Pierwsza wystawa Carpaccia w Niemczech. Mistrzowie renesansu
22 lutego 2025„Carpaccio, Bellini i wczesny renesans w Wenecji” – ta wystawa jest wyjątkowa z wielu względów. Na pewno najważniejszym z nich jest fakt, że w Niemczech jeszcze nigdy nie pokazywano w jednym miejscu tak licznych dzieł Vittore Carpaccia (1460/65-1525/26). Co więcej, zestawiono je z pracami kolejnego wybitnego twórcy z wczesnorenesansowej Wenecji, czyli Giovanniego Belliniego. Towarzyszą im rysunki i obrazy innych znakomitych artystów działających w Wenecji w latach 1465-1525, w tym Gentile Belliniego (brat Giovanniego), Lorenza Lotta, a także Albrechta Dürera i Hansa Burgkmaiera. Wystawę dopełnia powstała w roku 2022 praca „Bez tytułu (Święty Jerzy zabijający smoka)” autorstwa Ai Weiwei.
Warto dodać, że w tym roku mija 560 rocznica urodzin malarza i 500 rocznica jego śmierci. Tak przynajmniej brzmią orientacyjne daty, ponieważ o jego życiu w zasadzie niewiele wiadomo z notarialną precyzją (choć wiadomo, że był synem bogatego handlarza futrami).
Na wystawie pokazano około 55 obrazów i prac na papierze z kolekcji własnej Staatsgalerie w Stuttgarcie, a ponadto prace wypożyczone z innych prestiżowych placówek za granicą: z Wenecji, Florencji, Budapesztu i Waszyngtonu. Podczas zwiedzania ekspozycji można ponadto posłuchać muzyki z czasów Carpaccia i Belliniego.
Mistrz weneckiej codzienności
Vittore Carpaccio stał się jednym z najbardziej utytułowanych artystów wczesnego renesansu dzięki swoim przedstawieniom świętych we współczesnym artyście otoczeniu, ale i przedstawieniom ziemskiej codzienności Wenecji, jej mieszkańców, laguny i okrętów, architektury, wnętrz i bardzo żywych kolorów. Jego dzieła są bogate w szczegóły, wspaniale zainscenizowane, tętniące życiem i pełne intrygujących, wciągających widza historii.
Na przełomie XV i XVI wieku był jednym z najbardziej zapracowanych malarzy w Wenecji i z powodzeniem konkurował z bardziej znanymi mistrzami, takimi jak starszy od niego Giovanni Bellini (1430-1516). Być może nawet bardziej niż twórczość innych artystów weneckiego renesansu, sztuka Carpaccia ukazuje samą esencję „weneckości”, a mianowicie Serenissimę (tak po włosku nazywano Wenecję – Najjaśniejsza) w okresie jej rozkwitu gospodarczego i kulturalnego.
Jedna z kuratorek wystawy dr Anette Hojer podkreśla w filmie towarzyszącym wydarzeniu, że Wenecja około 1500 roku była miastem niezwykle ekscytującym i fascynującym; miejscem spotkań kultur i handlowym, pośredniczącym między Europą Zachodnią a wschodnim regionem Morza Śródziemnego: „Handlowano nie tylko towarami, ale także dziełami sztuki: obrazami, drukowanymi książkami, a nawet utworami muzycznymi”.
Inspiracja i konkurencja
Zestawienie tych dwóch artystów – Carpaccia i Belliniego – pokazuje, że obdarzony wspaniałą wyobraźnią i talentem narratorskim Carpaccio w jakimś stopniu inspirował się Bellinim, jednak konsekwentnie szukając własnych rozwiązań formalnych i kompozycyjnych.
Dyrektorka Staatsgalerie, prof. dr Christiane Lange przypomina w filmowym komentarzu do wystawy, że pierwsze duże drukarnie działające na skalę europejską powstały właśnie Wenecji, wykorzystując nowe medium wynalezione przez Gutenberga w Niemczech.
„Te prasy drukarskie przyniosły światu literaturę. Teraz czytały także kobiety. W dziełach sztuki z XV-wiecznej Wenecji widzimy nawet nowy typ Madonny, przedstawiany jako wzór do naśladowania dla kobiet; Madonnę głęboko pochłoniętą książką, odzwierciedlającą kontemplacyjną postać” – wyjaśnia.
Dr Anette Hojer podkreśla, że znaczącym osiągnięciem Carpaccia i Belliniego było to, że przenieśli historie z przeszłości do swoich czasów. „W renesansie historie religijne zdominowały sztukę. Carpacciowi i Belliniemu udało się sprawić, że przedstawienia Matki Boskiej z Dzieciątkiem stały się bliskie widzowi. Osiągnęli to dzięki współczesnym ubraniom, ale jednak przede wszystkim poprzez tła architektoniczne i krajobrazowe, w których rozpoznajemy Wenecję”.
Z muzeum na stół
Malarze ci również i dziś rywalizują o uznanie, ale niekoniecznie w kontekście artystycznym, a… gastronomicznym. Na ich cześć bowiem w połowie XX wieku nazwano obecnie bardzo popularne przystawkę oraz koktajl.
Historia głosi, że w roku 1950, gdy w Wenecji odbywała się duża wystawa Carpaccia, goszcząca w restauracji „Harry's Bar” nieopodal Placu Świętego Marka pewna hrabina zażyczyła sobie, powołując się na względy zdrowotne, lekkiej potrawy z surowego mięsa. Właściciel lokalu, Giuseppe Cipriani, wymyślił i przygotował takie danie, nazywając je na cześć renesansowego malarza, ponieważ czerwień na obrazach Carpaccia kojarzyła mu się z czerwienią plastrów wołowiny. Ciekawe, że ściany dużej części wystawy w Stuttgarcie są właśnie koloru czerwonego. Przypadek?
Warto dodać, że w tym samym barze niewiele wcześniej powstał jeden z najpopularniejszych koktajli, czyli Bellini (purée brzoskwiniowe z prosecco), nazwany tak na cześć Giovanniego Belliniego.
Anioły na podczerwień
Punktem wyjścia prezentacji w Stuttgarcie jednak nie są stoły z przystawkami, a dwie prace Carpaccia, które w zasobach Staatsgalerie znajdują się od czasu nabycia włoskiej kolekcji Barbini-Breganze w 1852 roku. Na potrzeby obecnej wystawy zostały poddane gruntownej renowacji i pokazane po raz pierwszy po dokonaniu precyzyjnych zabiegów konserwatorskich.
To zaliczane do głównych dzieł artysty „Męczeństwo św. Szczepana” (1520) z cyklu dla Bractwa św. Szczepana w Wenecji oraz ołtarz „Święty Tomasz z Akwinu ze świętym Markiem i świętym Ludwikiem z Tuluzy” (1507).
Z ołtarzem wiąże się ciekawa historia. Obraz powstał na zlecenie rodziny Draganów, która dzięki własnej technologii potrafiła produkować cenne szkło kryształowe, uważane za produkt luksusowy, dostępny tylko dla bogatych ludzi. Tymczasem Carpaccio namalował we wnętrzu okno z tzw. gomółek, czyli łączonych ołowiem grubych, szklanych krążków, powszechnych i łatwych do wykonania. Fundatorzy najprawdopodobniej odrzucili obraz, nakazując poprawienie owego ornamentu, uznanego za zbyt prymitywny i tani, więc Carpaccio skorygował „błąd”, malując niebo i anioły trzymające czerwoną wstęgę. A historia – pokazana na zdjęciach rentgenowskich – wyszła na jaw dzięki badaniu podczerwienią podczas konserwacji.
Jedna z kuratorek ekspozycji dr Christine Follmann podkreśla w towarzyszącym wystawie filmie, że projekt badawczy był prowadzony przez ostatnie dwa lata, z udziałem historyków sztuki oraz konserwatorów i „uzyskano wiele ekscytujących nowych spostrzeżeń”.
Dürer i klocki Lego
Na wystawie zestawiono dzieła Carpaccia nie tylko z Bellinim, ale i innymi wielkim tego okresu. Jednym z nich jest genialny Albrecht Dürer, który odwiedził Wenecję jesienią 1505 roku. Jego prace wywarły głęboki wpływ na tamtejszych twórców, szczególnie na chętnego do artystycznych eksperymentów Carpaccia.
Przykładem niech będą narodziny Marii. Oba przedstawienia – drzeworyt Dürera i obraz Carpaccia – łączy to, że scenerią nie jest domostwo przedchrześcijańskie, ale wnętrza współczesne artystom. Na obu widać kobiety o żywej mimice, zajęte Anną w połogu i zwykłymi dla tej sytuacji czynnościami. Widz odnosi wrażenie, że obserwuje życie tu i teraz, jest uczestnikiem wydarzeń.
Różnica jednak – oprócz wykorzystanej techniki – jest taka, że interpretacja Dürera jest uduchowiona. Górę obrazu zamyka architektoniczny łuk, pod którym otwiera się niebo i ukazuje anioł. To codzienność i mistyka na jednym obrazie. Natomiast Carpaccio, z właściwą sobie wyobraźnią, umieścił wydarzenia w zamożnym domu weneckim. Panuje tu spokój, ale nie ma elementów nadprzyrodzonych.
Zdecydowanie ciekawa jest inna konfrontacja na wystawie: renesansowy Carpaccio i współczesny nam Ai WeiWei, jeden z najbardziej uznanych twórców i performerów XX wieku. „Święty Jerzy zabijający smoka” to motyw walki dobra ze złem, który do dziś porusza artystów. Tutaj można zobaczyć nowoczesne przedstawienie tego tematu. Chiński artysta Ai Weiwei odtworzył obraz Carpaccia z klocków Lego i rozbił motyw na maleńkie kropki koloru niczym piksele na ekranie.
Wystawa, która potrwa do 02.03.2025, została zorganizowana pod patronatem Ambasady Republiki Włoskiej w Niemczech.