Modern Talking. Nowa wersja wielkich hitów
12 marca 2025Thomas Anders, dzisiaj 62-latek, pytany o to, z czego najbardziej jest dumny, odpowiada zdecydowanie: „Że przeżyłem to kompletne szaleństwo przez czterdzieści lat”.
Już cztery dekady minęły od czasu, kiedy kompozytor i producent muzyczny Dieter Bohlen w 1984 roku utworzył z nim duet Modern Talking. Thomas Anders, który w rzeczywistości nazywa się Bernd Weidung i mieszka w Koblencji, miał wtedy 21 lat i za sobą niezbyt udane początki kariery piosenkarskiej. Starszy o dziewięć lat Bohlen miał już doświadczenie w branży muzycznej.
Sławni przez noc
Modern Talking też nie od razu zachwycił producentów. Przełomem był utwór „You're My Heart, You're My Soul”, który w styczniu 1985 roku dotarł do pierwszej dziesiątki niemieckiej listy przebojów, i przez sześć tygodni był hitem numer jeden. – Niemal przez noc staliśmy się sławni – opowiada Thomas Anders, żartując, że jest jednym z tych, którzy nie potrafią wytłumaczyć sukcesu Modern Talking. – Kilka tygodni wcześniej nikt mnie nie znał, a potem nagle wszyscy – wspominał w Bonn. We wtorek, 11 marca, podarował bońskiemu Muzeum Historii swój czarny keytar, na którym grał w Modern Talking. – To część historii. Czterdzieści lat temu nie pomyślałbym, że trafię do muzeum – mówił.
Po „You're My Heart, You're My Soul” przyszły kolejne przeboje: „You Can Win If You Want”, „Cheri, Cheri Lady”, „Brother Louie” i inne. Miliony ludzi na całym świecie podziwiały niemiecki duet – wysokiego blondyna Dietera i Thomasa o czarnych, długich włosach, z pomadką na ustach i naszyjnikiem „Nora”.
Duet nagrywał po dwie płyty rocznie, bo firma muzyczna – jak przyznaje Anders – myślała, że „to tylko chwilowy hype”.
„Zmienił moje życie”
Jeszcze bardziej niż w Niemczech Modern Talking był świętowany za granicą. Również w Polsce i innych krajach bloku wschodniego – gdzie legalnie mogły być sprzedawane płyty zespołu. Tam też podbijały listy przebojów i serca fanów. – Zmienił pan moje życie. Dziękuję za to – powiedział Andersowi Artur Nabiałek, który na spotkanie w Bonn przyjechał specjalnie z Belgii i wręczył swojemu idolowi kolorowy bukiet.
– Żyliśmy w komunistycznym kraju, a Modern Talking sprawił, że moje życie było bardziej kolorowe, bardziej radosne, a ja byłem szczęśliwszy – mówi Artur Nabiałek w rozmowie z DW. – Za każdym razem, kiedy słuchałem kaset Modern Talking, śpiewałem i tańczyłem do tych przebojów. To były najpiękniejsze chwile mojego życia. I pozostały do dzisiaj – mówi podekscytowany.
Z zespołem był na do dobre i na złe. Także wtedy, kiedy grupa rozpadła się i kiedy świętowała comeback.
Comeback po jedenastu latach
Zespół rozpadł się w 1987 roku, ale na koniec sukcesów zanosiło się już wcześniej. Kiedy w 1986 roku zagrali w Dortmundzie, zamiast braw usłyszeli okrzyki niezadowolenia. A jeszcze krótko przedtem w Madrycie byli świętowani. – Zastanawiałem się, co jest powodem tego niezadowolenia. Nie wiedziałem, co się dzieje w Niemczech, ale wiedziałem, że już „wykipieliśmy” – przyznaje Thomas Anders.
Niepowodzenia pomogły mu nabrać dystansu. Dzisiaj ma go sporo. Nawet na tyle, że zdarza mu się mówić o tamtym Thomasie ze szczytowej fazy Modern Talking w trzeciej osobie.
W 1998 roku zespół świętował swój wielki comeback, nagrał remiksy starych przebojów i nowe hity. Znowu koncertował na całym świecie, ale już pięć lat później Dieter Bohlen i Thomas Anders poszli osobnymi ścieżkami. Duet spierał się także na drodze prawnej o fragmenty dotyczące Thomasa w autobiografii Dietera Bohlena. Dzisiaj nie rozmawiają ze sobą, ale każdy z nich ma prawo nagrywać swoje wersje utworów Modern Talking.
„Wersja Thomasa”
Na czterdziestolecie grupy swoje wersje pierwszych sześciu albumów przygotował Thomas Anders – razem osiemdziesiąt utworów. Niektóre – jak przyznaje – „dawno już zapomniał”, ale „odkrył też prawdziwe perły”. Nagrania w nowej szacie opatrzył dodatkiem „wersja Thomasa”. W ciągu dziesięcioleci zmienił się jego głos i interpretacja, ale wierzy, że udało mu się przenieść do teraźniejszości to, co było sednem Modern Talking.
Dieter Bohlen nie był zaangażowany w projekt. Producent zapytał prawnika Bohlena o udział, ale ten odmówił. Na koncertach promujących „wersję Thomasa” występuje zatem solo tylko Thomas Anders. Zresztą przez wszystkie te lata nie zszedł ze sceny. Co roku gra około sześćdziesięciu koncertów. – I tak długo, jak pozwoli mi na to zdrowie, będę tworzył muzykę i występował – obiecał, przekazując muzyczny eksponat do Muzeum Historii w Bonn.
Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do nas na Facebooku!