Prasa po spotkaniu szefów MSW: Przyjąć propozycję Polski
22 lipca 2025Ukazujący się w Kolonii dziennik „Koelner Stadt-Anzeiger” komentuje we wtorek, 22 lipca, wczorajszą wspólną wizytę ministrów spraw wewnętrznych Polski i Niemiec na granicy polsko-białoruskiej. Gazeta przywołuje propozycję, jaką polski minister, Tomasz Siemioniak, złożył swojemu niemieckiemu odpowiednikowi Alexandrowi Dobrindtowi: jeśli Niemcy zniosą kontrole na granicy z Polską, Polska odpowie tym samym. „Dobrindt powinien przyjąć tę ofertę. Wraz z rozpoczęciem nowego sezonu piłkarskiego za dwa tygodnie, niemiecka policja federalna i tak nie będzie miała innego wyjścia, jak tylko zredukować personel na granicy” – czytamy.
Przeciążone służby
Dziennik dodaje, że już teraz niemiecka policja jest tak przeciążona przeprowadzaniem kontroli na wszystkich granicach kraju, że nie jest w stanie zwyczajowo wysłać do Grecji funkcjonariuszy, by wspomóc misję Frontexu (Europejska Agencja Straży Granicznej i Przybrzeżnej, odpowiedzialnej za ochronę granic Unii Europejskiej – red.)
Zdaniem dziennika również polskie służby są przeciążone i „marnują miliony roboczogodzin i kosztów materiałowych na symboliczne kontrole na Odrze i Nysie”. Według „Koelner Stadt-Anzeiger”, gdyby Niemcy przyjęły propozycję Polski i w rezultacie oba państwa zaprzestałyby przeprowadzania kontroli na granicy polsko-niemieckiej, obie strony mogłyby się wreszcie poświęcić ochronie zewnętrznych granic UE.
Dziennik przypomina, że już poprzedniczka Dobrindta, Nancy Faeser, proponowała wysłanie niemieckich funkcjonariuszy Frontexu na granicę polsko-białoruską. „Mogliby oni również wesprzeć Polaków w nowo wprowadzonych kontrolach na Litwie, ponieważ szlak przez kraje bałtyckie stał się alternatywną trasą” – czytamy.
Presja prawicy
Gazeta dostrzega jednak presję, pod jaką znajduje się polski rząd. Zdaniem dziennika „liberalny rząd Polski musi wykazać się determinacją, aby siły prawicowe, które w weekend wezwały do ksenofobicznych wieców w całym kraju, nie zyskały przewagi”. Jak pisze dziennik z Kolonii, Berlin i Warszawa są w tej samej sytuacji. „Choć obraz wizyty Dobrindta (na polsko-białoruskiej granicy) może się wydawać początkowo niepokojący, to jeśli osoby odpowiedzialne zinterpretują go prawidłowo, może ostatecznie doprowadzić to do czegoś dobrego” – konkluduje gazeta.
Spotkanie obu ministrów na wschodniej granicy Polski komentuje również dziennik „Die Welt”. Zdaniem korespondenta gazety Philippa Fritza tak ostra polityka graniczna i migracyjna nie może być wprawdzie wzorem do naśladowania dla Berlina, ponieważ „nie byłaby politycznie akceptowalna dla większości w Niemczech, ani nie byłaby zrozumiała dla niemieckiej opinii publicznej, jednak pojawienie się Dobrindta z Siemoniakiem pokazuje poparcie niemieckiego rządu dla działań Warszawy”.
„Migracja jako broń”
Według „Die Welt” to, co się dzieje na granicy Polski z Białorusią i na granicy polsko-niemieckiej jest ze sobą powiązane. Ale „nie w taki sposób, jak twierdzą prawicowo-nacjonalistyczne środowiska w Polsce: to nie Niemcy sprowadzają masy ludzi do Polski, to białoruska straż graniczna próbuje to zrobić” – czytamy. Dziennik zwraca też uwagę, że niemiecki szef MSW przejął od swojego polskiego kolegi określenie „migracja jako broń”.
Jak podkreśla Fritz, spotkanie Dobrindta i Siemoniaka pokazuje również, że wbrew „propagandzie przeciwko niemieckiej polityce granicznej”, współpraca między Warszawą a Berlinem układa się dobrze. „Jest jednak mało prawdopodobne, aby odegrało to decydującą rolę w odwróceniu nastrojów skierowanych przeciwko Niemcom w części polskiego społeczeństwa lub aby fałszywe zarzuty nie były już rozpowszechniane przez środowiska bliskie PiS” – uważa „Die Welt”.