Henry Ries, fotograf blokady Berlina
29 czerwca 2008W czerwcu 1948 roku komunistyczne mocarstwo okupacyjne, Związek Radziecki, zablokował drogi dojazdowe do zachodnich sektorów Berlina. Blokada ta z jednej strony zapoczątkowała gospodarczy i polityczny podział miasta, a z drugiej stanowiła zakończenie współpracy czterech mocarstw sojuszniczych w powojennych Niemczech. Ale Amerykanie i Brytyjczycy nie chcieli zrezygnować z zachodniej, wolnej części Berlina i dali temu wyraz tworząc legendarny już dziś most powietrzny z Niemiec zachodnich do dawnej stolicy Niemiec.
Ciężki amerykański samolot transportowy, tak zwany „rodzynkowy bombowiec”, schodzi do lądowania na zachodnioberlińskim lotnisku Tempelhof, a poniżej widać radośnie machającą w jego kierunku grupkę dzieci. Zdjęcie to można znaleźć niemalże każdym podręczniku historii Niemiec. Zrobił je 40 lat temu fotoreporter Henry Ries, który w latach 1947-51 był korespondentem „New York Timesa” w Europie, a podczas 11 miesięcy blokady Berlina zachodniego usiłował przybliżyć to miasto i jego ludzi wolnemu światu
- Jest on w pewnym sensie „wizualnym głosem“ Berlina. To on był tym fotografem w Niemczech, który robił zdjęcia Berlina i wysyłał je w świat. A zatem on jest swego rodzaju Ernstem Reuterem, który wystosował wówczas swój słynny apel: „Narody świata, patrzcie na to miasto!” – mówi szef Działu Inwentaryzacji Zbiorów w Niemieckim Muzeum Historycznym Dieter Vorsteher.
Amerykański Berlińczyk
Do odciętego od świata i leżącego w gruzach Berlina Henry Ries miał szczególny stosunek. Urodził się on w rodzinie berlińskich żydów w 1917 roku i otrzymał imię „Heinz”. W mieście tym dorastał i uciekł z niego w 1937 roku do Nowego Jorku. Osiem lat później, w sierpniu 1945 roku, Ries powrócił do Niemiec w mundurze żołnierza amerykańskiego jako fotoreporter „New York Timesa”.
Mimo pewnej nieufności, jaką nadal odczuwał do Niemców, Henry Ries był niezwykle przygnębiony widokiem swego rodzinnego miasta, którego prawie że nie poznał po ośmiu latach nieobecności. Wielkie wrażenie wywarła na nim również wola przetrwania berlińczyków, mimo otaczającej miasto ze wszystkich stron radzieckiej potęgi. Tak więc Ries fotografował nie tylko puste i wręcz apokaliptycznie wyglądające zgliszcza Berlina, lecz również odradzające się tam pomału życie codzienne.
- Jego fotografie stanowią w pewnym sensie skoncentrowany obraz rzeczywistości w Berlinie, który rozciągał on następnie również na inne media – na reportaże i relacje. Pokazuje on nam po prostu czarno-białe zdjęcia zimnej wojny – twierdzi Hans Ottomeyer, dyrektor generalny Niemieckiego Muzeum Historycznego.
Ikonografia XX wieku
Po zablokowaniu przez Sowietów wszystkich dróg dojazdowych do Berlina zachodniego, życie codzienne w tym mieście stało się jeszcze trudniejsze, mimo niekończących się dostaw za pośrednictwem anglo-amerykańskiego mostu powietrznego. Oprócz braku artykułów żywnościowych i opału, dochodziło ciągle do przerw w dostawie prądu. Henry Ries wszystko fotografował: lotniska Tempelhof i Gatow, na których co pięć minut startowały i lądowały amerykańskie i brytyjskie samoloty transportowe, a następnie wyładowywanie, magazynowanie i rozdzielanie przywiezionych towarów. Fotografował czekających pilotów podczas mglistego listopada 1948 roku oraz katastrofę jednego z samolotów dostawczych w berlińskiej dzielnicy Friedenau.
- To nie są zwyczajne zdjęcia, lecz integralna część składowa politycznej ikonografii XX stulecia. Zdjęcia te należą do mitu wizualnych opowieści o tamtych czasach - wyjaśnia Hans Ottomeyer.
Początek przełomu
Jest tak, ponieważ zdjęcia Riesa przyczyniły się do przełomu w stosunkach niemiecko-amerykańskich i demokratyzacji powojennych Niemiec zachodnich. Podczas blokady Berlina zachodniego zaczął bowiem zmieniać się wizerunek Niemców w oczach Amerykanów i na odwrót – Niemcy zaczęli odczuwać wdzięczność wobec niedawnych wrogów i zwycięzców. Dlatego most powietrzny do Berlina to nie tylko amerykańska historia sukcesu, lecz również początek transatlantyckiej przyjaźni. Zdjęcie Henry Riesa z lądującym „rodzynkowym bombowcem” symbolizuje to po dzień dzisiejszy. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych senat Berlina zachodniego przekazywał w prezencie tę obramowaną fotografię wielu politycznym osobistościom odwiedzającym to miasto. Jako wyraz uznania, jakim się tam cieszy pochodzący z Berlina Amerykanin.