Guantanamo - mglista sprawa
11 maja 2009"Informacje, jakie otrzymaliśmy do tej pory z Waszyngtonu nie są w zupełności wystarczające, żeby podjąć decyzję zgodną z prawem." - powiedział Schauble gazecie "Bild am Sonntag". Jako minister spraw wewnętrznych odpowiada on za decyzję w tej sprawie i "sprawdzi każdy indywidualny przypadek". Zasadnicza jest jego zdaniem kwestia, czy "ludzie ci nie są niebezpieczni i nie mogą zostać przyjęci przez USA, a ich przypadek wykazuje powiązania z Niemcami."
Przewodniczący parlamentarnej Komisji do spraw wewnętrznych Sebastian Edathy (SPD) opowiada się zasadniczo za możliwością przyjęcia przez Niemcy więźniów z Guantanamo. "Nawet jeśli Niemcy nie ponoszą współodpowiedzialności za Guantanamo, to powinniśmy przejąć współodpowiedzialnoćś za rozwiązanie tego problemu." - powiedział Edathy gazecie "Welt am Sonntag". Jeśli nowy rząd amerykański o to prosi, Niemcy nie powinny odmówić. "Kraj, w którym żyje ponad 80 milionów mieszkańców musi być w stanie przyjąć określoną ilość więźniów. Nie byłoby ładnie, gdybyśmy założyli ręce. Powinniśmy podać pomocną dłoń Amerykanom" - argumentuje Edathy.
"Nie potrzebujemy ich w Niemczech"
Bawarski minister spraw wewnętrznych Joachim Herrmann (CSU) odrzuca natomiast możliwość przyjęcia przez Niemcy chińskich ujgurów z Guantanamo. Herrmann powiedział gazecie "Bild", że istnieją dowody władz bezpieczeństwa, według których siedmiu z dziewięciu więźniów Guantanamo, których mieliby przejąć Niemcy, odbyło szkolenia wojskowe w obozach wschodnio-turkestańskego ruchu islamskiego (ETIM) i mają prawdopodobnie kontakty z bojówkami islamistów. " Takich ludzi nie potrzebujemy w Niemczech" - powiedział Herrmann i stwierdził, że jest to zbyt duże wymaganie ze strony USA.
Sekretarz stanu w MSW August Hanning ostrzega w liście otwartym w gazecie " Focus" skierowanym do swojego odpowiednika w MSZ, Reinharda Silberberga, że można przypuszczać, iż więźniowie ci "są potencjalnie niebezpieczni. Przeszli oni ponoć szkolenie w obozach kształcących terrorystów, bądź brali udział w propagandzie szerzonej przez organizację ETP/ETIM, zaliczanej do organizacji terrorystycznych." W dodatku, według Hanninga, brakuje informacji i prognoz na temat, czy więźniowie ci w czasie tak długiego pozbawienia wolności "nie stali się jeszcze bardziej radykalni".
"Chciałem potrenować walkę"
Jak podaje "Bild", w aktach dotyczących Guantanamo znajdują się także pojedyncze notatki dotyczące przesłuchań . Wynika z nich, że jeden ze skazanych, Hassan Anvar, chciał nauczyć się posługiwać karabinem maszynowym typu AK 47 w obozie treningowym Tora Bora w Afganistanie. "Zgłosiłem się do obozu, by potrenować walkę z Chińczykami."
Tylko w przypadku jednego z więźniów, których miałyby przejąć Niemcy, istnieje bezpośredni związek z Niemcami. Kuzyn 29-letniego Adel Nooriego, mieszka od 9 lat w Monachium.
Za wcześnie na dyskusję
W opinii szefa niemieckiej dyplomacji Franka-Waltera Steinmeiera za wcześnie jest jeszcze na dyskusję w sprawie przyjęcia więźniów z Guantanamo. Nie jest jeszcze jasne, czy chodzić będzie o chińskich ujgurów i czy ich przejęcie do Niemiec wywołałoby reperkusje w stosunkach niemiecko-chińskich. Zasadniczo minister spraw zagranicznych popiera plany przjęcia więźniów po skrupulatnym zbadaniu ich przypadków.
W obozie Guantanamo na Kubie przebywa aktualnie, według oficjalnych danych, 240 osób podejrzanych, ale nie oskarżonych o działalność terrorystyczną oraz grupa 50-60 niewinnych mężczyzn, którzy nie mogą wrócić do swoich krajów pochodzenia, gdyż grożą im tam prześladowania.
Prezydent USA ogłosił, że więzienie Guantanamo zostanie zamknięte do końca 2009 roku.
dpa / Monika Lemper
Red.: Małgorzata Matzke