Literackie festiwale - książka od kuchni
16 września 2009Szef Międzynarodowego Festiwalu Literatury w Berlinie, Ulrich Schreiber, ciężko opiera się o barowy stolik. Jest dopiero południe, ale on ma za sobą długą noc. - „Wczoraj w Lustgarten razem z 500 osobami słuchałem arabskiej poezji – mówi zaaferowany – to było prawdopodobnie największe jak dotąd publiczne czytanie arabskiej literatury w Niemczech”. Publiczne czytanie książek i ich wspólne słuchanie to teraz codzienność wszystkich festiwali. Czytelnicy stają się słuchaczami.
Czasy, kiedy książki poznawali tylko ci, którzy je kupili i przeczytali, mamy już za sobą. Niemcy stały się krajem festiwali literatury. 300 wydarzeń składa się na program trwającej właśnie w Berlinie imprezy. W tym samym czasie z pisarzami można się też spotkać w Hamburgu na Harbourfront-Literatur-Festival. Ulrich Schreiber spodziewa się, że na berlińskim festiwalu padnie w tym roku rekord. Liczy na 35 tys. odwiedzających.
Prawie jak za czasów Homera
Każde liczące się miasto organizuje spotkania na temat książek z udziałem autorów. Odwiedzający tego rodzaju imprezy potrafią zrezygnować z uroków spędzania wolnego popołudnia w domowym zaciszu na rzecz niewygodnych krzeseł i tłoku, żeby tylko posłuchać głosu ulubionego autora. Nawet jeśli mówi w niezrozumiałym języku. To nawet lepiej – myślą miłośnicy wieczorów autorskich. Dla nich to przeżycie nie do przecenienia. Mają poczucie, że poznają dzieło w najoryginalniejszej postaci.
Regina Dyck kieruje festiwalem literatury „Poetry on the road”, który odbywa się w Bremie i jest najstarszą w Niemczech imprezą tego typu. Twierdzi, że kontakt z autorem pozwala na zmysłowe przeżycie literatury, czego sama książka nie daje. - „Niezwykły urok publicznego czytania może wynikać z tego, że w sposób symboliczny przenosimy się do czasów przed wynalezieniem druku, kiedy opowieści przekazywano sobie ustnie” – uważa Regina Dyck. Czy zatem wracamy do ery Homera i Walthera von der Vogelweide?
Zdaniem berlińskiej literaturoznawczyni Christiny Förner kluczem do sukcesu festiwali jest to, że stwarzają czytelnikom możliwość zetknięcia się z autorami. - „Zazwyczaj pisarz chowa się za swoim dziełem i wydaje się czytelnikowi bardzo tajemniczy – twierdzi Christina Förner – a tu nagle pojawia się na scenie ktoś nieśmiały, albo ekstrawertyk, spocony ze strachu i jąkający się, czasem też całkiem bezbarwny i nijaki. Ale jednak w ten sposób coś na swój temat zdradza”. I właśnie to ludzi interesuje.
Catering i atrakcje dla dzieci
Szukanie kontaktu z pisarzami ma długą tradycję. Kiedyś były to kółka literackie spotykające się w wąskim, zamkniętym gronie. Z biegiem lat idea została rozwinięta na wielką skalę. Mieli w tym swój udział wydawcy, którzy zachęcali pisarzy do udziału w spotkaniach z czytelnikami. Festiwale literatury stały się instrumentem marketingowym. „To skuteczna metoda rozpowszechniania literatury” – twierdzi Ulrich Schreiber z berlińskiego festiwalu. Odwiedzający festiwal mają do dyspozycji zaplecze cateringowe i rozrywki dla dzieci. Christina Förner przestrzega jednak, że festiwale literatury idąc tą drogą mogą stracić z oczu swój nadrzędny cel. „Książka przeczytana publicznie nie będzie przez to lepsza. Jest jednak ryzyko, że umiejętność pisania dobrych książek przestanie się niebawem liczyć – martwi się literaturoznawczyni – najważniejsze, żeby efektownie zaprezentować książkę na publicznym spotkaniu”.
Heiner Kiesel / Agata Kwiecińska
red. odp. Iwona Metzner