueddeutsche Zeitung” komentuje: „Niemcy potrzebują silnego rządu z demokratycznego centrum, który energicznie zajmie się wieloma problemami kraju. Po przerwie w opozycji, CDU i CSU ponownie przyjmą rolę stabilizatora, a ich kandydat na kanclerza będzie musiał teraz stworzyć koalicję zdolną do podjęcia działań, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem. Będzie to wymagało wiele od kogoś takiego jak Friedrich Merz(CDU), zwłaszcza jeśli do rządzenia będzie potrzebował nie tylko Socjaldemokratów lub Zielonych, ale być może nawet obu partii.” Ponadto „prezydent USA Donald Trump de facto zerwał w tym tygodniu sojusz transatlantycki”, a to zdaniem gazety kolejny powód, dla którego Niemcy są teraz ważniejsze niż kiedykolwiek. „Aby zakończyć atak Rosji na Ukrainę, kontynent potrzebuje nie tylko wspólnej wizji zakończenia wojny. Europa potrzebuje również planu na rzecz pokoju. Scholz nigdy nie odegrał tak jednoczącej roli w Europie jak Merkel. Merz, jako były eurodeputowany, być może ma warunki, by zrobić to lepiej” – konkluduje dziennik.
Przyszłość nie odegrała żadnej roli w kampanii wyborczej – krytykuje z kolei „Handelsblatt”, który tak podsumowuje kampanię i rysuje prognozę na najbliższy czas: „Wiele można powiedzieć o kampanii wyborczej, która jest już za nami: była głośna. Była nieustępliwa. Czasami była też nieprzyjemna. Ale żadna z partii nie udzieliła odpowiedzi na pytanie, jak mógłby wyglądać model biznesowy Niemiec za 10-15 lat. Jest to niedopuszczalne w świecie ogromnych zmian technologicznych, w którym główne sektory starego uprzemysłowionego kraju znajdują się pod coraz większą presją. Ale teraz nadszedł czas: Spójrzmy w przyszłość. Niemcy potrzebują jasności. Rządu z silnym mandatem, zdolnego do stawienia czoła wielkiemu projektowi: długo oczekiwanej modernizacji kraju przeżywającego kryzys tożsamości. Kraju, który szuka czegoś więcej niż tylko nowego modelu biznesowego.” Niemcy – zdaniem gospodarczego dziennika – „potrzebują mentalnej odbudowy po latach żerowania na własnej substancji”. „Infrastruktura się rozpada, niemieckie szkoły są tak dobrze wyposażone cyfrowo, jak muzeum historii technologii i nawet mega-biurokracje, takie jak Indie, są teraz dalej niż Niemcy, jeśli chodzi o cyfryzację państwa” – konkluduje gazeta.
„Volksstimme” z Magdeburga pisze: „Gorące debaty w tej krótkiej kampanii wyborczej do parlamentu cichną jeszcze przed oddaniem głosów. Ponieważ nadciąga gigantyczne niebezpieczeństwo dla Niemiec, i to z nieoczekiwanego kierunku: administracja USA pod rządami Donalda Trumpa próbuje narzucić swoją wolę największej potędze gospodarczej Europy – i uczynić ją tak zależną jak Puerto Rico. To wyzwanie pojawia się po trzech latach, w których koalicja SPD, Zielonych – i do jesieni FDP – chciała popchnąć Niemcy naprzód. Czas nierealnych mrzonek musi się skończyć. Zagrożenie pochodzi teraz z Zachodu w takim samym stopniu, jak z Rosji na Wschodzie. Niemcy są osaczone. Potrzebują spójnego rządu, który scali w sobie wiele demokratycznych tendencji. Demokracja rozwija się dzięki ścieraniu się opinii. Ale tylko pod warunkiem, że w rezultacie sama się nie zlikwiduje.”
„Reutlinger General-Anzeiger” uważa, że „coraz trudniej jest przewidzieć, które partie wejdą do Bundestagu, a następnie będą mogły utworzyć rząd. Obywatele muszą zatem dokładnie rozważyć, czy ich głos zwiększy prawdopodobieństwo preferowanego przez nich sojuszu, czy też będzie miał odwrotny skutek. To ogromna różnica, czy rządzić będzie dwupartyjny sojusz CDU i SPD, czy trójpartyjna koalicja CDU, SPD i Zielonych. Dlatego niechęć obywateli do głosowania może być również postrzegana jako oznaka poczucia odpowiedzialności i dojrzałości. Społeczeństwo stało się bardziej kolorowe. Ta fragmentacja sprawia, że obywatelom trudniej jest sprecyzować swoje polityczne poglądy.”