Niemiecka gazeta: Jak Tusk przebudowuje instytucje kultury
28 kwietnia 2025Półtora roku po zmianie władzy w Polsce w kluczowych instytucjach kultury w kraju wciąż widoczne są następstwa „nacjonalistyczno-katolickiego przejęcia” dokonanego przez PiS – czytamy w poniedziałek (28.04.2025) w niemieckim dzienniku „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.
„Przez osiem lat, w ramach ideologicznej kampanii, partia Jarosława Kaczyńskiego obsadzała stanowiska, tworzyła nowe instytucje i zapewniała im hojne finansowanie” – pisze w gościnnym artykule historyk Felix Ackermann.
Jego zdaniem obecne próby wyprowadzenia różnych instytucji z trybu wojny kulturowej powodują nowe polityczne napięcia, bo prawie wszystkie decyzje podejmowane są na podstawie ideologicznego klucza. Zmiany personalne bywają głębokie, choć nie zawsze, widać też pojednawcze gesty – zauważa autor.
„Kwestia stylu i profilu”
„Po zwycięstwie wyborczym Donalda Tuska Ministerstwo Kultury w Warszawie początkowo przejęło niektóre z technik rządzenia PiS, aby szybko uzyskać kontrolę nad instytucjami centralnymi. Jednak w ten sposób nowy rząd zużył w ciągu roku swojego ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza i sekretarz stanu Joannę Scheuring-Wielgus, zanim w maju 2024 roku widoczna stała się spokojnie zarządzająca ręka minister kultury Hanny Wróblewskiej”.
Ackermann pisze o zmianach personalnych dokonanych po wyborach z 2023 roku w Muzeum II Wojny Światowej, w Muzeum Historii Polski, w warszawskiej Zachęcie czy w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski. Jak czytamy, to ostatnie rozkwita po „epoce lodowcowej”, także zmiany w Zachęcie zostały pozytywnie przyjęte w kręgach kulturalnych Warszawy.
„Nowe kierownictwo pochodzi z pokolenia, które nie jest już nacechowane wiecznym konfliktem generacji Solidarności, który łączy Kaczyńskiego i Tuska pomimo wszystkich dzielących ich różnic. Dla powrotu do normalności ważne jest, że rząd respektuje decyzje personalne z ostatnich lat PiS, jeśli nie ma podstaw prawnych do usunięcia ze stanowiska”.
Problem z „okrętami flagowymi”
Jak czytamy, wyzwaniem dla rządu Donalda Tuska są instytucje, które powstały w czasach PiS i miały charakter „okrętów flagowych”. W przypadku wykazującego mocny ideologiczny przechył na prawo Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Dmowskiego rząd zdecydował się na likwidację.
„Sztandarowym projektem polityki historycznej PiS było utworzenie Instytutu Pileckiego z budżetem 17 milionów euro. Obok Instytutu Pamięci Narodowej, odpowiedzialnego za dokumentowanie i analizę zbrodni nazistowskich, ma on podtrzymywać pamięć o wojnie i dyktaturze”. Zdaniem autora trwa walka o przyszły kształt tej instytucji.
Ackermann zauważa, że w polskich mediach dyskutuje się na temat berlińskiej filii Instytutu Pileckiego, znajdującej się tuż przy Bramie Brandenburskiej. Jak czytamy, uzupełniła ona politykę historyczną PiS o nowoczesny, liberalny salon. „Bogata oferta Instytutu spotkała się z uznaniem nie tylko berlińskich nauczycieli, ale także stworzyła nową jakość zajmowania się polską historią w stolicy Niemiec”.
Autor pisze, że nowe władze Instytutu Pileckiego krytykowały, że berlińska filia w zbyt małym zakresie prowadzi własne badania historyczne i proponowały przekształcenie berlińskiej filii w jednostkę badawczą zajmującą się drugą wojną światową. Rodzi to jednak pytanie o ewentualne przyszłe relacje z działającym już w Berlinie Centrum Badań Historycznych Polskiej Akademii Nauk oraz Instytutem Polskim.
„Fakt, że Polska ma trzy takie instytucje nad Szprewą, pokazuje, jak ważne są Niemcy dla polityki Warszawy” – czytamy.