Niemiecka prasa: Angela Merkel nie ma sensownej alternatywy
18 listopada 2013Frankfurter Allgemeine Zeitung komentuje:
„Ci mili ludzie, a w pierwszym rzędzie kanclerz, wolą sygnalizować gotowość do kompromisu, niż do konfliktu. Ponieważ „chcą rządzić”, jak wyraziła się Merkel bez zawoalowań. Szefowa CDU nie sprawia wrażenia, że cena, jaką przyjdzie zapłacić w przypadku płacy minimalnej, emerytur lub podwójnego obywatelstwa, jest dla niej nieznośnie wysoka. Raczej wygląda na to, że korzysta ona z okazji, by przy pomocy SPD zmodernizować własną partię, czyli przesunąć ją bardziej w lewo. Bo również sama CDU zastanawia się już, co będzie po wielkiej koalicji. Być może to pytanie stanie się palące już po partyjnym referendum wszystkich członków SPD”.
Nürnberger Nachrichtensą przekonane, że:
„Angela Merkel nie ma żadnej sensownej alternatywy dla współpracy z socjaldemokratami. Pełniąca obowiązki kanclerza do czasu objęcia władzy przez nowo utworzoną koalicję, Merkel nie ma nawet możliwości doprowadzić do nowych wyborów poprzez wotum zaufania. Podjęcie teoretycznie możliwej współpracy z Zielonymi wymagałoby od Merkel pójścia na jeszcze boleśniejsze ustępstwa. Kanclerz potrzebuje SPD bardziej niż na odwrót. Członkowie SPD rozważą to podczas partyjnego referendum”.
Natomiast Westdeutsche Zeitung z Duesseldorfu jest zdania, że :
„CDU zdaje się coraz bardziej uginać przed SPD, która w Lipsku przesunęła sie jeszcze dalej w lewo. Uchwałę, w której wyraża się chęć wejścia w przyszłości w koalicję również z Partią Lewicy (Die Linke), odebrano w CDU, i słusznie, jako zagrożenie. Od konwentu w Lipsku nie jest wykluczone, że Gregor Gysi i spółka będą mogli zaledwie parę dziesięcioleci po upadku NRD współrządzić w Niemczech. Mogłoby dojść do tego, gdyby SPD ewentualnie po dwóch latach opuściła wielką koalicję, jeśli w ogóle do niej dojdzie”.
W podobnym tonie wypowiada się Heilbronner Stimme:
„CDU niczym wytresowany tańczący niedźwiedź pozwala SPD prowadzić siebie na łańcuchu po koalicyjnej arenie. Przegrany w wyborach decyduje, zgoła grozi rozwodem, jeszcze przed zawarciem małżeństwa i zaleca się do przyszłego partnera; do Partii Lewicy. Jest to politycznie niewiarygodne. Sigmar Gabriel i jego towarzysze podnoszą coraz wyżej poprzeczkę, przez którą chadecja tylko wówczas przeskoczy, gdy ważniejsze od treści stanie się dla niej utrzymanie władzy”.
Mitteldeutsche Zeitung z Halle spogląda na problem z szerszej, europejskiej perspektywy:
„Negocjacje ws. utworzenia wielkiej koalicji odbywają się na małej scenie: intymnie, rozrywkowo i tak, by nie bolało. Ale to nie wystarczy, by Niemcy przygotować do wyzwań następnego dziesięciolecia. Rozleniwieni dobrym rozwojem gospodarczym ostatnich lat odnosimy wrażenie, że chodzi tu tylko o poprawienie tej czy innej niesprawiedliwej regulacji. Socjaldemokraci unikają teraz, podobnie jak Angela Merkel (CDU) przed wyborami, wszystkiego, co mogłoby doprowadzić do poważnych i automatycznie niewygodnych debat na temat przyszłości. To niedobrze. Ponieważ cała Europa patrzy na Niemcy nie tylko w obawie przed niemiecką dominacją, lecz również pełna oczekiwań. Niestety jak dotąd nic nie wskazuje na to, by wielka koalicja dorosła do swoich zadań”.
Alexandra Jarecka
red. odp.: Iwona D. Metzner