Niemcy i Izrael. Ton się zaostrza
28 maja 2025Friedrich Merz nie wypowiadał się dotychczas tak jasno na temat sytuacji w wojnie w Strefie Gazy. W poniedziałek, 26 maja, wykorzystał swoje wystąpienie podczas konferencji „Re:publica” w Berlinie, aby skomentować działania Izraelczyków. – Szczerze mówiąc, nie rozumiem już, jaki cel ma izraelska armia, działając w ten sposób w Strefie Gazy – powiedział.
Kanclerz dodał, że jego zdaniem przekroczono dopuszczalną granicę i złamano międzynarodowe prawo humanitarne. Takie traktowanie ludności cywilnej – jak zaznaczył – „nie może być już dłużej uzasadniane walką z terroryzmem Hamasu”.
Niemcy i „racja stanu”
Większość oświadczeń przedstawicieli niemieckiego rządu od czasu ataku terrorystycznego islamistycznej organizacji Hamas na Izrael 7 października 2023 roku zaczynała się od tego stwierdzenia: Izrael ma prawo do samoobrony, Hamas podważa prawo Izraela do istnienia. Tak brzmiały wypowiedzi ówczesnego kanclerza Olafa Scholza i minister spraw zagranicznych Annaleny Baerbock.
Pierwsze oświadczenia chadeka Merza i jego ministra spraw zagranicznych Johanna Wadephula wpisywały się w taką argumentację. Podkreślano w nich, że niemiecka racja stanu, wynikająca z niemieckiej odpowiedzialności za zamordowanie milionów europejskich Żydów przez nazistów w latach 1933-1945, nakazuje Niemcom bezwarunkowe poparcie prawa Izraela do istnienia.
Na krytyczne słowa kanclerza dotyczące postępowania Izraela w wojnie w Strefie Gazy ambasador Izraela w Berlinie Ron Prosor zareagował w telewizji publicznej ZDF: „Gdy Friedrich Merz kieruje tę krytykę pod adresem Izraela, słuchamy go bardzo uważnie, ponieważ jest naszym przyjacielem”.
Szef niemieckiego rządu poruszył temat Izraela również podczas wizyty w Finlandii. Powiedział tam, że wzywa rząd izraelski do zezwolenia na pomoc humanitarną i zapewnienia bezpieczeństwa żywnościowego ludności w Strefie Gazy. Kanclerz oświadczył też, że kwestia ewentualnej zmiany polityki Niemiec wobec Izraela będzie przedmiotem wewnętrznych dyskusji w jego rządzie.
Prezydent Francji mówi o hańbie
Ostatnio Niemcy, które dotychczas zajmowały raczej powściągliwe stanowisko wobec polityki Izraela, pozostały w tej kwestii wyraźnie osamotnione. Ostra krytyka Izraela pojawiła się na przykład we Francji.
Prezydent Emmanuel Macron już tydzień temu w stacji telewizyjnej TF1 mówił o hańbie: „To, co robi dziś rząd Benjamina Netanjahu, jest nie do przyjęcia. Nie ma wody, nie ma lekarstw, nie można ewakuować rannych”. Wykraczając poza ramy UE, Francja, Wielka Brytania i Kanada zapowiedziały, że w razie konieczności nałożą sankcje na Izrael.
Rzeczywiście, od marca Izrael blokował dostawy pomocy dla około 2,2 mln osób mieszkających w Strefie Gazy, wąskim pasie wybrzeża Morza Śródziemnego, a dopiero nieco ponad tydzień temu blokady te zostały złagodzone. Jednak mniej więcej w tym samym czasie izraelska armia rozpoczęła nową ofensywę wojskową w Strefie Gazy, co miało katastrofalne skutki dla tamtejszej ludności. Ponadto niektórzy przedstawiciele izraelskiego rządu ze skrajnie prawicowego obozu zażądali, aby Palestyńczycy zostali raz na zawsze wypędzeni ze Strefy Gazy.
Wstrzymanie eksportu broni do Izraela
Takie doniesienia, a także relacje o dramatycznym głodzie i złej opiece medycznej wywołują reakcje również w niemieckiej polityce. W miniony weekend i na początku tego tygodnia wielu polityków, m.in. zie współrządzącej partii SPD, opowiedziało się za wstrzymaniem eksportu niemieckiej broni do Izraela.
„Eksport broni do Izraela musi zostać wstrzymany, ponieważ Niemcy nie mogą uczestniczyć w zbrodniach wojennych izraelskiego rządu” – napisała w serwisie X Isabel Cademartori, posłanka SPD do Bundestagu. Ostrzegła, że w przeciwnym razie Niemcy same mogą zostać postawione przed międzynarodowym trybunałem.
Taka obawa była już od dawna wyrażana przez wielu polityków w Berlinie, ale do tej pory tylko przy wyłączonych mikrofonach. Według szacunków ekspertów w ubiegłym roku niemieckie firmy dostarczyły Izraelowi broń o wartości 161 mln euro.
„To nie może być racją stanu”
Najdalej w krytyce rządu premiera Netanjahu posunął się pełnomocnik niemieckiego rządu ds. walki z antysemityzmem Felix Klein. W wywiadzie dla „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung” powiedział: „Głodzenie Palestyńczyków i celowe dramatyczne pogarszanie sytuacji humanitarnej nie ma nic wspólnego z zapewnieniem prawa Izraela do istnienia. Nie może to być również racją stanu Niemiec”.
W ubiegłym tygodniu w kręgach ministrów spraw zagranicznych państw UE w Brukseli toczyły się gorące debaty na temat tego, czy UE powinna zmienić lub nawet wypowiedzieć umowę stowarzyszeniową z Izraelem. Niemcy zdecydowanie odrzucają takie zmiany.
Europosłanka chadeckiej CDU Hildegard Bentele powiedziała DW: - Nie powinniśmy zrywać stosunków z Izraelem, powinniśmy wykorzystać nasze powiązania, aby wywrzeć wpływ na rząd izraelski. Nie powinniśmy więc kończyć naszej współpracy, ale raczej zacieśniać ją. Teraz przede wszystkim po to, aby przywrócić pomoc humanitarną do Strefy Gazy.
UE: gorące dyskusje na temat Izraela
Podczas poniedziałkowej wizyty w Hiszpanii niemiecki minister spraw zagranicznych Johann Wadephul został skonfrontowany z możliwością wprowadzenia embarga na dostawy broni do Izraela. Tamtejszy rząd od dawna opowiadał się za takim krokiem.
Johann Wadephul uznał to najwyraźniej za zbyt daleko idące posunięcie. Po spotkaniu ze swoim hiszpańskim odpowiednikiem José Manuelem Albaresem powiedział: - Nikt nie twierdzi, że obecna sytuacja jest akceptowalna i można ją dłużej tolerować. Niemcy również nie.
Johann Wadephul uzyskał poparcie opozycyjnej partii Zielonych. Jej współprzewodniczący Felix Banaszak też jest przeciwny całkowitemu wstrzymaniu dostaw broni do Izraela. W poniedziałek powiedział w telewizji RTL: „Od chwili powstania ten kraj jest egzystencjalnie zagrożony. Wokół niego znajdują się państwa, które nie życzą mu dobrze. W obliczu takiego zagrożenia Izrael nie może być bezbronny. A to oznacza również konieczność obrony”. Jako przykład podał ataki na Izrael ze strony Iranu.
Niemcy tylko zaostrzają ton
Wydaje się, że w perspektywie średnioterminowej takie stanowisko pozostanie niezmienne, pomimo nowego, ostrzejszego tonu wobec rządu premiera Benjamina Netanjahu.
Friedrich Merz zaprosił go do Niemiec przed swoim wyborem na kanclerza, doskonale wiedząc, że Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze wydał jesienią 2024 roku nakaz aresztowania Netanjahu. Niemcy musiałyby ten nakaz wykonać, gdyby premier Izraela rzeczywiście przyjechał do Berlina. Jednak po wyborze na kanclerza Merz już nie powtórzył zaproszenia go do Niemiec.
Artykuł ukazał się pierwotnie nad stronach Redakcji Niemieckiej DW.