Prasa: Erdogan zmodernizował kraj, jak żaden inny polityk od czasów Atatürka
12 sierpnia 2014„Mittelduetsche Zeitung” (Ratyzbona):
„Nowy sułtan Turcji nazywa się Recep Tayyip Erdogan. Po triumfie wyborczym przyszły prezydent zmierza do zapewnienia sobie pełni władzy, jakiej nie było od czasów Imperium Osmańskiego. Cieszy to nie tylko zwolenników tego wpływowego człowieka znad Bosforu. Pikanterii sprawie przydaje fakt, że również dla 70 procent obywateli Niemiec, którzy według sondaży zdecydowanie sprzeciwiają się przystąpieniu Turcji do UE, zwycięstwo Erdogana jest powodem do świętowania. Bo wraz ze zwycięstwem islamskiego szefa państwa Turcja jeszcze bardziej może oddalić się od Europy”.
„Die Welt” (Berlin):
„Turcja po raz dziewiąty wybrała partię AKP i jej przywódcę Recepa Tayyipa Erdogana. W wyborach prezydenckich w minioną niedzielą uzyskał on absolutną większość. Istnieją ku temu rzeczowe i konkretne powody. Erdogan, co prawda irytuje, ale człowiek czuje się pod jego rządami stosunkowo bezpiecznie. Kto wie, jak by było bez niego, w obliczu wojen toczących się wokół albo gdyby po obaleniu go, doszło do przewrotu o nieprzewidywalnych skutkach. Opozycja musi się znowu odnaleźć i stworzyć dla tego kraju wizję przyszłości. Również UE nie wolno w podejściu do Erdogana zatracić swojej duszy, wartości i ideałów”.
„Stuttgarter Zeitung“:
„Unia powinna wyjść naprzeciw Ankarze i zaproponować jej uczciwe rokowania. Wówczas Erdogan mógłby przekonać Europę, jaki ma stosunek do zapowiedzianej liberalizacji kraju. Liczba sceptyków jest duża – nie bez powodu. Bo świat przeżył go w 2013 roku w czasie protestów w obronie parku Gezi, jako samowładnego szefa rządu, który zatracając się w swym politycznym zacietrzewieniu, wstrząsnął podwalinami demokracji. Teraz, w chwili zwycięstwa, Erdogan wyciąga do swoich krytyków pojednawczą dłoń. Widocznie zrozumiał, że miliony ludzi nie chcą żyć w słabym kraju, rządzonym przez oderwanego od rzeczywistości władcę, lecz w żywotnej, stabilnej demokracji”.
„Straubinger Tagblatt/Landshuter Zeitung“:
„Niedzielny triumf Erdogana nie był bez skazy. Chętnie odniósłby on, jako pierwszy bezpośrednio wybierany prezydent, jeszcze wyraźniejsze zwycięstwo. To by mu ułatwiło zwołanie już wkrótce nowych wyborów parlamentarnych, których celem byłoby zdobycie dla jego AKP dwóch trzecich większości, potrzebnej do zmiany konstytucji, żeby przyznać nowemu prezydentowi większą władzę. Teraz pewnie będzie musiał się zadowolić wybraniem marionetki na swojego następcę, która jako szef rządu będzie potulnie wykonywać polecenia sułtana”.
„Der Tagesspiegel“ (Berlin):
„Nie, pozostawienie Turcji jej losowi w tak trudnej sytuacji, zarówno na płaszczyźnie narodowej jak i regionalnej, byłoby nieostrożne. Wiele głosów sprzeciwu i słaba frekwencja wyborcza świadczą o tym, że kurs Erdogana ma swoich przeciwników. Ale on zmodernizował kraj, jak żaden inny polityk od czasów Atatürka. Młode pokolenie w dużych miastach jest zorientowane na Europę, na zachodni styl życia, bez odrzucania tradycji tego kraju. Sam Erdogan, co zdaje się zupełnie do niego nie pasować, po zwycięstwie wyborczym wezwał do wsparcia społecznego procesu pojednania. Również w Niemczech zawiązują koalicje partie, które ostro zwalczały się w kampaniach wyborczych. Nikt nie powinien się zatem wywyższać nad Turcją”.
Opr. Iwona D. Metzner