Niemiecka prasa o polskich wyborach: wysoka stawka
16 maja 2025Rafał Trzaskowski, „nadzieja liberalnych pro-Europejczyków”, wyglądał ostatnio na wyczerpanego – pisze w piątek (16.05.2025) niemiecki dziennik „Sueddeutsche Zeitung” w komentarzu na temat polskich wyborów prezydenckich. Autorka, Viktoria Grossmann, zauważa, że nie ma już „nastroju przełomu i zmiany, jak przed wyborami parlamentarnymi w 2023 roku”.
„Polska ma za sobą ponad dwa lata kampanii wyborczej: wybory parlamentarne, samorządowe, europejskie, a teraz w niedzielę będą prezydenckie. Jakże to wyczerpujące. A prezydent Warszawy Trzaskowski wie, że od jego zwycięstwa zależy przyszłość proeuropejskiego rządu Donalda Tuska. Polska praworządność, polska demokracja i miejsce Polski w Europie spoczywają na barkach 53-latka” – podkreśla.
Jak pisze Viktoria Grossmann, w latach 2005-2023 władza PiS „zreformowała sądownictwo, media i spółki państwowe na swoją korzyść i była w trakcie przekształcania kraju z powrotem w rodzaj państwa jednopartyjnego”. „Było to ulgą dla Polski i całej UE, gdy w październiku 2023 roku Tusk i jego koalicjanci zdobyli większość. Ale jedno zwycięstwo z partią PiS nie oznacza jej pokonania. Nadal tam jest, podżegając, nienawidząc, dzieląc i nadając ton debatom publicznym” – dodaje niemiecka dziennikarka.
„Ograniczona wolność wyboru”
Według niej ta sytuacja utrudnia prawdziwą debatę w trakcie kampanii. „Kulturalna debata polityczna na temat przystępnych cenowo mieszkań? Byłoby miło! Zamiast tego oskarżenia, nieufność, kłamstwa” – komentuje. Zdaniem Grossmann „wieczna walka z antydemokratami” ogranicza także wolność wyboru. „To prawda, że startuje 13 kandydatów, w tym trzech z partii koalicyjnych. Ale ostatecznie liczy się to, czy są za czy przeciw prawu UE i podziałowi władzy” – pisze.
Dodaje, że po I turze w niedzielę faworyt Trzaskowski nie będzie mógł spocząć na laurach. „I wciąż musi przekonać wielu wyborców, że oni też nie powinni tego robić” – konkluduje dziennikarka „Sueddeutsche Zeitung”.
Ostatnia szansa dla koalicji Tuska
Także lewicowy berliński dziennik „Die Tageszeitung” (TAZ) pisze o znaczeniu wyborów prezydenckich w Polsce dla przyszłości kraju. „Jeszcze nigdy wybory prezydenckie w Polsce nie były tak ważne, jak te w najbliższą niedzielę. Stawką jest ni mniej ni więcej jak przyszłość Polski i całej UE. Czy wygra faworyt, prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski z liberalnej partii rządzącej PO, która chce wzmocnić wciąż mocno osłabioną demokrację w Polsce? Czy może Karol Nawrocki, były bokser, szef Instytutu Pamięci Narodowej (IPN) i kandydat prawicowo-populistycznej partii opozycyjnej PiS wyprzedzi rywala w ostatniej minucie?” – pisze korespondentka gazety, Gabriele Lesser.
„Gdyby tak się stało, aktualnie rządząca centrolewicowa koalicja pod wodzą Donalda Tuska nie miałaby szans na odbudowanie polskiej demokracji i praworządności po ośmiu destrukcyjnych latach rządów PiS i na rozpoczęcie wreszcie wdrażania programu rządowego” – ocenia autorka. Wyjaśnia, że Nawrocki, tak jak ustępujący prezydent Andrzej Duda, „blokowałby każdą ustawę odbudowującą demokrację w Polsce”. „W końcu obaj politycy są tworami potężnego szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego” – dodaje.
Publiczne radio Deutschlandfunk informuje na swojej stronie internetowej, że to, kto zostanie nowym prezydentem, może zdecydować, czy „proeuropejski kurs premiera Donalda Tuska ma jeszcze szansę” i czy narodowo-konserwatywna partia PiS „nadal będzie mogła blokować kraj pomocą weta głowy państwa”.
„Rafał Trzaskowski opowiada się za liberalną Polską, prawami mniejszości seksualnych i liberalizacją bardzo surowych przepisów aborcyjnych. Podczas kampanii wyborczej przesunął się na prawo w kwestii migracji i obecnie opowiada się za zamknięciem (na migrantów – red.). Jest jednak postrzegany jako kandydat, który może zapewnić kontynuację i wdrożenie programu reform Tuska” – informuje Deutschlandfunk.