Ministrowie obrony NATO obradowali w Rumunii
14 października 2004Przed zakończeniem konferencji dziś przed południem ministrowie obrony sojuszu NATO spotkali się z rosyjskim kolegą Sergiejem Iwanowem. Głównym wynikiem posiedzenia Rady NATO - Rosja jest zapowiedź strony rosyjskiej, że rosyjskie okręty wspierać będą anty-terrorystyczne operacje zachodniego sojuszu na wodach Morza Sródziemnego. Ministrowie NATO ze swej strony przyrzekli kierownictwu w Moskwie także solidarność w walce z terroryzmem. Po straszliwym zamachu na szkołę w Biesłanie zwalczanie terroryzmu stało się jeszcze ważniejszym wspólnym zadaniem - podkreślił sekretarz generalny NATO, de Hoop Scheffer. Federalny minister obrony narodowej Peter Struck wyraził również zadowolenie, że Rosja zgłosiła gotowość wspierania operacji NATO na Morzu Sródziemnym.
Mniej uznania w oczach niemieckiego ministra znalazła propozycja amerykańskiego sekretarza obrony Donalda Rumsfelda podporządkowania wspólnemu dowództwu NATO międzynarodowych sił pokojowych ISAF i jednostek anty-terrorystycznych USA operujących w Afganistanie. Tego rodzaju fuzja nie jest celowa, bo zadania sił ISAF (liczących 9 tysięcy żołnierzy) i jednostek amerykańskich (prawie 20 tysięcy żołnierzy) są całkiem inne - uważa minister Struck.
"Oświadczyłem jednoznacznie, że w ocenie Niemiec podporządkowanie jednostek ISAF i sił USA jednolitemu dowództwu nie wchodzi w rachubę. Odnoszę też wrażenie, iż sprawa nie ma też dla strony amerykańskiej aż tak priorytetowego znaczenia - dodał Peter Struck.
Nieoficjalnie mówi się jednak, że Niemcy nie wykluczają nawet wycofania swego kontyngentu ISAF w wypadku, gdyby administracji w Waszyngtonie miało udać się - mimo wszystko - przeforsować własną linię.
Na razie na to się jednak nie zanosi. Bada się raczej różne alternatywne opcje. Norweska minister obrony Kristin Krohn Devold potwierdziła, że doszło do zbliżenia stanowisk. Nikt nie mówi już o fuzji czy wspólnym dowództwie, lecz o lepszej koordynacji - stwierdziła.
Pod presją ze strony sekretarza generalnego NATO ministrowie obrony kilku krajów zgodzili się postawić więcej własnych żołnierzy do dyspozycji sił pokojowych ISAF. De Hoop Scheffer przyznał, że są problemy z kompletowaniem regionalnych jednostek ISAF, wspierających proces odbudowy Afganistanu.
Polityka wobec Iraku nie znajdowała się na konferencji w Poiana Brasov na pierwszym planie. Sojusznicy mimo to z napięciem oczekiwali, jak wypadnie wystąpienie sekretarza obrony USA Donalda Rumsfelda, który w ubiegłym tygodniu znalazł się w tarapatach w debacie na temat - oficjalnie deklarowanych - przyczyn interwencji w Iraku. Rumsfeld nie miał zamiaru się tłumaczyć. Sam przeszedł do ofensywy, domagając się ze strony NATO większego zaangażowania w Iraku. Na razie stanęło na tym, że - tak jak uzgodniono w miniony piątek - NATO wyśle do tego kraju grupę 300 instruktorów wojskowych. Niemieccy instruktorzy szkolić będą żołnierzy nowych irackich sił bezpieczeństwa nie w Iraku, lecz na terytorium Zjednoczonych Emiratów Arabskich, nie podlegając - to podkreślił minister obrony Struck - misji NATO w Bagdadzie.
Po rozmowie telefonicznej z kanclerzem Gerhardem Schroederem minister Peter Struck zrelatywizował też swoją uprzednią wypowiedź, nie wykluczającą po wsze czasy możliwości udziału żołnierzy Bundeswehry w misji w Iraku. "Nasz kurs w polityce wobec Iraku nie uległ zmianie. Nie wyślemy do tego kraju ani jednego niemieckiego żołnierza" - podkreślił.
W wywiadzie dla dziennika "Financial Times Deutschland" minister Struck powiedział jeszcze wczoraj, że nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak wyglądać będzie sytuacja w Iraku za kilka lat, i że wobec tego i rząd w Berlinie nie może z góry i kategorycznie wykluczać modyfikacji własnego kursu.