Po wyroku sądu ws. migrantów w koalicji tli się konflikt
7 czerwca 2025Minister spraw wewnętrznych Alexander Dobrindt z CSU (bawarska siostra chadeckiej CDU kanclerza Merza) powtórzył w gazetach grupy Funke, że nie zamierza odchodzić od swojej decyzji i zaostrzyć kontrole graniczne. Z kolei lider klubu SPD Matthias Miersch wyraził w rozmowie z „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung” pogląd przeciwny: „Moim zdaniem, masowe odsyłania nie będą już możliwe, ponieważ sądy je powstrzymają”.
W poniedziałek (2.06) sąd administracyjny w Berlinie orzekł w trybie pilnym, że odesłanie na stronę polską trzech Somalijczyków podczas kontroli granicznej na dworcu kolejowym we Frankfurcie nad Odrą było niezgodne z prawem. Bez wyjaśnienia, które państwo UE jest odpowiedzialne za rozpatrzenie ich wniosku o azyl, migranci nie powinni zostać przez niemieckie służby odprawieni. Trzech Somalijczyków przebywa teraz w Berlinie.
Chadecja: Nie wycofamy się
Dobrindt zapowiada, że się nie cofnie: chce skierować sprawę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. „To orzeczenie w indywidualnej sprawie” – powiedział w „FAS”. Sąd stwierdził, że uzasadnienie zastosowania artykułu 72 – wyjątku w prawie europejskim – było niewystarczające. Art. 72 traktatu o UE stwierdza, że to państwo członkowskie jest zobowiązane do zapewnienia porządku publicznego i ochrony bezpieczeństwa wewnętrznego na swoim terytorium, na co powołały się Niemcy przy wprowadzaniu zaostrzenia reguł ws. migrantów.
„Przedstawimy wystarczające uzasadnienie, ale to Europejski Trybunał Sprawiedliwości powinien o tym zdecydować” – stwierdził minister.
Z kolei Erna Viktoria Xalter, prezes Sądu Administracyjnego w Berlinie, powiedziała w wywiadzie dla serwisu Zeit Online: „Jak ma to trafić do TSUE? Orzeczenie pilne jest ostateczne”. Ostrzegła też, że ewentualne odesłania migrantów na innych granicach Niemiec również będą rozpatrywane przez inne sądy.
SPD: Oczekuje weryfikacji obecnej polityki
Według lidera klubu parlamentarnego SPD Matthiasa Mierscha, decyzja sądu podnosi bardzo fundamentalne pytania i rząd CDU/CSU-SPD będzie musiał się nimi zająć. „Kanclerz również wyraził to bardzo jasno, mówiąc, że w świetle tej decyzji sądu praktyka musi zostać ponownie zweryfikowana” – powiedział Miersch. „I oczekuję tego również teraz, ponieważ w przeciwnym razie w nadchodzących miesiącach przegramy kolejne sprawy”.
Krótko po objęciu urzędu miesiąc temu minister Dobrindt nakazał bardziej intensywne kontrole graniczne oraz zalecił służbom granicznym, by zawracać migrantów, także tych chcących ubiegać się o azyl (z wyjątkami). Kanclerz Friedrich Merz po wyroku sądu w Berlinie zapowiedział, że służby będą nadal postępować wg tych nowych zaleceń.
Opanowanie migracji i odzyskanie kontroli nad tym, kto przekracza granice, to jeden z trzech priorytetów Merza (obok bezpieczeństwa i pobudzenia gospodarki). Nowy kanclerz wielokrotnie podkreślał, że będzie dążył do realnego spadku napływu migrantów do Niemiec, by poprawić poczucie bezpieczeństwa w kraju, i odciążyć samorządy od kosztów, jakie ponoszą na utrzymanie migrantów i ich często nieudaną integrację, i dać odpór skrajnej prawicy. Partie środka obawiają się bowiem dalszego wzrostu jej znaczenia i zagrożenia, jakie niesie dla demokracji w Niemczech.
CSU atakuje Pro Asyl: „Dowód na zaaranżowaną operację”
Z kolei bawarska CSU wysuwa poważne oskarżenia przeciwko organizacji Pro Asyl, która wsparła trzech somalijskich migrantów w ich pozwie w Berlinie. Alexander Hoffmann, szef klubu CSU w Bundestagu, w gazecie „Augsburger Allgemeine” zarzucił tej organizacji „inscenizację”: „Pro Asyl działa na szlakach migracyjnych od lat, w tym na przejściach granicznych. Tam uchodźcom zaleca się pozbycie się dowodów osobistych, ponieważ znacznie utrudnia to ich deportację z Niemiec” – powiedział Hoffmann. „Jedna osoba była dorosła podczas pierwszych dwóch prób wjazdu do kraju, a nagle stała się nieletnia podczas trzeciej próby, mając przy sobie dokumenty tożsamości, które nosiły ślady fałszerstwa”.
Jak dodał, trzy osoby z Somalii miały zupełnie nowe telefony, co uniemożliwiało prześledzenie ich tras podróży do Niemiec. „Wg mnie to wyraźnie nosi znamiona inscenizacji przez aktywistów azylowych”.
Dyrektor zarządzający Pro Asyl Karl Kopp odpowiedział w gazecie, że oskarżenia te nie mają nic wspólnego z faktami. „Jesteśmy organizacją praw człowieka i wspieramy uchodźców w sądzie” – podkreślił. „Tak było również w przypadku trzech osób z Somalii, z których jedna jest nadal nieletnia”. Zaprzeczył, by organizacja doradzała migrantom, aby pozbyli się dowodów lub kupili nowe telefony: „To atak na naszą pracę”.
(DPA/mar)
Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do nas na Facebooku!