Prasa o planach przyszłej koalicji: wszystko dla wszystkich
10 marca 2025Chadecka partia CDU, która wygrała niedawne wybory parlamentarne w Niemczech, a także socjaldemokratyczna SPD osiągnęły wstępne porozumienie w sprawie przyszłej koalicji. W ramach tak zwanych rozmów sondażowych zgodzono się m.in. na dalsze zaostrzanie polityki migracyjnej, ograniczanie przywilejów socjalnych oraz na wielomiliardowy pakiet inwestycji infrastrukturalnych.
Komentator dziennika „Sueddeutsche Zeitung” pisze, że to dobrze dla Niemiec i Europy, że po brutalnej kampanii wyborczej dwie partie politycznego „środka” potrafią dojść do porozumienia. Ale zarzuca chadekom i socjaldemokratom, że wypracowanemu przez nich kompromisowi brakuje umiaru i jasnych priorytetów.
„Czarno-czerwona koalicja, jeśli się zmaterializuje, zaoferuje wszystko wszystkim. Państwo ma pomagać wszędzie, a jednocześnie oczekuje się, że jego dochody spadną, ponieważ podatki od klasy średniej, firm i sznycla w restauracjach zostaną obniżone. Oczywiście nikt nie musi się ograniczać, ani obywatele, ani państwo. Jest to możliwe tylko dlatego, że rząd chce zwiększyć zadłużenie bardziej niż kiedykolwiek. Jest to dobrze znana metoda stosowana przez wielkie koalicje i była również wypróbowana na początku koalicji 'sygnalizacji świetlnej' (czyli rządu Olafa Scholza – red.), choć z kiepskim kunsztem. Oczywiście, ten model nie jest zrównoważony: jeśli kurczące się demokratyczne centrum będzie się trzymać razem po prostu wydając nieograniczone ilości pieniędzy, wkrótce przeciąży państwo” - czytamy.
Krytycznie plany przyszłej koalicji ocenia także dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Jak czytamy, CDU/CSU podważają niskie zadłużenie Niemiec, ale wcale nie umożliwiają trwałego wzrostu gospodarczego na przyszłość. „Przy niektórych planach, trzeba się złapać za głowę” - pisze komentator gazety.
„Niemcy idą na całość. Rekordowe poziomy zadłużenia mają uczynić kraj bardziej odpornym i katapultować go na trwale wyższą ścieżkę wzrostu. Ta kalkulacja musi się udać. W przeciwnym razie wysokie płatności odsetkowe i spory o dystrybucję grożą paraliżem i podziałem kraju na wiele lat. I właśnie to grozi teraz. Swoimi planami CDU/CSU i SPD ryzykują zaprzepaszczenie najlepszej karty Niemiec - niskiego wskaźnika zadłużenia - bez uzyskania niezbędnych korzyści. Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest kosmetyczna poprawa infrastruktury i statystyk wzrostu, ale nie będzie ona trwała” - czytamy we „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.
O planach przyszłej koalicji piszą też niemieckie gazety regionalne:
Komentator gazety „Lausitzer Rundschau” pisze, że przyszli koalicjanci przedstawili róg obfitości. „To duża torba, która zawiera wiele prezentów dla wielu grup społecznych. Dla emerytów zabezpieczenie poziomu emerytury i przedłużenie emerytury macierzyńskiej. Ale osoby dojeżdżające do pracy są również zadowolone, cena energii elektrycznej ma spaść, a nadgodziny mają być zwolnione z podatku. Wszystko to kosztuje dużo pieniędzy, ale jak dokładnie te pieniądze zostaną zebrane? To nie zostało jeszcze omówione przez negocjatorów albo na razie to przemilczają”.
W gazecie „Rhein Zeitung” czytamy z kolei: „ Jeśli chodzi o gotowość do reform, wciąż jest wiele miejsca na poprawę. Obniżenie podatku VAT dla branży gastronomicznej jest miłe dla wszystkich odwiedzających restauracje, ale z pewnością nie jest polityczną koniecznością. Również jeśli chodzi o zmniejszenie biurokracji i kwestię tego, gdzie państwo musi się zreformować, nowy rząd musi być bardziej konkretny - zwłaszcza z myślą o młodszych pokoleniach. Merz musi teraz wykazać się umiejętnościami negocjacyjnymi w koordynacji z Zielonymi. Jeśli poprawka do Ustawy Zasadniczej przepadnie, bo nie będzie niezbędnej większości dwóch trzecich głosów w Bundestagu, karty zostaną rozdane na nowo.
W dzienniku „Neue Osnabruecker Zeitung” czytamy zaś: „Nie można zaprzeczyć niebezpieczeństwu, że finanse publiczne mogą wymknąć się spod kontroli w perspektywie średnioterminowej i stać się prawdziwym obciążeniem dla przyszłych pokoleń, biorąc pod uwagę obietnice, które tak naprawdę nie mają finansowania. Stawianie na to, że ożywiająca się gospodarka to naprawi, jest odważnym zakładem na przyszłość”.