Tagesspiegel o „piątce z Hajnówki”: Bo dali dzieciom zupę
15 kwietnia 2025Berliński dziennik pisze we wtorek (15.04.25) o procesie pięciorga polskich aktywistów, którzy w marcu 2022 roku pomogli migrantom przy granicy z Białorusią. Przekazali napotkanej w przygranicznym lesie grupie migrantów – dziewięcioosobowej rodzinie z Iraku i obywatelowi Egiptu – żywność i ciepłe ubrania, a później próbowali przewieźć ich samochodem do pobliskiego miasta. „Ten humanitarny akt doprowadził do oskarżenia, które jest poważne: polska prokuratura zarzuca dwóm mężczyznom i trzem kobietom wspieranie ‚nielegalnych imigrantów' (…) W przypadku skazania, aktywistom może grozić do pięciu lat więzienia” – pisze na łamach „Tagesspiegla” Hannah Wagner. Wyjaśnia, że w Polsce oskarżeni aktywiści nazywani są „piątka z Hajnówki”.
Jak pisze, w lasach i na bagnach wokół Hajnówki przy granicy polsko-białoruskiej utknęło tysiące migrantów, wielu pochodzących z Syrii i Iraku. Zostali tam zwabieni przez reżim białoruskiego dyktatora Alaksandra Łukaszenki , który poprzez presję migracyjną usiłował zdestabilizować kraje europejskie.
„Jednak nadzieje pozbawionych środków do życia mężczyzn, kobiet i dzieci na lepszą przyszłość często szybko gasną, ponieważ Polska od lat prowadzi niezwykle surową politykę migracyjną. Granica jest szczelnie ogrodzona drutem kolczastym, a teren patrolują uzbrojone siły bezpieczeństwa. Nie jest już tajemnicą, że polska straż graniczna stawia również na nielegalne pushbacki, czyli przymusowe wypychanie ludzi z powrotem na terytorium Białorusi” – pisze Hannah Wagner.
Jak mogło dojść do takiego procesu?
Autorka wskazuje, że początkowo prokurator zarzucił pięciorgu sądzonym obecnie aktywistom przemyt ludzi, ale potem zmieniono zarzut na pomoc w nielegalnej imigracji w celu uzyskania korzyści własnej. „Przy czym sami przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości przyznają, że w tym przypadku nie chodzi o korzyść pomocników, ale uchodźców. Nie tylko sami oskarżeni uważają to za absurd” – pisze niemiecka dziennikarka.
Lubisz nasze artykuły? Zostań naszym fanem na facebooku! >>
Dodaje, że na alarm biją obrońcy praw człowieka, a wielu nie dowierza wręcz, że doszło do tego rodzaju procesu. „Tym bardziej, że narodowo-populistyczny rząd PiS, który był u władzy jeszcze w momencie postawienia w stan oskarżenia, już nie rządzi” – wskazuje. „Tagesspiegel” cytuje niemieckiego politologa Kaia-Olafa Langa z Fundacji nauki i Polityki (SWP). „Rząd (Donalda) Tuska od samego początku jasno dał do zrozumienia, że zamierza trzymać się konsekwentnej polityki ochrony granic” – mówi Lang. „Zabezpieczenie granic i przeciwdziałanie nielegalnej migracji, która jest postrzegana jako próba destabilizacji, to priorytet dla wszystkich polskich rządów” – dodaje. I wyjaśnia, że polski rząd uważa, iż Polska jest celem ataków hybrydowych, kierowanych z Mińska, dlatego polityka bezpieczeństwa ma pierwszeństwo.
„Wiele osób w Polsce również widzi to w ten sposób, wyjaśnia ekspert. Podczas gdy solidarność z uchodźcami wojennymi z Ukrainy pozostaje wysoka, wielu postrzega sytuację w północno-wschodnim regionie przygranicznym przede wszystkim przez pryzmat polityki bezpieczeństwa” – czytamy.
Niemiecki dziennik cytuje jedna z oskarżonych aktywistek, Ewę Moroz-Keczyńską, która tłumaczy swoje motywy. Ostrzega ona: „Moment, w którym umiera współczucie, jest początkiem końca”.