Kiepska prognoza dla Niemiec: zerowy wzrost
21 maja 2025Rada doradców ekonomicznych niemieckiego rządu obniżyła prognozę wzrostu gospodarczego na ten rok do zera. W swoim wiosennym raporcie opublikowanym w środę (21.05) doradcy wskazują przede wszystkim na skutki amerykańskiej polityki taryfowej. Apelują do rządu o zdecydowane działania w celu ograniczenia biurokracji i o odpowiedzialne wykorzystanie środków z pakietu finansowego.
„Gospodarka niemiecka nadal znajduje się w fazie wyraźnego osłabienia i w ostatnim czasie tylko w niewielkim stopniu skorzystała na światowym wzroście gospodarczym” – wyjaśniają eksperci. Jako kluczowe „krajowe przeszkody” podają „rozległe wymogi biurokratyczne” i „długie procedury zatwierdzania”. Niemiecka gospodarka stoi poza tym w obliczu systemowych wyzwań, takich jak odchodzenie od paliw kopalnych, starzenie się społeczeństwa i coraz powszechniejsze stosowanie sztucznej inteligencji.
Korekta prognozy. Powód: cła Trumpa
Odpowiada to sytuacji z zeszłej jesieni, kiedy eksperci ekonomiczni prognozowali na 2025 rok niewielki wzrost PKB o 0,4. Na zmianę wpłynęły cła prezydenta USA Donalda Trumpa. Prognoza opiera się zatem na ocenie wpływu tych taryf i odpowiedzi na nie w innych krajach od początku maja. Jak podkreśla rada, istnieje „duża niepewność co do przyszłego kierunku polityki handlowej USA”, a Trump zagraża „światowemu wzrostowi”.
Pięcioosobowa rada szacuje, że bezpośrednie konsekwencje ceł będą większe dla samych Stanów Zjednoczonych niż dla Niemiec i UE. Podkreśla jednak: „Amerykańskie cła importowe mimo wszystko obciążają popyt na niemieckie produkty”. Ponadto zwiększają poziom niepewności, a to osłabia chęć firm do inwestowania.
Rada: ograniczyć biurokrację
Aby temu przeciwdziałać, eksperci zalecają, aby rząd Niemiec skupił się na ograniczaniu biurokracji. Szacują, że same koszty biurokratyczne wynikające z federalnych obowiązków informacyjnych wynoszą około 65 mld euro rocznie, co stanowi 1,7 proc. wszystkich godzin pracy w Niemczech. Do tego dochodzą koszty wynikające z wymogów UE, landów i gmin. Wg rady ekspertów reformy w tym zakresie muszą być wprowadzone „tak szybko, jak to możliwe i w sposób skoordynowany”, a rząd powinien ogłosić je „najwyższym priorytetem”.
Pakiet finansowy rządu (zatwierdzony jeszcze przez Bundestag poprzedniej kadencji) daje nadzieję, jednak eksperci spodziewają się jego niewielkiego wpływu w tym roku, a „impulsy ekspansywne” dla inwestycji w budownictwo i sprzęt oraz konsumpcji rządowej powinny się pojawić dopiero w 2026 roku. Członek rady prof. Achim Truger ostrzega również przed „niewłaściwym przywłaszczeniem” funduszy: zadłużenie ma sens tylko wówczas, jeśli zostanie właściwie wykorzystane.
Pakiet finansowy to i szansa, i ryzyko
Inna członkini rady prof. Ulrike Malmendier również pokreśla konieczność ścisłej kontroli wydatków z pakietu: nie powinien być on przeznaczony na wydatki „konsumpcyjne”, lecz na inwestycje. Jako negatywne, ryzykowne przykłady podała rentę macierzyńską uzgodnioną w umowie koalicyjnej CDU/CSU i SPD oraz ponowne dopłaty do oleju napędowego dla rolników.
Kolejnym ryzykiem jest kwestia zgodności pakietu finansowego z przepisami fiskalnymi UE. „Te cele można osiągnąć tylko dzięki silnemu ukierunkowaniu na inwestycje i towarzyszącym im reformom strukturalnym” – wyjaśniają eksperci ekonomiczni. Zmniejszenie biurokracji jest zatem również istotnym warunkiem koniecznym, aby zapewnić, że środki ze specjalnych funduszy na obronność i infrastrukturę nie znikną.
Eksperci podkreślaką też znaczenie zmian strukturalnych w gospodarce Niemiec. Jak powiedziała przewodnicząca rady prof. Monika Schnitzer, nie ma obawy „masowych zwolnień”, ale zmiana w strukturze zatrudnień trwa: następuje przesunięcie z przemysłu w stronę usług i opieki, a to oznacza wzrost zatrudnienia w obszarach, w których płace są niższe. Może być to powodem społecznych konfliktów.
Niemieckie firmy się zwijają: dane
Również w środę agencja Creditreform i instytut badań ekonomicznych ZEW podały nowe niepokojące dane: liczba niemieckich firm, które zakończyły działalność, wzrosła w zeszłym roku aż o 16 proc. w skali roku – do 196 100. Liczba ta była najwyższa od 2011 roku, kiedy firmy upadały jeszcze na skutek kryzysu finansowego z 2008 roku.
– Liczba zamknięć jest alarmująca we wszystkich sektorach gospodarki – ocenił w rozmowie z agencją DPA Patrik-Ludwig Hantzsch z Creditreform. –Obawy przemysłu są podbijane przez wysokie koszty energii w produkcji, podczas gdy konkurencja ze strony zagranicznych dostawców rośnie – dodał.
Liczba zamknięć firm wzrosła najbardziej w sektorach energochłonnych: o 26 proc. w ciągu roku – do 1050. Również wysokie były wskaźniki w branżach IT, rozwoju produktów, technologii środowiskowych i diagnostyki.
Sandra Gottschalk z ZEW zauważa, że te akurat sektory powinny się rozwijać, ponieważ są zorientowane na przyszłość. Jednak poważny brak wykwalifikowanego personelu oznacza silną konkurencję między tymi firmami. – To sprawia, że nie przyjmuje się wystarczającej liczby zamówień, aby móc działać ekonomicznie – powiedziała Gottschalk.
Trudna sytuacja jest też w sektorach farmaceutycznym i chemicznym. Wiele zamknięć dotyczy małych firm, ale większe również ucierpiały w ostatnich latach. Badacze zauważyli, że zamknięcia nie zawsze spowodowane są niewypłacalnością, a często były dobrowolne, np. gdy właściciel, który chce przejść na emeryturę, nie może znaleźć następcy.
(AFP, DPA/ mar)