Nowy minister środowiska, nowa polityka?
22 maja 2012Nowego ministra środowiska utożsamia się z zasadniczą zmianą polityki energetycznej w Niemczech. Minister gospodarki Philipp Rössler z FDP oświadczył w telewizji śniadaniowej w pierwszym programie niemieckiej telewizji publicznej ARD, że ta nominacja oznacza "szansę na nowy początek" i zwrócił uwagę na dotychczasowe trudności komunikacyjne pomiędzy resortem gospodarki i ochrony środowiska. Teraz, powiedział, "możemy wspólnie zająć się czekającymi nas zadaniami i przystąpić do realizacji nowej strategii energetycznej".
Pożegnanie z atomem
Strategia ta polega na odeściu od energetyki jądrowej i skupieniu uwagi na rozwijanu energetyki opartej na odnawialnych źródłach energii. To iście rewolucyjna zmiana, realizacja której wiąże się z wieloma, mało dotąd znanymi wyzwaniami i problemami. Minister Altmaier nie miał do tej pory do czynienia z polityką ochrony środowiska ani z polityką energetyczną. Czeka go zatem sporo roboty i musi liczyć się, że będzie się mu uważnie patrzeć na ręce.
Przed rokiem, po katastrofie w elektrowni atomowej Fukushima w Japonii, kanclerz Angela Merkel ogłosiła odejście od energetyki jądrowej. Do roku 2022 wszystkie niemieckie elektrownie atomowe mają zostać wyłączone z sieci. W przyszłości prąd w Niemczech uzyskiwać się będzie przede wszystkim ze źródeł energii odnawialnej.
Dużo łatwiej jest to powiedzieć, niż zrobić. Problemy związane z wyłączeniem sieci elektrowni atomowych nie kończą się z chwilą wygaszenia reaktora, abstrahując od tego, że trwa to długo i jest skomplikowaną operacją techniczną.
Najwięcej pytań łączy się z odpadami radiokatywnymi, które trzeba gdzieś składować. Pytanie: gdzie? Do tej pory nie ma na nie jednoznacznej odpowiedzi. Miejsce ostatecznego składowania musi spełniać szereg warunków. Sam proces składowania obliczony jest na tysiące lat i nikt nie może dać gwarancji, że w tym czasie nie pojawią się nieprzewidziane wcześniej trudności.
Użytkowane od 35 lat składowisko w dawnej kopalni soli w Gorleben w Dolnej Saksonii uchodziło za murowanego kandydata na ostateczny grobowiec dla odpadów promieniotwórczych. Mimo to wciąż wśród specjalistów nie ma zgody co do tego, czy jest to rzeczywiście miejsce najlepsze z możliwych.
Obecnie przystąpuje się ponownie do poszukiwania innego, bardziej odpowiedniego miejsca. Zdaniem ministra gospodarki, potrzebne jest jeszcze tylko jedno spotkanie z przedstawicielami partii SPD oraz Zielonych i przedstawicielami wchodzących w grę krajów związkowych, żeby wypracować wiążące decyzje w tej sprawie.
Niewykluczone, że Philipp Rössler grzeszy nadmiernym, urzędowym optymizmem, ponieważ ze strony socjaldemokratów i Zielonych słychać zapewnienia, że poprą tylko taką decyzję, która jest oparta na nie budzących cienia wątpliwości wynikach badań naukowych. A co będzie, jeśli uczeni opowiedzą się ponownie za Gorleben, na przebadanie którego wydano do tej pory około 1,6 mld euro? Do lata mamy dowiedzieć się więcej na podstawie ustawy o wyborze miejsca ostatecznego składowania odpadów promieniotwórczych.
Co dalej ze wspieraniem energetyki solarnej?
Drugim, wielkim wyzwanie wobec nowego ministra środowiska jest ostry spór o zasady wspierania energetyki solarnej. Nikt nie przeczy, że ten sektor należy dalej rozwijać, ale kwestionuje się wysokość dotychczasowych dotacji finansowych dla użytkowników kolektorów słonecznych, które są za wysokie w stosunku do szybkiego postępu technologiczego w tej dziedzinie, który spowodował spadek cen ogniw fotowoltaicznych.
Dotacje rządowe mają zatem zmniejszyć się o 30 procent. Przeciwko takim planom zaprotestowali nie tylko, co oczywiste, producenci instalacji solarnych ale także rządy tych krajów związkowych, w których mają oni swoje zakłady. Obawiają sie one, i nie bez racji, że bez dotacji z kasy federalnej niemieckie produkty nie wytrzymają walki konkurencyjnej z tańszymi wyrobami Made in China.
Minister Altmaier musi szybko uśmierzyć ten spór, bo przedłużające się niepokojąco wyczekiwania na decyzje w sprawie dotacji pogarsza sytuację producentów niemieckich i blokuje inwestycje. Ale na tym nie koniec.
Prąd, niezależnie od tego gdzie i w jaki sposób został wyprodukowany, musi dotrzeć do odbiorcy, a z tym wiąże się kolejna, ważna kwestia w postaci rozbudowy linii przesyłowych. Te, które już mamy, na pewno nie wystarczą. Trzeba wybudować nowe oraz rozbudować i zmodernizować już istniejące.
Nie do końca wiadomo także, czy rzeczywiście należy stawiać na rozbudowę wielkich farm wiatraków na szelfie przybrzeżnym. Kosztują one krocie i są niezwykle skomplikowane technicznie. Ich krytycy utrzymują, że dużo bardziej opłacalne i rozsądne jest inwestowanie w mniejsze siłownie wiatrowe, stawiane na lądzie.
Zanim jednak w Niemczech będzie pod dostatkiem siłowni solarnych i wiatrowych, trzeba będzie nadal korzystać z elektrowni opalanych węglem kamiennym i brunatnym, ropą naftową i gazem ziemnym. Jest ich jednak za mało, a te, które są, też trzeba modernizować. Tymczasem potencjalni inwestorzy nie spieszą się z wydawaniem pieniędzy na ten cel, bo nie mają wystarczających podstaw prawnych, zwłaszcza tych, które regulują sprawę dotacji finansowych dla nich.
Jedno jest pewne: nawet jeśli wszyscy, którzy obiecują ministrowi Altmaierowi daleko posuniętą pomoc, faktycznie wywiążą się z tych obietnic, mało kto chciałby w tej chwili być w jego skórze. Czeka go iście herkulesowe zadanie, ale jeśli się z nim upora, będzie gwiazdą pierwszej wielkości na firmamencie niemieckiej polityki.
Nils Naumann / Andrzej Pawlak (afp, rtr, dapd)
red.odp.: Barbara Cöllen