Niemcy wzorowi w szkoleniu młodych piłkarzy
1 kwietnia 2011Na mundialu 2010 w RPA młoda niemiecka reprezentacja narodowa zachwyciła świeżością dobrej, ofensywnej piłki. A dziś w Bundeslidze lider tabeli – Dorussia Dortmund – z młodymi talentami jak Mario Götze czy Mats Hummels - suwerennie broni tytułu. W sezonie 2012/2013 Niemcy zagrają też w Lidze Mistrzów.
Te sukcesy wynikają z solidnej i konsekwentnej pracy z młodymi piłkarzami. „Mogliśmy udowodnić, że przez dziesięć lat centra jakości i prowadzony w nich system szkoleń młodych piłkarzy to historia pełna sukcesów”- podsumował prezes Bundesligi, Reinhard Rauball.
Specjalne centra szkoleniowe w niemieckiej piłce dla zawodowców są obowiązkowe, i to od dziesięciu lat. Powstały jako reakcja na słaby występ niemieckich piłkarzy na mistrzostwach Europy Euro 2000 w Belgii i w Holandii. Niemcy odpadli w rundzie wstępnej – to „był szczyt niskich lotów” niemieckiej piłki - powiedział Rauball.
Najlepszy system w Europie
Swoim elitarnych systemem szkolenia kadr piłki Niemcy wyprzedzili nawet – długo uchodzących za wzorowych – Francuzów i Holendrów. Organizacja zarządzająca europejskim futbolem UEFA, odznaczyła Niemców za najlepszą w Europie pracę z młodymi piłkarzami.
Rzeczywiście, 275 z 525 piłkarzy Bundesligi (52,4 procent) wywodzi się z placówek szkoleniowych dla młodzików. A średnia wieku zawodowych piłkarzy Bundesligi spadła z ok. 27 lat w sezonie 2001/2001 do ok. 25 lat dziś. Zawodowe kluby zainwestowały ponad 600 milionów euro w centra szkoleniowe, gdzie kształci się aktualnie około 5400 piłkarzy. Co ciekawe, prawie 40 procent z nich to obcokrajowcy lub obywatele Niemiec obcego pochodzenia.
Bez systemu wsparcia młodych elit piłkarskich „trudno byłoby sobie wyobrazić sukcesy drużyny narodowej” - powiedział szef zarządu niemieckiej ligi piłkarskiej FDL, Christian Seifert.
Wsparcie talentów
Niemieccy łowcy talentów polują już na najmłodszych, obiecujących piłkarzy. Ale to pięta achillesowa tego systemu. „Właśnie prowadzimy negocjacje na temat dwunastolatka, i to ponad granicami krajów związkowych”, mówi Andreas Rettig, menadżer klubu FC Augsburg. „Za bardzo poddajemy się presji klubów, bo każdy myśli tak samo – jeśli ja nie będę pierwszy, to zyska ktoś inny i w ten sposób tracimy młodych piłkarzy”. To jest alarmujące, uważa Rettig, który jest też szefem komisji DFL do spraw centrów szkolenia.
Niedawno berliński klub Hertha BSC wszystkim młodzikom z 1899 Hoffenheim zabronił wstępu na stadion Spandau w stolicy i złożył skargę w DFL na praktyki akwizycji piłkarzy pierwszoligowych. „Musimy zobaczyć, jakie mamy środki prawne do dyspozycji. Ale najlepsza byłaby koalicja rozsądku”, skomentował prezes Bundesligi, Rauball.
Arnulf Boettcher/ Magdalena Szaniawska-Schwabe
red. odp.: Andrzej Paprzyca