170209 NATO USA
19 lutego 2009Podczas niedawnej monachijskiej konferencji w sprawie polityki bezpieczeństwa, wiceprezydent USA, Joe Biden zaanonsował już w żartobliwy sposób poważną zmianę w amerykańskiej polityce względem Afganistanu:
- "Wkład Ameryki będzie większy. To jest dobra wiadomość. Natomiast zła wiadomość to informacja, że Ameryka będzie wymagać więcej od swych partnerów" - mówił.
Sojusznicy USA przygotowani są właściwie na to, że na potrzeby misji afgańskiej trzeba będzie zwiększyć kontyngent żołnierzy. Minister obrony Niemiec, Franz-Josef Jung, chce jednak zważać na to, aby nie ucierpiała na tym pomoc w zakresie cywilnym, która stanowi punkt ciężkości misji niemieckiej.
- "Postępu nie będzie bez bezpieczeństwa, ale bez zagwarantowanego bezpieczeństwa niemożliwy jest także postęp w odbudowie kraju. Nie można wyłącznie stawiać na kartę militarną" - uważa szef berlińskiego resortu obrony.
Nowe punkty ciężkości
Zmiana na amerykańskim fotelu prezydenckim może faktycznie pociągnąć za sobą nowe rozłożenie punktów ciężkości pomiędzy działaniami wojskowymi, pomocą cywilną i szkoleniem afgańskich sił bezpieczeństwa. Szef amerykańskiego departamentu obrony Robert Gates, który pozostał na tym stanowisku od czasu poprzedniej prezydentury, zasygnalizował już zmianę sposobu myślenia:
-"Obawiam się, że dla Afgańczyków powoli stajemy się bardziej problemem niż rozwiązaniem ich problemów. To byłoby naszą klęską".
Lecz niezależnie od tego, jaki będzie wkład sojuszników z paktu NATO, dla sekretarza generalnego, Joopa de Hoop Scheffera ważne jest, aby członkowie sojuszu mogli na sobie polegać:
- “Martwi mnie, kiedy słyszę, że Amerykanie planują zwiększenie swego zaangażowania w Afganistanie z góry wykluczając współpracę z sojusznikami. Nie służy to zachowaniu równowagi w tej misji ani utrzymaniu równowagi politycznej wewnątrz sojuszu północnoatlantyckiego".
Niepewne losy tarczy
Zmiana kierunku zarysowuje się w każdym razie już teraz w kwestii systemu obrony antyrakietowej, jaka rozlokowana miałaby zostać w Polsce i Czechach. Rosja po raz kolejny już określiła plany tarczy - mającej odeprzeć ewentualne ataki irańskich rakiet - mianem zagrożenia. Niepomny tych uwag wiceprezydent USA Joe Biden nie wyklucza współpracy z Rosją w tej sprawie.
-"W dalszym ciągu będziemy zajmować się tarczą antyrakietową, dla odparcia coraz większego zagrożenia ze strony Iranu - pod warunkiem, że zgodzi się kalkulacja i będziemy dysponować odpowiednią techniką. Będziemy rozważać ten temat zarówno w gronie państw NATO jak i z Rosją" - zapewnił w czasie konferencji w Monachium.
Wskazanie na koszty i technikę oznacza odłożenie w czasie tego projektu, a zapowiedź kooperacji z Rosją już zaczęła przynosić pierwsze efekty. Rosyjski rząd zasygnalizował już, że gotów byłby do rezygnacji z rozlokowania rakiet średniego zasięgu w okręgu kaliningradzkim wycelowanych w kierunku terytorium NATO, które były reakcją na zapowiedź amerykańskiej tarczy. Poza tym rumieńców nabierać zaczyna kooperacja z Rosjanami w sprawie lądowego transportu przez Rosję cywilnego zaopatrzenia NATO do Afganistanu. Takie alternatywne szlaki stają się tym ważniejsze wobec coraz ryzykowniejszych szlaków transportowych w Pakistanie.