Niemiecki historyk w „FAZ”: prowincjonalizacja Europy
26 lutego 2025„Czy po czasach narodowego socjalizmu ktokolwiek słyszał jeszcze bardziej obrzydliwą, bardziej cyniczną pogardę dla zaatakowanego kraju niż sposób, w jaki Trump traktuje teraz Ukrainę?” – pisze niemiecki historyk Martin Schulze-Wessel w felietonie opublikowanym w środę (26.02.2025) na łamach dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.
„Hitler jednak upokarzał ofiary własnej agresji. Trump zaś wciela się w rolę rzecznika rosyjskiej propagandy i nazywa prezydenta Zełenskiego ‚dyktatorem', oskarżając go o rozpoczęcie wojny i grożąc, że ‚wkrótce nie będzie miał już kraju'. Fakt, że Trump szydzi z napadniętej Ukrainy, spoglądając na nią przez okulary Putina, jest również autodeprecjacją amerykańskiej polityki i prawdopodobnie wyjątkowym przypadkiem w skali historycznej” – ocenia autor, który jest profesorem historii Europy Wschodniej i Południowowschodniej na Uniwersytecie Ludwika i Maksymiliana w Monachium.
Historyczne porównania
Zauważa on, że natychmiast po zapowiedziach Donalda Trumpa o zamiarze negocjacji z Putinem, zaczęto szukać historycznych paraleli, np. do dyktatu monachijskiego z 1938 r., gdy ponad głową Czechosłowacji mocarstwa oddały III Rzeszy Kraj Sudecki.
„Wówczas jednak oprócz Niemiec i Włoch na haniebny traktat zgodziły się dwa kraje Europy Zachodniej, Francja i Wielka Brytania, i tym samym pomogły Hitlerowi w ekspansji na Europę Wschodnią. Dziś nie ma miejsca dla państw europejskich przy stole negocjacyjnym” – wskazuje Schulze-Wessel.
Jego zdaniem „Europa doświadcza bezsilności, której Europejczycy z Europy Środkowo-Wschodniej wielokrotnie doświadczali od czasu rozbiorów Polski, paktu Ribbentrop-Mołotow i Jałty”. Tym razem „Europejczycy, którym nie udało się konsekwentnie wspierać Ukrainy w czasie wojny, sami są bezsilnymi przegranymi, a decyzje podejmowane są ponad ich głowami. Jest to bezprecedensowa prowincjonalizacja Europy” – ocenia niemiecki historyk.
Europejskie koszmary XIX wieku
Według niego już w XIX wieku Alexis de Tocqueville, w pierwszym tomie swojej pracy „O demokracji w Ameryce” (z 1835 r.), przewidział nie tylko tendencje do tyranii w Ameryce, ale także uprzedmiotowienie Europy. W Stanach Zjednoczonych i Rosji upatrywał dwa wielkie narody, które pewnego dnia miały wziąć w swoje ręce losy świata w oparciu o przeciwstawne zasady, a mianowicie wolność i poddaństwo.
„Dla Tocqueville'a i wielu innych XIX-wiecznych myślicieli pesymizm co do przyszłości Europy wiązał się z oczekiwaniem, że biegunowość Stanów Zjednoczonych i Rosji nieuchronnie doprowadzi do globalnego starcia, które zmaterializowało się w zimnej wojnie” – czytamy.
Przez dekadę po 1989 r. tworzono iluzję świata bez pęknięć, przynajmniej na półkuli północnej. Ale pęknięcie nastąpiło wskutek powrotu Kremla do rewizjonistycznej polityki imperialnej i dążenia do przywrócenia sowieckiej strefy wpływów, „ruskiego miru”.
„Tradycyjne wartości rodzinne” łączą Rosję i USA
„Oprócz idei imperium z jego rewanżystowskimi celami, w Rosji istnieje inna ideologia, która łączy politykę i dużą część rosyjskiej populacji: ‚tradycyjne wartości rodzinne’, wiążące się z niechęcią wobec osób homoseksualnych i osób. „Niechęć wobec osób LGBT odgrywa dziś w Rosji rolę negatywnej ideologii integrującej” – pisze Schulze-Wessel.
Dodaje, że także Donald Trump, tuż po jego inauguracji na urząd prezydenta USA, zasygnalizował, że chce osłabić prawa osób transpłciowych, a jeden z jego pierwszych dekretów stanowi, że istnieją tylko dwie płcie. Podobnie, jak Putin, Trump chce utrudnić życie osobom transpłciowym i testuje „na ile solidarności mogą liczyć”.
Według historyka w Rosji ograniczanie praw osób queer powiązane jest także z geopolityczną propagandą, w której Europę szkaluje się jako „Gayropę”. „Przypuszczalnie USA nie będą już wkrótce celem tej propagandy” – ocenia autor.
Kurs na zdradę Ukrainy
„To zbliżenie między USA i Rosją ma również znaczenie dla polityki międzynarodowej. Przez długi czas USA były wrogiem publicznym numer jeden w rosyjskiej propagandzie. Gdy Putin zbliża się do USA, może teraz twierdzić, że Ameryka Trumpa zbliżyła się do Rosji. Putin nie osiągnął przełomu w wojnie z Ukrainą pomimo swojej ogromnej przewagi militarnej. Jednak w skali globalnej odnosi sukcesy dzięki swoim ideom porządku” – twierdzi Martin Schulze-Wessel.
„Nowa wspólna płaszczyzna między przywódcami, na którą oprócz ‚tradycyjnych wartości rodzinnych’ składają się również imperialne i kolonialne modele, wyznaczyła kurs na zdradę Ukrainy przez Trumpa” – dodaje.
„W nowej osi Waszyngton-Moskwarola Europy wydaje się marginalna, najgorsze koszmary XIX wieku wydają się spełniać, ale w nieoczekiwany sposób. Nie jest to los nieunikniony. Będzie to jednak wymagało maksymalnej determinacji ze strony Europejczyków, aby odzyskać kontrolę nad własnymi sprawami” – konkluduje historyk.