Niemcy: Głośna sprawa buntu na „Hermelinie” umorzona
24 września 2013Na ławie oskarżonych zasiadło sześciu żołnierzy niemieckiej marynarki Bundesmarine. Stawiane im zarzuty: w lutym br. przywiązali bosmana – swojego przełożonego, do stołu, po czym wypisali mu na podudziu: „Tu mieszkają mongoły”. Smaczku dodała sprawie okoliczność, że bosman jest z pochodzenia Tajlandczykiem.
Incydent miał miejsce podczas postoju w Bejrucie, na pokładzie okrętu „Hermelin”, który uczestniczy w misji pokojowej ONZ w Libanie. Oskarżeni w wieku od 22 do 27 lat podkreślają, że cała akcja była żartem, chcieli tylko dać bosmanowi nauczkę. Powodem była jego obraźliwa wypowiedź, kiedy przy obecności całej załogi jeden z marynarzy zapytał gdzie śpią oficerowie, a gdzie reszta załogi. Odpowiedź bosmana: „Oficerowie śpią w kajutach, na pokładzie śpią mongoły”.
Bosman: „Młodzieńczy wybryk“
„Mongoł“ jest obraźliwym określeniem dziecka z zespołem Downa, także w Niemczech używanym często w młodzieżowym żargonie jako wyrażenie pejoratywne. Marynarze poczuli się urażeni, dlatego chcieli dać bosmanowi nauczkę. Traktowali ją jednak bardziej jako żart. Akcja powstała spontanicznie, z tajlandzkim pochodzeniem bosmana cała sprawa nie ma nic wspólnego, tłumaczyli. Zarzut buntu marynarze odrzucali, incydent nie był bowiem w żadnym wypadku próbą zawładnięcia okrętem. Zgodnie z prawem jednak za bunt uważany jest także atak na przełożonego. Tylko za bunt oskarżonym groziła kara od sześciu miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.
28-letni bosman, który w chwili zajścia na pokładzie „Hermelina” był dopiero od dwóch miesięcy, nazwał pięciominutową akcję marynarzy „młodzieńczym wybrykiem”. Wszyscy oskarżeni przeprosili go i z własnej woli nie miał zamiaru zgłaszać incydentu jako wykroczenia. Bosman nie odniósł żadnych obrażeń, choć akcja była „bolesna”. Przyznał, że jego wypowiedź była nieprzemyślana.
Sąd uznał, że wina oskarżonych jest tak znikoma, że umorzył sprawę.
Duże zainteresowanie mediów
Proces odbywał się w Sądzie Krajowym w Rostocku, w sali rozpraw ze 100 miejscami sądowymi. Pierwotnie miał on mieć miejsce w mniejszej sali w budynku Sądu Rejonowego. Decyzję jednak zmieniono, by uniknąć sytuacji takiej jak podczas procesu neonazistowskiej bojówki NSU, kiedy ze względu na brak miejsc trzeba było losować wejściówki dla prasy.
(dpa, NDR) / Elżbieta Stasik
red. odp.: Iwona D. Metzner