Prasa o polskim pomniku: upamiętnienie w niemieckim tempie
17 czerwca 2025„Berliner Zeitung”: poczucie wstydu
Dziennik „Berliner Zeitung”, pisząc we wtorek 17 czerwca o odsłonięciu w stolicy Niemiec tymczasowego miejsca pamięci dla polskich ofiar drugiej wojny światowej, zwraca uwagę na poczucie wstydu, jakie panowało wśród niemieckich przemawiających. „Rita Süssmuth, jedna z inicjatorek projektu, powiedziała, że tylko niezwykła praca społeczeństwa obywatelskiego doprowadziła do ustawienia tego kamienia w tak widocznym miejscu. Proces ten trwał niepokojąco długo. Inny mówca stwierdził, że kamień został umieszczony o 80 lat za późno” – pisze redaktor naczelny gazety Tomasz Kurianowicz.
Publicysta zauważa, że w Polsce tymczasem toczy się zupełnie inna debata, a zdaniem krytyków polski rząd nie był w stanie wynegocjować niczego więcej niż kamień – zamiast reparacji. Zdaniem komentatora w Polsce łatwo można wykorzystać politycznie nastroje wobec Niemiec. Wielu Polaków, nie tylko sympatyzujących z Prawem i Sprawiedliwością, jest rozczarowanych sposobem, w jaki Niemcy traktują swojego sąsiada – pisze Kurianowicz. Uważa, że chodzi nie tylko o niewystarczające gesty pamięci, ale także np. o sytuacje polityczne.
„Kiedy więc rozczarowani w Polsce zabierają teraz głos i wystawiają kamień pamiątkowy na pośmiewisko, nie możemy zapominać o tym, czego naprawdę chce wielu polskich obywateli: bycia traktowanym poważnie. W czasach, gdy establishment polityczny w Niemczech udaje, że Europa Wschodnia jest centralnym zagadnieniem geopolitycznym, wielu Polaków uważa, że te niemieckie przysięgi są często tylko gołosłowne. Polacy szukają zastępczych dyskusji, aby zwrócić na siebie uwagę, domagać się szacunku, w tym szacunku dla wielkich osiągnięć gospodarczych i społeczno-politycznych, które kraj osiągnął po przystąpieniu do UE. W końcu polski wzrost gospodarczy już dawno wyprzedził wzrost gospodarczy Niemiec” – czytamy.
Zdaniem Kurianowicza obietnice wybudowania centralnego miejsca pamięci dla Polaków i budowy Domu Polsko-Niemieckiego niemiecki rząd musi traktować poważnie, aby nie rozczarować Polaków. „Polacy są irytujący i słusznie. Zasługują na poważne traktowanie przez Niemcy” – podsumowuje redaktor naczelny „Berliner Zeitung”.
„Der Tagesspiegel”: pomnik to za mało
Inna stołeczna gazeta, „Der Tagesspiegel”, relacjonując uroczyste odsłonięcie pamiątkowego kamienia, pisze o „triumfie wytrwałości” inicjatorów ustawienia pomnika, którym – mimo wielkiego zaangażowania – udało się doprowadzić do stworzenia jedynie prowizorycznego miejsca pamięci. Komentator Christoph von Marschall cytuje słowa byłego ministra spraw zagranicznych Niemiec Heiko Maasa i obecnego prezesa Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich o tym, że Niemcy wciąż zbyt mało wiedzą o rozmiarze niemieckich zbrodni w Polsce, a upamiętnienie nie funkcjonuje bez wiedzy.
W innym artykule ten sam autor zastanawia się, jak mogło dojść do tego, że Polska i jej tragiczne losy w czasie drugiej wojny światowej, tak długo musiały czekać na upamiętnienie – „w końcu niemieckie społeczeństwo jest dumne ze swojej kultury pamięci” – podkreśla. Autor zauważa, że w Niemczech wiedza o niemieckich zbrodniach popełnionych we Francji, Holandii czy Grecji jest nieporównywalnie większa w porównaniu z ofiarami, jaki poniosła Polska. Przypomina, że inicjatywa stworzenia miejsca pamięci dla Polski wyszła od społeczeństwa obywatelskiego i licznych osobistości. Potrzebowali oni jednak wielkiej wytrwałości, aby ich pomysł znalazł poparcie także w polityce.
„Powszechny brak wiedzy na temat niemieckich zbrodni w Polsce pozostaje przeszkodą dla zrozumienia. Dlatego planujący mają pewnie rację: pomnik to za mało” – pisze Christoph von Marschall, nawiązując do planowanej budowy Domu Polsko-Niemieckiego.
Jak dodaje autor „Pamięć jest nie tylko sekretem pojednania. Wyostrza również sumienie. W czasach, gdy prawo międzynarodowe traci swoją moc, a przemoc coraz bardziej szaleje, to spostrzeżenie jest szczególnie cenne” – komentuje publicysta.
„TAZ”: upamiętnienie w niemieckim tempie
Z kolei dziennik „Die Tagesszeitung” („TAZ”) komentuje, że upamiętnienie polskich ofiar drugiej wojny światowej „postępuje w niemieckim tempie”. Jak stwierdza autorka komentarza Anastasia Zejneli: „Osiemdziesiąt lat za późno, ale lepiej niż wcale. To chyba motto polsko-niemieckiego pojednania”. Zdaniem autorki tymczasowy projekt upamiętniający nazistowskie okrucieństwa podczas okupacji Polski pokazuje, „co jest nie tak z niemieckimi miejscami pamięci”.
Zejneli podkreśla, że z jednej strony głaz daje nadzieję jako pierwszy rezultat trudnego procesu. Według publicystki oprócz pomnika niezbędne jest powstanie Domu Polsko-Niemieckiego. „Niemcy lubią żyć teraźniejszością i właśnie dlatego wielu Polaków nie może w pełni pogodzić się z przeszłością. I słusznie” – komentuje autorka. Dodaje, że podczas gdy w Niemczech zainteresowanie zbrodniami własnego narodu słabnie, w Polsce lata rządu PiS spowodowały przeniesienie punktu ciężkości w stosunkach z Niemcami na żądania reparacji i upamiętnienie.
„Dlatego ważne jest, aby poważnie traktować obawy polskiej ludności również tutaj i traktować naszych sąsiadów jak równych sobie. Według polsko-niemieckiego barometru ci, którzy postrzegają stosunki w niekorzystnym świetle, krytykują głównie niewystarczające rozliczenie niemieckich zbrodni wojennych w Polsce. Niemniej jednak większość docenia swojego niemieckiego sąsiada. Jak długo pozostanie tak w obliczu niewystarczającej pracy upamiętniającej?” – pyta autorka komentarza w „TAZ”.