Niemcy ponawiają gotowość wejścia na stałe do Rady Bezpieczeństwa ONZ
26 września 2007Ofensywne starania Niemiec o stałe miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ są następstwem niepewności w sprawie traktatu europejskiego oraz szans na wspólną politykę zagraniczną w Unii – sugerują politycy i obserwatorzy w Niemczech. Deputowany, a wcześniej prezydent Parlamentu Europejskiego z ramienia socjaldemokratów Klaus Haensch interpretuje stanowisko Angeli Merkel w tej sprawie jako krok w kierunku umocnienia europejskiego głosu w Radzie Bezpieczeństwa. Stały głos w Radzie może się okazać rozwiązaniem przejściowym lub długoterminowym, w zależności od tego, jak potoczą się losy Unii Europejskiej. Polityk socjaldemokracji w Parlamencie Europejskim powiedział w wywiadzie dla naszej rozgłośni:
- Jeżeli Unia Europejska stworzy warunki ku temu, by móc mówić na arenie międzynarodowej jednym głosem, czyli jeżeli dojdzie do podpisania traktatu reformującego przez wszystkich członków, także przez Polskę, oraz jeżeli ONZ zmieni swój status i umożliwi głos nie tylko państwom lecz również organizacjom państw, jak np. Unii, wtedy dopiero mamy szanse się starać o stałe miejsce w Radzie Bezpieczeństwa dla Unii. I wtedy owszem głos niemiecki mógłby stać się rozwiązaniem przejściowym. Ale ponieważ można oczekiwać, że zarówno reforma Unii jak i ONZ potrwa jeszcze parę dobrych lat, nie byłoby błędem, gdyby Niemcy już wcześniej byli reprezentowani w Radzie Bezpieczeństwa ONZ - powiedział Klaus Haensch .
Polityk SPD przyznał, że aktualna polityka Polski potwierdza, że taki scenariusz jest słuszny. Tak długo, jak Unia nie mówi na zewnątrz jednym głosem, każde państwo musi samodzielnie dbać o własne interesy i dodał, że Niemcy rozumieją swoją obecność jako umocnienie europejskiego wpływu w ONZ:
- Republika Federalna umocniłaby pozycję Europy na arenie międzynarodowej, bo Niemcy są jednym z najważniejszych krajów Unii Europejskiej i dlatego byłoby dobrze, gdyby razem z Francją i Wielką Brytanią dbały w Radzie o wspólne europejskie interesy.
Niemieccy politycy zaprzeczają interpretacji, według której chadecja zmieniła stanowisko w sprawie wspólnego miejsca w Radzie Bezpieczeństwa. Do tej pory inicjatywa niemieckiego głosu w tej radzie była przypisywana jedynie byłemu kanclerzowi Gerhardowi Schroederowi. Angela Merkel jako szefowa chadecji krytykowała tę inicjatywę. Teraz sama ją kontynuuje. Obserwatorzy w Niemczech podkreślają, że po pierwsze poparcie Merkel dla idei Schroedera wynika z faktu, że socjaldemokracja ma duży wpływ na politykę zagraniczną w wielkiej koalicji oraz z tego, że Niemcy przywiązują ogromną wagę do kontynuacji w polityce zagranicznej. Odczuwalne zwalniania procesu integracyjnego w Unii mogło być natomiast argumentem, który dodatkowo zachęcił do tak ofensywnego opowiedzenia się przez kanclerz Merkel w tej sprawie na wczorajszym zgromadzeniu ONZ.
Równocześnie politycy zaznaczają, że niezależnie od niemieckich dążeń Unia Europejska powinna się starać o uzyskanie w przyszłości własnego głosu w Radzie Bezpieczeństwa. Hans-Gert Poettering, przewodniczący Parlamentu Europejskiego, zapytany, czy staranie się Niemiec o stałe miejsce w Radzie nie świadczy o braku szans na takie miejsce dla Unii odpowiedział:
- Nie, w polityce nie można niczego wykluczyć. Kto by 20 lat temu pomyślał, że Europa będzie dzisiaj tak zjednoczona a jej członkami będą kraje wcześniejszego Bloku Wschodniego, czy wręcz należące wcześniej do Związku Radzieckiego. Wszyscy walczyliśmy o podobne cele, także wolne zjednoczone Niemcy są rzeczywistością. W politycy trzeba mieć cele i jeżeli się jest konsekwentnym, to pewnego dnia można je osiągnąć - powiedział Hans-Gert Poettering.
Przewodniczący Parlamentu Europejskiego przyznał, że w najbliższych latach Unia nie ma szans na stałe miejsce w Radzie Bezpieczeństwa, bo nie posiada traktatu i w związku z tym nie ma jeszcze wiążącej osobowości prawnej. Dopiero po wejściu w życie traktatu w roku 2009 Unia Europejska będzie się oficjalnie starać o takie miejsce. Do tej pory interesy unijne powinny być reprezentowane przez Francję i Wielką Brytanię, które jako jedyne kraje z grona 27 krajów Unii posiadają status stałego członka Rady.
Róża Romaniec, Deutsche Welle Berlin.