Prasa o przyszłym kanclerzu: będzie potrzebował szczęścia
6 maja 2025„Frankfurter Allgemeine Zeitung” podkreśla: „Teraz Merz może i musi udowodnić, że ma zadatki na kanclerza. Przejmuje stery w samym środku idealnej burzy politycznej. (...) Nie tylko w UE, ale także we własnej koalicji czeka Merza długotrwały test na jakość jego umiejętności w zakresie zarządzania konfliktami i budowania kompromisów. (...) Jego instynkt i doradcy muszą sygnalizować mu zagrożenia w sposób bardziej niezawodny niż dotychczas. A potem Merz, jak każdy kanclerz, będzie potrzebował szczęścia, którego zbyt często brakowało Scholzowi. Szczęścia w pracy życzy nowemu kanclerzowi nawet kobieta, która zapewne długo nie sądziła, a tym bardziej nie chciała, aby jej dawny rywal jednak znalazł się w urzędzie kanclerza. Każdy, komu los Niemiec nie jest obojętny, może tylko przyłączyć się do dobrych życzeń Merkel dla Merza”.
„Handelsblatt” pisze o nominacjach ministrów z ramienia SPD: „Klingbeil postępuje podobnie jak Olaf Scholz, który kiedyś podjął decyzję o swoim powołaniu. Nawet przyszły były kanclerz nie powołał w 2021 r. do gabinetu najlepszych polityków SPD. Okazało się to zgubą Scholza w trakcie jego urzędowania, ponieważ uważał, że musi sam o wszystko zadbać – i ostatecznie mu się to nie udało. Gabinet Klingbeila nie składa się również z zaprawionych w boju, doświadczonych ministrów, którzy raczej preferowaliby ciche rządy. Zamiast tego niemal wszyscy nowi członkowie gabinetu są lojalni wobec lidera SPD. Dotyczy to również kierownictwa klubu parlamentarnego, które ma przejąć zaufany człowiek Klingbeila, Matthias Miersch. Dlatego nowy początek Klingbeila jest tylko połowiczną zmianą. Dwóch ludzi odpowiedzialnych za historyczną porażkę wyborczą w lutym – Miersch i sam Klingbeil – zapewniło sobie najbardziej wpływowe stanowiska”.
„Stuttgarter Zeitung” zastrzega: „Zmiana, która musi nastąpić, nie powiedzie się, jeśli tylko rząd poczuje się za nią odpowiedzialny. Jeśli grupy interesów będą rutynowo blokować reformy, a obywatele nie będą gotowi się dostosować i przemyśleć swoich żądań i oczekiwań wobec państwa, rząd będzie miał niewielkie szanse. Bez zmiany świadomości społecznej polityka nie przyniesie rezultatów. Ogólnie rzecz biorąc: rząd nie jest firmą kurierską. Aby zmienić sytuację, potrzebny jest wysiłek zbiorowy. Być może ta ogromna presja jest również szansą, gdyż pilna potrzeba zmiany jest dziś bardzo wyraźna. Każdy ma powody, by życzyć koalicji sukcesu. Jeśli nie osiągnie zadowalających rezultatów, to zasługuje na krytykę, ale zanim to nastąpi, zasługuje także na wotum zaufania. Całkiem obiektywnie”.
Superman SPD Lars Klingbeil
„Münchner Merkur” analizuje: „Esken (współprzewodnicząca SPD – red.) odchodzi, Heil odchodzi, Schulze odchodzi: SPD pod wodzą swojego nowego supermana Larsa Klingbeila decyduje się jednak na niewielką zmianę. Szef przeprowadza gruntowne porządki w partii, aby obywatele nie musieli już dłużej patrzeć na postarzałe twarze z czasów poprzedniej koalicji. Nowy sojusz, który dziś rozpoczyna pracę, może skorzystać na odrobinie personalnego ożywienia. Przylgnęła do niego bowiem opinia, że jest to koalicja kontynuacji dotychczasowej polityki. Jednak pomimo niemieckiej skłonności do pesymizmu, nie należy przedwcześnie rezygnować. Klingbeil i Merz ponoszą wspólną odpowiedzialność za to, aby idee socjaldemokracji i liberalnego konserwatyzmu, a wraz z nimi liberalny środek Niemiec, wytrzymały atak prawicowych populistów. I to za pomocą przekonującej polityki, a nie murów obronnych i środków przymusu konstytucyjnego”.
„Nürnberger Nachrichten” zauważa: „Wielu znanych polityków, którzy chcieliby kontynuować swoją karierę, musiało pożegnać się z polityką. Na przykład Karl Lauterbach i Hubertus Heil. Aspirujący politycy, tacy jak Armin Laschet i Saskia Esken, nie dostali szansy, mimo że zgodnie z tradycyjnymi zasadami powinni byli otrzymać stanowiska ministerialne. Szkoda niektórych z pominiętych kandydatów: Norbert Röttgen z pewnością byłby doskonałym ministrem spraw zagranicznych. Metoda Merza/Klingbeila jest niezwykle interesująca, choć ryzykowna. Kiedy ostatnio gabinet miał tak wielu członków z doświadczeniem w biznesie? Teraz jest czterech mężczyzn i cztery kobiety, którzy kierowali firmami. Ale kiedy było tak wielu ministrów bez doświadczenia w rządzie (około połowa)?”
Przetasowania u socjaldemokratów
Zdaniem „Augsburger Allgemeine”: „Wybierając nowych ministrów, SPD wykazuje odwagę do nowego początku. Jednak rzuca się w oczy, że w kierownictwie partii stosuje się podwójne standardy. Lars Klingbeil nie tylko otrzymał wpływowe stanowisko ministra finansów, mimo że dotychczas nie wyróżniał się jako polityk zajmujący się polityką budżetową, ale także został wicekanclerzem. Współprzewodnicząca Saskia Esken została zdyskredytowana przez własną partię. Owszem, sama w znacznym stopniu przyczyniła się do pogorszenia swojej pozycji. Jednak sposób, w jaki SPD potraktowała Esken, jest niegodny”.
„Rhein-Zeitung” z Koblencji przewiduje: „Dla Klingbeila pominięcie Esken stanowi jednak również ryzyko. Będzie musiał teraz, w sposób bardziej zręczny komunikacyjnie niż w przeszłości, wyjaśnić, dlaczego sam awansował w błyskawicznym tempie, a Esken na razie wypadła z gry. Nie można przy tym zapominać, że znaczny udział w katastrofalnym wyniku wyborczym SPD miał również ustępujący kanclerz Olaf Scholz i kierowana przez niego skłócona koalicja. Wybierając skład rządu, Klingbeil wykazuje się wyczuciem, że partia w rządzie powinna być młodsza, bardziej zróżnicowana i z większym udziałem kobiet. Jest to dobry sygnał, zwłaszcza w kontraście do składu rządu unii CDU/CSU”.
Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do nas na Facebooku!