Niemiecka prasa: Turcja zaprzepaszcza szanse
12 czerwca 2013„Rząd Turcji zaprzepaszcza właśnie wszelkie demokratyczne szanse, jakie kraj ten mozolnie wypracował sobie po puczu wojskowym z 1980 roku”, stwierdza „Offenburger Tageblatt”. „Kto widzi swoją przyszłość w Unii Europejskiej, musi znosić demonstracje i nie może wymyślać na protestujących nazywając ich »wandalami«. Także zapowiedź, iż przyszedł »koniec tolerancji« jasno pozycjonuje szefa rządu Erdogana. Z demokracją nie ma to nic wspólnego. W takiej kondycji Turcja nie pasuje do Europy”.
W podobnym tonie wypowiada się „Mannheimer Morgen”:
„Krwawe ślady prowadzą do premiera Recepa Tayyipa Erdogana i brutalnie operującej policji. Za porażkę uznać trzeba wolność słowa i zgromadzeń w państwie, które osadziło w więzieniach więcej dziennikarzy, niż gdziekolwiek indziej na świecie. Na swojej długiej drodze do UE Turcja ogromnie się cofnęła. Komu wydaje się teraz, że członkostwo Turcji zwiększy możliwość wywierania presji, stawia wszystko na głowie. Turcji musi najpierw udowodnić swoją dojrzałość. Jest to jednym z zadań nowoczesnego społeczeństwa obywatelskiego”.
Zdaniem „Mindener Tageblatt”:
„Można odnieść prawie wrażenie, że Erdoganowi zależy na zaognieniu sytuacji. Nawet jednak, jeśli zdoła przeforsować swe stanowisko posługując się swoją władzą i stawiając na rzekomą aprobatę milczącej większości – w rzeczywistości dzieli kraj podjudzając wzajemnie społeczeństwo. Ryzykuje tym samym zaprzepaszczenie wszystko swoich sukcesów. Turcji grozi historyczna utrata wszystkich osiągniętych społecznych postępów”.
Jak natomiast pisze „Reutlinger General-Anzeiger”:
„Arabska wiosna zdała się dotrzeć teraz także do członka NATO – Turcji. W konsekwencji grozi jej wojna domowa taka jak u sąsiada, w Syrii. Do tej pory tureckie wojsko, jako samozwańczy strażnik laicystyczno-kemalistycznego dziedzictwa, interweniowało, kiedy dziedzictwo to wydawało się zagrożone. Wojna domowa może oznaczać szybkie oderwanie się kurdyjskiego wschodu Turcji. Erdogan mówi o tolerancji, niczego jednak nie wnosi do deeskalacji, tylko podburza wzajemnie protestujących. Jeżeli jednak nie potraktuje demonstrantów poważnie, grozi mu ten sam los, jaki spotkał egipskiego władcę Husniego Mubaraka”.
Elżbieta Stasik
red. odp.: Bartosz Dudek