One World Berlin
7 grudnia 2009Festiwal „One World Festival” ma odmienny program w Czechach, Holandii i Niemczech, ale przesłanie wszędzie takie samo: "Istniejemy, by piętnować nadużywanie władzy, bronić ludzkiej godności i przyczyniać się do porozumienie między narodami”- wyjaśnia założyciel festiwalu, Igor Blazevic. Zgodnie z tymi założeniami w Berlinie pokazano 21 filmów dokumentalnych z całego świata, w tym również reportaż o walce z wojskową dyktaturą Pinocheta.
Zdjęcia dla wolności
"La ciudad de los fotografos” opowiada o walce fotografów o wolność przekonań w Chile w latach 80-tych. Film pokazuje jak dziennikarze przeciwstawiali się potężnemu reżimowi. Niezwykłą historię rozpoczyna czarno-białe zdjęcie. Ukazuje ono ruiny zamku, przed którym stoi zaciekawiony tłum, najprawdopodobniej turystów. Po dłuższym oglądaniu fotografii zastanawia jednak cisza i bezruch zebranych. Widać, że są poruszeni. Zdjęcie zrobił w 1978 roku fotograf Lucho Navarro. Znajduje się na nim wapienny piec z Lonquen (miejscowośći oddalonej o 50 km od Santiago de Chile), gdzie w 1978 roku znaleziono szczątki 15 mężczyzn. Aresztowano ich w październiku 1973 roku. Po raz ostatni widziano ich żywych w głównej kwaterze policji w Isla de Maipo.
Zdjęcie z konsekwencjami
To odkrycie zaszokowało opinię publiczną i w dużej mierze wpłynęło na historię prześladowań i zaginień w Chile. To było jedno z pierwszych zdjęć, które obnażało wojskową dyktaturę generała Augusto Pinocheta. Pinochet w 1973 roku, w wyniku wojskowego puczu, obalił prezydenta Salvadora Allende i do 1990 roku prowadził krwawą dyktaturę wojskową. Zarówno zdjęcie, jak i sama historia ujawnienia krwawego faktu, stało się powodem, że w 1981 roku ponad 20 fotografów utworzyło Agencję Fotografów Niezależnych AFI (Asociación de Fotógrafos Independientes).
Członkowie traktowali aparaty fotograficzne jak broń przeciwko reżimowi a zdjęcia jak sposób na przeżycie w czasie, w którym wielu Chilijczyków rezygnowało z walki. Reżyser filmu Sebastián Moreno, syn jednego z fotografów AFI, szukał na potrzeby filmu bohaterów tamtych czasów.
„ W Chile torturują”
Praca członkowów organizacji AFI zawsze wiązała się z dużym ryzykiem. Byli jednak świadomi wagi swojej pracy. Film „La ciudad de los fotografos” pokazuje wiele zdjęć z okresu między 1981 a 1986 rokiem. Czasem widać jedynie transparent niesiony przez demonstrantów, z napisem: "En Chile se tortura" (W Chile torturują). Albo szybę przedziurawioną pociskiem, przez którą widać policjanta z pałką w ręku. Albo ludzi z wielkimi plastrami na twarzach, którzy idą przez Santiago, podczas gdy policjanci stoją z bronią gotową do strzału. Albo grupę policjantów na drugim planie, a z przodu, bliżej fotografów, przechodzącego niskiego mężczyzne. To zdjęcie o dużej sile przekazu, które symbolizuje bezsilność narodu wobec władzy państwowej.
Aparat zamiast pistoletu
Film pokazuje również przyjemniejsze momenty. Na przykład, jak fotograf Luis Navarro wita się z policjantami, choć nie wygląda to na przyjazne powitanie. Członkowei AFI często trafiali do aresztu. Nie byli torturowani przede wszystkim dlatego, że byli fotografami. Aparat państwowy na jakiś czas zakazał publikacji zdjęć, również w prasie. Wtedy członkowie AFI wieszali sobie fotografie na szyję i chodzili po ulicach Santiago.
W połowie lat 80-tych najgorsze minęło, mimo, iż Pinochet utrzymał się przy władzy do 1990 roku. AFI z pewnością przyczyniła się do zakończenia tyranii. Jeden z policjantów zarzucił nawet fotografowi Luisowi Navarro, że jego aparat „więcej szkodził niż pistolet”. „La ciudad de los fotografos” jest wstrząsającam filmem o sile obrazów, odwadze i bezsilności.
Bernd Sobolla/ Monika Sędzierska
red. odp. Andrzej Krause