Prasa: Europa może stawić czoła, jeśli będzie pewna wsparcia USA
2 maja 2014„Die Welt“ wskazuje na szansę odnowy sojuszu transatlantyckiego:
„Na próżno szukać przykładu tak dobrze przygotowanej wizyty w Waszyngtonie, którą, jak tę obecną nieubłaganie zdominowały wydarzenia. Ameryka jest przeciążona, zwraca się znowu ku regionowi Pacyfiku, jest związana z Bliskim Wschodem i musi stać na straży porządku reszty świata. Obamy patrzy zatem niecierpliwie i zachęcająco na niemiecką kanclerz. Kto, jeśli nie Niemcy, mogą być silnym partnerem Ameryki i jednocześnie przejąć przewodnictwo w Europie? Od momentu aneksji Krymu sytuacja jest dramatycznie dwuznaczna. Nowy kryzys Wschód-Zachód może podzielić i osłabić zachodnich sojuszników. Ale może też ożywić ten wyraźnie zmęczony Sojusz. To rozstrzygnie się w tych dniach – szczególnie w relacjach Waszyngtonu i Berlina”.
„Hannoversche Allgemeine Zeitung” wskazuje na podobieństwa i różnice stanowisk Merkel i Obamy:
„Wszystkie zawirowania w relacjach niemiecko-amerykańskich nie zacierają wrażenia, że Angela Merkel i Barack Obama są zgodni w sprawach kluczowych. Jakby chcąc to podkreślić, gabinet rządowy Merkel odrzucił przed jej odlotem wniosek o przesłuchanie skandalizującego demaskatora Edwarda Snowdena przed parlamentarną komisją śledczą badającą aferę NSA. Merkel i Obama będą dzisiaj zachwalać dobrodziejstwa transatlantyckiej strefy wolnego handlu, obydwoje dążą do zaostrzenia ustawodawstwa dotyczącego ochrony klimatu i są raczej zwolennikami wstrzemięźliwości wobec międzynarodowych kryzysów. Zaskakująco podobni są też w ocenie Moskwy: są rozczarowani po próbach podjęcia opartej na zdrowym rozsądku współpracy z przywództwem największego kraju świata. Lecz pomimo wielu podobieństw, przywódcy obu rządów realizują inne strategie. W Waszyngtonie rośnie gotowość do daleko idącej izolacji Rosji z wszystkimi tego konsekwencjami. Dla Berlina tak radykalne stanowisko nie wchodzi dotąd w grę”.
„Bild-Zeitung” uważa, że Europa potrzebuje wsparcia USA, żeby poradzić sobie z kryzysem na Ukrainie.
„Jeśli niemiecka kanclerz odwiedza prezydenta USA, jej doradcy całymi tygodniami zastanawiają się: co Merkel powinna, co musi powiedzieć Obamie? Przesłanie jej wizyty nie może być już bardziej wymowne jak to, że: Europa - z Niemcami i ich potencjałem - jest i pozostanie ważnym partnerem USA. Kanclerz musi jasno dać do zrozumienia, że Obama powinien mniej zwracać się ku Azji i szczególnie teraz, w obliczu kryzysu ukraińskiego poświęcić więcej uwagi wiernym partnerom europejskim. Europa znajduje się w epicentrum najgroźniejszej konfrontacji od końca zimnej wojny. Prezydentowi Putinowi Europa może stawić czoła tylko wtedy, jeśli będzie pewna bezwarunkowego wsparcia USA. Obama zaoferował dotychczas, że będzie wspierał armię ukraińską – uwaga! – paczkami z prowiantem. Putin zaśmiewa się z tego. Przesłanie Merkel musi dzisiaj brzmieć: Panie prezydencie, niech Pan pokaże światu, że Europa może polegać na silnej Ameryce!”.
„Mannheimer Morgen” uważa, że dla Angeli Merkel wizyta w USA jest środkiem do celu.
„Wielkim fanem Obamy Merkel nie była jeszcze nigdy. Cztery godziny, które spędzi z prezydentem, kanclerz nie wykorzysta do ostatecznego rozprawienia się z aferą podsłuchową, lecz raczej do rozmów o możliwych nowych sankcjach wobec Moskwy i o planowanej umowie ws. strefy wolnego handlu między UE i USA. Dla najpotężniejszej kobiety świata wizyta u najpotężniejszego mężczyzny świata jest tylko jednym: środkiem do celu”.
„Heilbronner Stimme” uważa, że Europa powinna wyznaczać własne priorytety.
„Ostrożne podejście do sankcji ma jeszcze sens. A kanclerz Niemiec dobrze robi, że nie odstępuje od zajmowanego stanowiska. Bo wielu polityków w Waszyngtonie zdaje się już postępować jak w dobie zimnej wojny i odpisywać Moskwę na straty. Europa, nie tylko ze względu na kwestie energetyczne, powinna pozostać niezależna i wyznaczać własne priorytety”.
Barbara Cöllen
red. odp.: Elżbieta Stasik