Niemiecka prasa o szczycie G7: Zachód bez przywódcy
18 czerwca 2025„Fakt, że Trump przedwcześnie opuszcza szczyt G7, ponieważ chce zająć się Bliskim Wschodem, po raz kolejny pokazuje na wielkiej scenie, w jakim stanie jest Zachód” – pisze w środę (18.06.2025) „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. „Prezydentowi (USA) nawet nie przechodzi przez myśl to, że skoordynowanie dalszych działań z Europejczykami (i Japonią) byłoby korzystne. Wręcz przeciwnie: publicznie wskazuje, że Macron nie jest informowany o jego planach i wręcz drwi z głowy francuskiego państwa. Trudno o większy kontrast z jego poprzednikiem. Biden próbował uczynić z G7 centralny element sojuszu zachodnich demokracji przeciwko Rosji, Chinom i innym autokratycznym mocarstwom. Trump ostatecznie postrzega tę grupę jako zgromadzenie konkurentów gospodarczych i wojskowych gapowiczów” – dodaje „FAZ”.
Również to, że Donald Trump „może sobie wyobrazić Putina jako mediatora między Izraelem a Iranem, pokazuje, jak bardzo rozbieżne jest obecnie postrzeganie Rosji przez Waszyngton i dużą część Europy”. „To nie jest nieprzewidywalność, jak zawsze mówi się o Trumpie, to zasadniczo odmienny światopogląd” – ocenia „FAZ”. Nie zmieni tego nawet zbliżający się szczyt NATO w Hadze. Według dziennika Trump uważa się „za przywódcę Ameryki, a nie Zachodu”.
Spotkanie nie było daremne
W ocenie gazety „Frankfurter Rundschau” w przeszłości kraje G7 demonstrowały wspólne wartości podczas swoich spotkań i uzgadniały cele, takie jak promowanie dobrobytu lub ochrona klimatu. Jednak „tym razem wiodące kraje uprzemysłowione z trudem zdołały uzgodnić deklarację, w której wzywają do deeskalacji konfliktu między Izraelem a Iranem. To oczywiście za mało. Ale spotkanie wiodących zachodnich krajów uprzemysłowionych nie było daremne” – wskazuje gazeta.
„Sześciu przywódców musiało spróbować utrzymać prezydenta USA Donalda Trumpa w ryzach i wywalczyć od niego ustępstwa. Wszyscy są zależni od tego najbardziej wpływowego partnera handlowego na świecie i nie chodzi tu tylko o spór o cła. Przede wszystkim Europejczycy potrzebują potęgi militarnej USA do obrony. A na krótko przed przyszłotygodniowym szczytemNATO nie mogą denerwować Donalda Trumpa. I nawet jeśli nikomu się to nie podoba, po raz kolejny musieli wiele znieść ze strony Trumpa i zacisnąć zęby” – ocenia „Frankfurter Rundschau”.
Dziennik „Muenchener Merkur” z Monachium pyta: „Co planuje Donald Trump?” „Jego teatralnie pospieszne opuszczenie szczytu G7 w Kanadzie, apokaliptycznie brzmiące ostrzeżenie dla mieszkańców Teheranu, aby natychmiast opuścili miasto: Wszystko to musi brzmieć groźnie dla uszu irańskich mułłów – i pewnie dokładnie tak miało być, niczym ostatnie ostrzeżenie dla reżimu w Teheranie” – czytamy.
„Jeżeli tamtejsi przywódcy do tej pory wierzyli, że są w miarę bezpieczni przed przystąpieniem USA do wojny, to nowe groźne gesty Trumpa mają wyraźnie na celu zniszczenie tej pewności i przekonanie ajatollahów do rezygnacji z bomby atomowej” – ocenia gazeta z Monachium.
Jak dodaje, polegający na instynkcie polityk, jakim jest Trump, „nie byłby sobą, gdyby nie dostrzegł szansy, jaką dają mu spektakularne izraelskie sukcesy wojenne: Irańska teokracja chwieje się w takim stopniu, że w ramach układu z Trumpem może być gotowa poświęcić program nuklearny, aby się sama uratować” – pisze „Muenchener Merkur”.
„To niegodne”
Portal t-online zauważa z kolei, że w formacie G7, gdzie sojusznicy dzięki otwartej rozmowie powinni szukać rozwiązań, „szefowie sześciu potężnych krajów uprzemysłowionych krążą wokół siódmego: Donalda Trumpa”. „A potem zachowują się tak, jakby to było całkowicie normalne. Po prostu go nie denerwuj, bo wtedy Donald się zdenerwuje. To niegodne. Niestety, godność w polityce jest dość nieistotna. Liczy się władza. A prezydent USA ma ją, jak nikt inny na świecie. Dlatego niewygodna prawda jest taka: z nim nie da się inaczej, ale bez niego też się nie da (…) Z Trumpem nie będzie inaczej, nie będzie lepiej. Nikt nie ma już złudzeń co do tego. Nie udaje się, a zatem będzie dalej tak, jak dotychczas? Brzmi jak definicja szaleństwa. Ale tylko w ten sposób zachowana jest szansa, uratowanie tego, co zostało jeszcze ze społeczności międzynarodowej” – ocenia t-online.
Z kolei „Volksstimme” z Magdeburga krytykuje dokument uzgodniony na szczycie G7. „Deklaracja w sprawie Bliskiego Wschodu, na którą zgodziły się państwa G7, jest dokumentem przerażająco jednostronnym. Ponieważ w ogóle nie pojawia się tam niespodziewany atak Izraela na Iran jako naruszenie prawa międzynarodowego! Sytuacja wygląda zupełnie inaczej w przypadku wojny w Ukrainie, gdzie rosyjskie naruszenia prawa międzynarodowego są podkreślane każdego dnia. Oprócz powstrzymania zagrożenia nuklearnego, kraje G7 pośrednio wspierają drugi główny cel tej wojny: obalenie mułłów. Zachodnie stolice wierzą, że reżim (w Iranie–red.), który jest wysoce niepopularny wśród wielu Irańczyków, zostanie zmieciony w trakcie uderzeń rakietowych. To może być wielki błąd. Wyzwolenie przez izraelskie bomby – to byłaby ostatnia rzecz, jakiej chciałby tak pewny siebie naród jak irański. Przeciwnie, wojna przyczynia się do rosnącej nienawiści do Izraela na Bliskim Wschodzie od Turcji po Oman” – czytamy.